2 października 2019

Od Rysy

Dreptałam powoli uliczkami Miejsca Dwunożnych, rozglądając się dookoła.
Ciężko mi się do niego przyzwyczaić — nieustanny hałas, ruch i miliony nieznanych zapachów. W takim miejscu trudno czuć się bezpiecznie.
Zatrzymałam się i nerwowo polizałam łapę. Palec, w którym brakowało mi pazura, znów zaczynał boleć. Na moim zdrowiu i samopoczuciu odbijał się niedobór snu połączony z dużą ilością obowiązków. Nawet gdy miałam okazję położyć się na trochę dłużej, niełatwo było mi zasnąć. Tęskniłam za miejscem, w którym się urodziłam i wychowałam. Kręciło się wokół niego całe moje życie; znałam każde drzewo, krzak, kamień. Tutaj czułam się pusto. Obco. To nie był dom.
Codziennie kładłam się gdzie indziej, a rano wyruszałam dalej eksplorować nieznane tereny. Wszyscy wojownicy robili, co mogli — została nas jedynie garstka, ilość nieporównywalna z ogromem pracy do wykonania. Poświęcenie dla klanu było  jednak naszą powinnością
Nagle, przerywając moje rozmyślania, spośród natłoku woni wydobył się zatęchły zapach szczura. W Miejscu Dwunożnych praktycznie bezskuteczne było szukanie jakiejkolwiek zwierzyny poza nimi. Ich smak w niczym nie mógł równać się ze świeżym mięsem królika, ale mieliśmy do wyboru to albo głód, ewentualnie grzebanie w odpadach, więc nikt nie narzekał. Cieszyliśmy się z każdego pożywienia, a euforią napawało nas okazjonalne pojawienie się gołębia w polu widzenia.
Zaczęłam węszyć i po chwili zlokalizowałam gryzonia, zeskakującego z pojemnika na śmieci. Przyczaiłam się, już szykowałam się do skoku, gdy nagle do moich nozdrzy dotarł obcy zapach. Niestety, poczuł go też szczur, który zaniepokojony skrył się w szparze w ścianie pobliskiego budynku.
Warknęłam cicho, sfrustrowana — ktoś właśnie spłoszył mi zwierzynę sprzed nosa! Gdyby nie to, mogłabym przynieść do klanu jedną zdobycz więcej. W takim czasie każdy pokarm był na wagę złota...
Zaczęłam ponownie wąchać, w nadziei, że wytropię kolejną ofiarę, gdy zza zakrętu wychylił się pies. Ten sam, który wcześniej przepędził moją zdobycz.
– Mój szczur. – szczeknęłam w jego kierunku.
– Co? – zapytał zdezorientowany.
– Mój szczur. – w większości sytuacji zignorowałabym to, co się stało i nie zareagowała, ale byłam głodna i zmęczona, a ból łapy coraz bardziej dawał o sobie znać. – Spłoszyłeś go.
<Ktoś? Może odpisać pies lub suczka, z dowolnego klanu.>
[332 słowa: Rysa otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz