Stał oto tam, na metalowej drodze, z łapami zimnymi od srebrnego toru. Futro zjeżone, oczy wytrzeszczone, a słuch wyostrzony, serce bijące w piersiach. Wiatr przebiegał przez jego futro, a on sam, wciąż spięty stał na baczność, przez potwora pędzącego jeszcze chwilę temu przed jego nosem.
Mógł go zabrać, porwać na koniec świata, zabrać do Coleum lub Infernum, otulając w zimnej kołdrze wiecznego snu. Jeden fałszywy krok. To mógł być koniec.
Dopiero po chwili się ruszył, rozluźniając spięte łapy i chowając pazury wbite w mokrą ziemię. Krok do tyłu, a potem kolejny. Zaczął biec.
Tory już nigdy nie były takie same.
[100 słów: Omszona Krtań otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz