Mięta oczywiście jako, iż miała dzisiaj dosyć dobry humor postanowiła zwiedzić tereny klanu Ventus… no dobrze może trochę zaszła za daleko, bo przeszła trochę już nawet po terenie jeszcze innego klanu. No ale jak doszła do pól, to już wiedziała, że doszła na tereny tego klanu. Spojrzała na te kłosy, które były może nawet trochę większe niż ona sama, ale nie chciała, przecież też nie chciała się zgubić. Najwyżej pójdzie za zapachem… ale czy to na pewno dobry pomysł? Już w myślach biła się z myślami. Co zrobić. Chciała dojść do torów przynajmniej, a przecież jej lider nie mówi, że trzeba przestrzegać tego głupiego kodeksu, więc mogła chodzić, gdzie chce… teoretycznie. W końcu postanowiła wejść do pola rozglądając się. Oczywiście dużo nie zauważyła, tylko te złote kłosy. Po krótkiej chwili gdy tak szła, spanikowała, bo usłyszała coś obok. Ruszyła biegiem przed siebie. Czemu Mięta pomyślała, aby wejść na te tereny? Mogła zostać na swoich terenach, a nie teraz się boi o własne życie! Mogła sobie spokojnie chodzić po cmentarzu i takich innych…a ona teraz się gubi w polu. Po prostu brawo, Mięta, mogłaś pomyśleć wcześniej o tym co robisz… znaczy, ona to zrobiła. Myślała przez chwilę czy powinna wchodzić do tego pola, ale oczywiście musiała podjąć złą decyzję. Jak zwykle. To też jest błędna odpowiedź, bo przecież Mięta często podejmuje przemyślane decyzje i idzie po jej myśli. Ale teraz po prostu spanikowała. No oczywiście, bo przecież jak ktoś ją zaatakuje, to będzie na nią. No bo przecież na kogo innego, przecież to ona weszła na tereny tego klanu. Po chwili gdy już Mięta się zatrzymała, a przecież ona nie jest jakaś najszybsza, obejrzała się za siebie, czy ktoś jej nie goni. Odetchnęła z ulgą gdy nie zauważyła nikogo za sobą. Machnęła ogonem i skierowała pysk przy ziemi. Co jak co, ale przy takiej porze, gdzie jest strasznie zimno, trudno jest biegać, a przynajmniej dla niej. Podniosła pysk, rozglądając się, ponownie. Przecież nie chciała mieć ataku z zaskoczenia. Ruszyła dalej, na ślepo, oczywiście po chwili gdy już doszła nagle do torów, cofnęła się kilka kroków. Czyli skoro tu są tory... to ona może wracać. Hah, koniec przygody. Odwróciła się i zrobiła kilka kroków, oczywiście nagle zobaczyła suczkę centralnie przed nią. Przestraszyła się i podskoczyła w miejscu. Chociaż wyglądała na miłą, i niegroźną to nadal, wojownik. I co teraz miała zrobić Mięta? Oczywiście mogła zostać w tym obozie, ale nie, postanowiła iść sobie na tereny innego klanu.
— Zgubiłam się! — skłamała szybko Mięta, zanim zacznie coś mówić, w stylu: „Co robisz tutaj?" czy coś takiego. Mogliby wymyślić coś nowego, a nie znowu, że co tutaj robisz. Mogłaby zapytać: „Wiesz czyje to są tereny?", ale to też jest takie typowe. Zawsze coś nowego z drugiej strony. Mimo tego wydawała się ona naprawdę… optymistycznie nastawiona. Aż się zdziwiła. No bo co byłby pozytywnie nastawiony do intruza? Raczej nikt… chyba nikt. A no tak, ona jest.
<Bryzowy Szepcie?>
[482 słowa: Mięta otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz