Nieco zamyślony, odpoczywałem przy rzece. Niby już jakiś czas byłem na stanowisku lidera, jednak gdy przychodzą te gorsze, zimniejsze miesiące, razem z nimi przychodzą problemy. Jako szczeniak zarzekałem sobie, że jak będę liderem, w Porze Opadających Liści będziemy mieć aż nadto zwierzyny, lecz teraz na to patrząc ciężko zrobić zapasy, bo wiadomo, każdy skorzysta, by najeść się bardziej, niż zostawić na później. Otrząsnąłem się, by odgonić złe myśli. Podziękowałem Gwiezdnym za chwilę ciszy i już miałem podnieść swoje cielsko, gdy coś, a raczej ktoś, staranował mój prawy bok. Nieśpiesznie spojrzałem na psowatego, od razu skanując go wzrokiem. Czarno-biały szczeniak nie wyglądał na przestraszonego czy nazbyt wesołego, jak to w trakcie zabawy bywa.
— Wybacz wujku — odezwał się młodziak po chwili wpatrywania w ślepia.
Zastanawiałem się, za co mnie przeprasza — że wpadł na mnie, czy nie jest w tym miejscu, którym powinien być, czy co?
— Nic się nie stało. Lepiej odpowiedz, co ci tak śpieszno? — Podniosłem się, gdy było mi to dane i ruszyłem powolnie w stronę magazynu.
— Cóż, dzisiaj mieliśmy uczyć się podstaw polowania — odparł, a ja nieco zakłopotany zatrzymałem się. Czy aż tak się starzeję, by zapominać o tak ważnych rzeczach? I co by tu na szybko wymyślić.
— Masz rację, jutro w takim razie przyjdziesz do mnie, jak tylko się obudzisz, a dziś... Zresztą zobaczysz, lecz najpierw musisz mnie dogonić — rzuciłem, trącając szczeniaka w bok i ruszyłem pędem w stronę magazynu. Zabawa w formie ćwiczeń wydaje mi się odpowiednią czynnością na zmęczenie każdego brzdąca. Chociaż powinienem przestać już nazywać tak Lekkiego, jeszcze się nie obejrzę, a już będzie dużym wojownikiem. Nawet nie chcę myśleć, gdy przyjdzie czas pożegnać się kiedyś z moimi szczeniakami, to musi być smutne.
Zatrzymałem się gwałtownie, odwracając się, by sprawdzić mojego towarzysza wycieczki, dalej jak zwykle trzymał się w biegu z tyłu, lecz można zauważyć małą poprawę. Gdy Lekki znalazł się obok, liznąłem jego ucho opiekuńczo. Spokojnym krokiem, pysk w pysk, doszliśmy do celu. Zwykłe kartonowe pudełka niegdyś zostawione przez Dwunożnych. Teraz mamy tu obozowisko, a wręcz od niedawna zauważyłem, że nie mieszkamy tu sami. Położyłem się przy małej górce piachu.
— Widzisz to samo, co ja? — spytałem, starając się utrzymać wzrok na jednym czarnym punkcie, jednak zbyt szybko zmieniały.
—Jakiś piach i mrówki?— odparł niepewnie. Podniosłem się do siadu, przybliżając się do mrowiska. Ruchem pyska zachęciłem szczeniaka również do podejścia.
—To są aż mrówki. Wyglądają tak samo, jednak są wyjątkowe i potrzebne. Dzięki nim przeżyją Porę Nagich Drzew — powiedziałem z nutą ekscytacji. Czy jest coś lepszego w życiu lidera niż patrzenie na mrówki?
<Lekka Łapo?>
[418 słów: Oszroniona Gwiazda otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz