9 marca 2022

Od Jeziornego Kwiatu

Jeziorny Kwiat, zważając na chłód, płatki śniegu i mokre kałuże po nich pozostałe, wylegiwała się w zaciszu obozu. Sama wilgoć powodowała nieznośne bóle w już i tak obolałych kościach. Dobrze wybrała swoje miejsce — kłębek szmat, na którym się umieściła, dawał ciepło, była osłoniona od wiatru i dodatkowo miała piękny widok na resztę obozu, a także trawnik. Nie mając nic lepszego do roboty, wylegiwała się, obserwując psy i mrużąc oczy pod zabłąkanym promykiem słońca.
Czasami jej półsen przerywało pojedyncze szczeknięcie. Wtedy przybierała najsroższy wyraz pyska, na jaki było ją stać i mierzyła domniemanego sprawcę hałasu wzrokiem. Jako starsza posiadała ten przywilej, i choć zwykle psiak miał grymas w nosie, cieszyło ją to, ponieważ stanowiło jakiś w miarę aktywny wycinek dnia w jej codzienności. Czasami śniła o młodości — gonitwach po lesie, byciu uczennicą, polowaniach. Jednak kiedy budziła się, kości i ogólny stan przypominały jej, że spacer może lepiej odłożyć na inny dzień.
— Hm? — uniosła łeb, kiedy coś zwróciło jej uwagę. Uniosła powieki, żeby przyjrzeć się uważnie przestrzeni przed sobą. Jakiś pies. Białe futro w brązowawe plamy i opadające uszy. Szczerzył się i sarkał, jakby zamiast starszej miał przed sobą zdychające kocię. Jak miał na imię? Spróbowała wyostrzyć wzrok, żeby pobudzić wspomnienia. Klapnięte uszy, pogardliwy wzrok. Coś z żabą? Jaszczurką? Jeziorny Kwiat nie pamiętała, żeby pies kiedyś przyszedł wyczesać jej kleszcze z futra, co był uczniowskim zadaniem, ale jego postura sugerowała wiek ucznia. A może młody wojownik? Nie, nie do odróżnienia. Zaryzykuje.
— Jaszczurcza Łapo?
[244 słowa: Jeziorny Kwiat otrzymuje 2PD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz