8 marca 2022

Od Jaśniejącego Światłą do Gołębiej Łapy

Kolejne wyzwiska — okropnie niesprawiedliwe, jak tak można wyzywać takiego wspaniałego wojownika! — na temat Jaśniejącego Światła przeważyły szalę i teraz wspaniały, obrażony wojownik, z miną zranionego bohatera odtuptywał z godnością. Jak na czterdzieści sześć księżyców, jego powagę można było przypisywać wyłącznie szczeniakowi, któremu koledzy zniszczyli ulubiony kłębek mchu.
Odchodząc, nie powstrzymał się od riposty, co jego rozmówcy skwitowali przewróceniem oczami. Jaśniejące Światło fuknął po raz kolejny, chcąc dać wyraz swojej furii. Już on im pokaże!
Po chwili znalazł się już poza obozem. Zimne powietrze i płatki śniegu szczypały go w nos, na co oczywiście nie zwrócił uwagi, bo czymże jest błahe zjawisko pogodowe dla takiego psa jak on? Trzymał ciągle łeb wysoko uniesiony, podobnie jak ogon. Potknął się oczywiście niezliczoną ilość razy, co jeszcze wzmacniało jego bardzo zasłużoną złość, ale dopiero po wylądowaniu w kałuży błota śniegowego postanowił, że może jednak będzie patrzył pod swoje łapy. Nie może puścić tych strasznych wyzwisk pomimo uszu! Musi się zemścić!
Chętnie by już teraz wyzwał — w jego mniemaniu — zdrajców i tchórzów bez krztyny szacunku do wielkiego wojownika, jakim był, do pojedynku, ale niestety nawet tak wspaniały pies jak on nie dałby rady z pięcioma przeciwnikami. Także postanowił zaplanować wielki powrót. Złapie Dwunożnego, przyciągnie go piszczącego jak niemowlę, a wszyscy zdębieją z zazdrości.
Pełen nadziei rozejrzał się. Niestety, żaden Dwunóg nie raczył się pojawić w pobliżu. Jaśniejące Światło odebrał to jako kolejną obrazę, i poprzysiągł sobie kiedyś zemstę na Dwunogach — ale w tej chwili potrzebował pomysłu.
Skoro nie ma żadnego Dwunoga, może powtórzy inny numer ze swojego repertuaru zagrywek na takie sytuacje? Złapanie samochodu na drodze? Pokonanie sześciu borsuków na raz? Zjedzenie całego jelenia? Co prawda nic z tej listy mu się nigdy nie udało, ale hej, nie traćmy nadziei, przy takim bohaterze jak on, kiedyś na pewno się uda!
Poszukując pomysłu rozejrzał się. W powietrzu unosił się zapach słomy i zwierząt. Tak, upoluje krowę!
Niestety, zagroda nie dysponowała krowami. Widać było tylko parę wychudłych kur, skubiących grunt bez wyrazu. Trudno. Musi wystarczyć. Dokonał wstępnych oględzin. Kury znajdowały się za ogrodzeniem z błyszczącej, twardej nici. Ziemia była zamarznięta, więc podkop nie mógł się udać. Mimo wszystko Jaśniejące Światło spróbował. Prawie złamał pazury na kamieniach, a następnie zaczął się zastanawiać, jak dotrzeć do drobiu. Przeskoczyć? Niestety, siatka była zbyt wysoka nawet dla niego. Więc zostało ostatnie wyjście — przeczołgać się. Spojrzał jeszcze na kury z zaciętością, po czym schylił się, podważył twardą nić i wsunął łeb do zagrody. Poszło niespodziewanie dobrze — zaraz potem przecisnął klatkę piersiową, i postanowił zrobić przerwę na oddech. Zresztą ciała nie powinien mieć problemu. Jest przecież smukły jak wąż! Powtarzał to sobie, kiedy zaczął kontynuować przeprawę na drugą stronę płotu.
Niestety, najwyraźniej kury nie były takie głupie, i zorientowały się o zamiarach Jaśniejącego Światła, ponieważ zrobiły coś z siatką. Wojownik przebrnął jeszcze trochę, a potem srebrna nić naparła na niego tak mocno, że uniemożliwiła dalsze poruszanie się.
Bez paniki. Cofnie się i spróbuje jeszcze raz.
Najwidoczniej kury — albo ich Dwunodzy — przewidziały również ten manewr, ponieważ wojownik utknął na dobre. Jedna z kur odłączyła się od towarzyszek i podeszła do psa. Z zaciekawieniem stuknęła dziobem w ziemię nieopodal nosa Jaśniejącego Światła. A następnie wbiła dziób w pysk wojownika.
Samczyk zawył. Jakby sytuacja nie była wystarczająco upokarzająca, nawiedzona kura ze zdolnością zaczarowywania ogrodzenia dziobała go po nosie, oczach i całym pysku! W końcu odstąpiła od niego, niewzruszona wyciem i powróciła do innych kur. Jaśniejące Światło przez chwilę chlipał w ciszy, a potem coś zwróciło jego uwagę. Jakaś zmiana. Jego nieomylne zmysły bohatera wyczuły coś nowego.
— Witaj, Jaśniejące Światło.
Jakże on śmiał zwracać się takim tonem do niego? Co prawda ów wspaniały wojownik miał białą sierść upstrzoną błotem, i tkwił pod ogrodzeniem, wystawiając cztery litery ku reszcie świata — i nawet przed chwilą pochlipywał, po tym jak został zaatakowany przez drób — ale mimo wszystko był to Jaśniejące Światło!

<Gołębia Łapo?>
[643 słowa: Jaśniejące Światło otrzymuje 6PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz