„I mean, I'm a perfectionist”.

Krzaczasty Cień

PIES || 49 KSIĘŻYCÓW || FLUMINE || WOJOWNIK || 100PZ || 5PD

aparycja

Klematis niespecjalnie kiedykolwiek zastanawiał się nad sensem psiej genetyki… rzecz jasna przyjmując, że psy w ogóle mogą sobie zdawać sprawę z biologicznej kwestii dziedziczenia. Dla Korzenia równie dobrze rude szczenię mogłoby powstać z czarnego ojca i białej matki, a wiewiórka mogłaby wychować kota. Odwiedzając żłobek, w duchu naśmiewał się z zaaferowanych ciotek, które żywo komentowały mordki nowonarodzonych szczeniąt; och, tak, ten oblepiony płodowym śluzem szczeniak z pewnością będzie identyczny jak ojciec! A ten tam? Długość ogona po wujku, nie da się ukryć.
Najwyraźniej wystarczyło, żeby Irysowe Serce opuściła legowisko maluchów tylko na chwilę, prawdopodobnie, aby załatwić swoje potrzeby fizjologiczne, a Korzeń zaczął w myślach recytować całą serię swoich grzechów i grzeszków, które popełnił, a coby jego głupawe wady mogłyby przejść na zgraję szczeniaków.
Mokrym nosem szturchnął przytulające się do jego łapy szczenię, które podgryzało go lekko, jakby już w młodym wieku zaczęło przejawiać jakieś krwiożercze myśli. Nie, żeby Korzeń marzył o synu mordercy, ale Krzaczek (bo tak go nazwał go ojciec, ledwie uszedłszy z życiem po tym, jak jego rodząca partnerka wzywała wszystkich Gwiezdnych, aby rzucili klątwę na twórcę tych rudych bąków, więc zmuszony niechęcią Rysy do współpracy, musiał poradzić sobie przypadkowymi rzeczownikami, na jakie tylko wpadł) od swoich pierwszych godzin zdawał się być tym typem rozrabiaki, jeśli w ten sposób można nazwać go najdelikatniej. Bardziej adekwatnym imieniem dla Krzaczka byłoby jednak Pomarańczka albo inny pomarańczowy rzeczownik, bowiem Korzeń, oglądając go z każdej strony, mógł stwierdzić, że syn jest po prostu… rudy. Wyglądał jak mniejsza wersja Rysy — z trójkątnymi, klapniętymi uszami, charakterystycznie różanym nosem i brakiem jakiejkolwiek białej plamki na ciele. W przeciwieństwie do rodzeństwa i matki Krzaczek był naprawdę toczącą się, ofutrzoną pomarańczką. Od Irysowego Serca wyróżniał go brak śnieżnych znaczeń na łapach i piwne oczy, barwą przypominające raczej toffi, niźli gorzką czekoladę matki.
Korzeń uniósł głowę, kiedy skrzypienie drewnianych drzwi Starego Domu ukazało miedzianowłosy pysk Irysowego Serca. Suka ziewnęła przeciągle. Westchnął cicho, zmartwiony tym, że sam urodził się pozbawiony zdolności do wydzielania mleka; może gdyby ową zdolność miał, mógłby chociaż trochę odciążyć partnerkę od ciągłego zajmowania się szczeniakami. Kładąc się na podłodze, szczeniaki, nagle niezainteresowane ojcem, rzuciły się w jej stronę. Klematis skupił się na Krzaku, który bezpretensjonalnie przepychał się pomiędzy rodzeństwem, jakby mknął do celu po czerwonym dywanie, a nie po wyszczerbionej wykładzinie. Jego ojciec nie rozumiał, jakim cudem równowagą wszechświata stało się to, że Krzaczek zawsze był pierwszy — pierwszy się urodził, pierwszy musiał uczepić się Rysy, pierwszy otworzył oczy, pierwszy zaczął się zgrabniej od nieupierzonego rodzeństwa poruszać. Jego sylwetka jak na szczeniaka była dziwnie silna, podobnie jak niezłomny charakter, który pchał go do celu kruchymi łapkami i wyznaczoną już przez własny kodeks psa los.

charakter

Klematisowy Korzeń i Irysowe Serce albo dobrze udają, że kochają swojego syna, albo są masochistami. Krzaczasta Łapa absolutnie nie odstaje od reszty rodzeństwa, które ewidentnie wygląda na adoptowane przez parę rudzielców. Ogarniacie tego dzieciaka, który całą podstawówkę kitrał wam rzeczy, tylko po to, żeby pośmiać się z kolegami? To on.
Najczęściej stereotyp szkolnego bully poprzedzony jest przygłupim, popularnym dzieciakiem. Krzaczasta Łapa w ten schemat się nie wpisuje, a przynajmniej nie do końca; można go określić najrozmaitszymi, złośliwymi epitetami, ale trzeba przyznać, że nie jest głupi. Pod przykrywką rozpuszczonego, wrednego bachora, który wyśmiewa się z innych bez większego powodu, ukrywa własne kompleksy, które chodzą za nim w parze z ambicjami. Krzak jest chorobliwie wręcz ambitny — zawsze musi być najlepszy. Idzie po celu po trupach i stawia siebie na piedestale, byleby tylko zwrócić na siebie uwagę innych i czuć się podziwiany. To czterołapna kurwa dla atencji, która udaje niewinną tak subtelnie, że niemal niemożliwym do dostrzeżenia jest jego brak pewności siebie. Wytyka wszystkim każdy najmniejszy błąd, choćby to była źle postawiona łapa, przy czym ciężko powiedzieć to samo o nim; sam wie, kiedy ma jakieś wady (a przynajmniej: kiedy pewne swoje cechy uważa za wady) i stara się je naprawić, albo chociaż ukryć je na tyle, żeby panować nad sobą, dopóki nie zostanie sam.
Panicznie boi się utraty kontroli, lub, co gorsza, utraty pierwszego miejsca. Daje wszystkim we znaki, że nie ma konkurencji — słownie nie da się go pokonać, nawet pomimo wszelkich uszczypliwości czy odpyskowań będzie nieuległy, dopóki nie ujrzy skruchy. Tutaj wyraźnie trzeba zaznaczyć, jak bardzo jest uparty; od szczenięcych początków nie próżnuje z treningiem, mimo że jest zdecydowanie zbyt mały, żeby w ogóle próbować naśladować uczniów. Prowokuje wojowników, żeby uczyli go technik, pod pretekstem zabawy walczy ze swoim rodzeństwem, a wszystko to przeradza się — w szczenięcy sposób — w pracoholizm. Każdą wolną chwilę, w sekrecie przed pozostałymi szczeniakami, spędza na samodoskonaleniu i nie wydaje się, żeby jego obsesja kiedykolwiek go opuściła. Poza dążeniem do ideału mało co go obchodzi; nie jest skupiony na wierze jak Miodek, nie jest troskliwy wobec wszystkiego, co chodzi i oddycha jak ojciec. Myśli o systemach, a jego podejście jest obcesowe, bezpardonowo chłodne i nadmiernie logiczne.
Tak jak wcześniej zostało już wspomniane, ciężko nazwać go głupim. Nieustannie myśli i analizuje. Do wszystkiego próbuje dojść sam i całkiem nieźle mu się to udaje; strukturyzuje wszystkie swoje plany pod kątem zrozumienia i użyteczności, aby wykorzystać je do powolnego zaliczania kolejnych celów. W ten sposób łatwo manipuluje zarówno innymi, jak i otoczeniem ogółem. Na wszystko ma plan i ciężko go zaskoczyć choćby przypadkiem, bo Krzaczasta Łapa rozważa wszystkie możliwe wątki, żeby z łatwością móc przejść z opcji A do opcji B.
Ironicznie odziedziczył po ojcu całkiem niezłe umiejętności dowódcze. Może i nie jest typem tej ciotki, która kiedy będziesz u niej w gościnie, będzie za tobą łazić i pytać, czy nie chcesz spróbować tego ciasta, a w ogóle to napijesz się herbatki?, ale sam nie nazwałby się egoistą, nawet jeśli egocentrykiem już ewidentnie jest. Pracując w grupie zawsze obejmie przywództwo — wyda rozkazy, ułoży plan(y) działania i będzie ochraniał boki, a nuż ktoś wykona jego polecenie źle. Może i rzuci wtedy paroma kurwami (o ile ćwierćksiężycowe kaszojady znają takie słowa), ale jego mobilizacja i strukturalność niezaprzeczalnie przyniosą efekty. Nawet jeśli pozornie wygląda na bezuczuciowego pachołka ze skłonnościami do bycia dobrym mordercą, przywiązanie do innej osoby łączy się z niezachwianą lojalnością psa. Nie jest zbyt dobry w okazywaniu uczuć, zawsze stawia też cel ponad innych, ale na swój dziwny, krzakowy sposób będzie ochraniał twoje tyły, jeśli tego właśnie potrzebujesz (a nawet jeśli nie, to i tak stanie po twojej stronie, w końcu to on tutaj rządzi).

umiejętności

SZYBKOŚĆ

25


SIŁA

32


POZIOM MEDYCZNY

5


WITALNOŚĆ

25


ZRĘCZNOŚĆ

36


TRENING

zakończony



relacje

RODZINA

Zrodził się z kontrowersyjnej pary dwóch rudzielców — Irysowego Serca i Klematisowego Korzenia. Od rodziców jest kompletnie różny. Czasem chciałby poznać dziadków; nie, żeby jego psi mózg pojmował genetyczne poematy, ale być może odziedziczył swoje komórki mózgowe po kimś charakterem zbliżonym do niego chociaż w pięciu procentach. Czasem myśli też, że po prostu jest adoptowany.
Klematis jest uroczy. Nieszczególnie narzeka na ojca; wie, że się stara, ale jego „rodzina na pierwszym miejscu” nieco koliduje z ambicjami Krzaczka, którego chłodna strona bezprecedensowo oddziela zdanie bliskich od własnych przekonań. Irysowe Serce wydaje się zaś osobą, która prędzej postawi na swoim, niżeli jej ciapciakowaty partner. Krzak lubi jej decyzyjność i ścisłe podejście do obowiązku, ale — podobnie jak w przypadku ojca — w kwestii relacji, podjąłby raczej inne decyzje. Wyobrażając sobie o zostaniu najprzykładniejszym wojownikiem, często analizuje fakt, jak jego matka stała się zastępczynią, teoretycznie po to, żeby na jej podstawie wyciągnąć wnioski dla swojej przyszłości, a praktycznie zastanawia się, czy Nakrapianej Gwieździe neurony wyszły nosem.
Cholerne rodzeństwo. Jeśli Krzaczasta Łapa byłby podobny do jego brata-oszołoma, tańczącego po terenach Starego Domu w foliowej czapeczce — zapewne klękałby przed Gwiezdnymi, żeby ich wszystkich trafił piorun.
A potem osobiście podbiłby Coelum, albowiem tylko on może porządnie im wpierdolić.
Miodowa Łapa był drugi. I, jakby Krzaczasta Łapa sprawiał już za mało kłopotów, nie potrafi przejść obok najstarszego z najmłodszych braci bez wtórującego mu: „a niech ci Gwiezdni spalą ogon!”. Ten rudy szur denerwuje go jak mało kto; Krzak niewielu uznaje za zagrożenie swojej egocentrycznej dupy, ale ten pieprzony foliarz zachowuje się, jakby miał zamiar wykorzystać każdą okazję do szemranego spisku (podobno — z Gwiezdnymi), aby wymazać istnienie Krzaka z całego sześcioraczkowego miotu. I, jak ogółem Krzaczasty ma skłonności czysto narcystyczne, tak za każdym razem jak przebywa z Miodkiem w grupie większej niż duet składającej się z ich dwójki, próbuje udowodnić pozostałym, że jest lepszy od młodszego brata choćby tym, że ma dłuższy ogon. (Sprawdzał, jak foliarz spał).
„— Ty małe, rude kurwistrzelstwo, czy potrafisz nie mieć chociaż jednej rzeczy w dupie?
— Krzaczku, czy możesz nie obrażać brata?
— Jeszcze raz nazwiesz Rumiankową Łapę moim bratem, a przysięgam, że pozamieniam ci miejsce łap z uszami!”
Nie da się lepiej podsumować ich relacji.
W konkursie na ulubione rodzeństwo Krzaczka Dyniowa Łapa zająłby pierwsze, może drugie miejsce, w zależności od tego, jak bardzo dość miałby tego dnia Borowika. W przeciwieństwie do wcześniej wspomnianego Miodka, którego silny temperament zwyczajnie wkurwia samą próbą zepchnięcia Krzaka z piedestału, albo Rumianek, które kompletnie się nie stara, żeby ów piedestał dostać, Dynia wydaje się psem, który nie przesadza w żadną stronę. W jego obecności najmniej krzyczy, za to cicho skupia się na obserwacji, żeby nie przeoczyć choćby jednej cechy brata. Imponuje mu głównie zaangażowanie, które Krzak wyjątkowo ceni nie tylko w innych, ale też i w sobie, przez co uznaje Dynię za najbardziej podobnego do siebie z rudej rodziny. Z drugiej strony jednak drugi brat działa na własną łapę, niekoniecznie chcąc się wyróżnić spośród tłumu, więc w jego obecności chęć usilnej rywalizacji Krzaczka po prostu zanika.
Borowikowa Łapa to ulubiony brat. Albo prawie ulubiony brat. Albo czasem ulubiony brat, a czasem znienawidzony brat. Uczepił się go jak rzep psiego ogona; jest irytujący, bezkarny, pyskaty i wredny, a przynajmniej do wszystkich poza właśnie Krzaczkiem, z którym potrafi rozmawiać bez zbędnych zgryźliwości. Być może łechta to jego ego, dlatego Krzakowi nie przeszkadza jego obecność, a być może pies zdążył się już do niego przywiązać, ale Krzaczasta Łapa i Borowikowa Łapa dogadują się naprawdę nieźle.
Ostatnia z rodzeństwa zajmuje przedostatnie miejsce w rankingu faworytów Krzaka. Gorzka Łapa, podobnie jak Miodek, jest po prostu soczyście wkurwiająca. Można zauważyć w nich pewne podobieństwa, jak to na rodzeństwo bywa; zarówno suka, jak i pies, posiadają wybijający się spośród tłumu ognisty temperament, który zdołałby strawić płomieniami cały ich klan. Tą niby drobną, acz różnicą nie do wybaczenia jest to, że Gorzka to cholerna buntowniczka. „Nie, bo nie”, cholerna drama queen, która w obliczu zagrożenia sprzeciwiłaby się przywódcy dla samej zasady. Krzaczek wyznacza reguły. Gorzka je łamie. Wywołuje to między nimi spięcie, przez które Krzaczek najchętniej połamałby Gorzkiej nie reguły, ale jej kości.

MENTOR

Brzozowy Kieł

ciekawostki

Nie cierpi słodkiego. Wcale nie mam tutaj na myśli romantycznych bibelotów, małych szczeniaczków czy innych rzeczy, które społeczeństwo uważa za słodkie; Krzaczasta Łapa ma odruch wymiotny przez smak leśnych jagód czy nawet pączka wygrzebanego ze śmietnika Dwunożnych.
Jest deistą. Fakt faktem, wierzy, że Gwiezdni istnieją i absolutnie nie zaprzeczy istnieniu pośmiertnych klanów, ale uważa, że Coelum nie ingeruje w świat fizyczny. Z tego powodu odrzuca wszystkie przepowiednie, znaki czy próby komunikacji z przodkami; bądź co bądź, tradycji przestrzega, ale chce być stuprocentowo kowalem własnego losu i zgraja niematerialnych duchów nie powinna stanąć mu na przeszkodzie ku jego planom.
Podejrzanie dziwnie lubuje się w ogniu. Palenie, oglądanie zniszczeń czy tańczących płomieni — to wszystko działa na niego tak uspokajająco, jak żadne z ziół Podgrzybkowej Sierści. W ten sposób, kiedy nie potrafi poradzić sobie z gniewem, usuwa się od klanu na bezpieczną odległość i szuka (lub wywołuje) źródła ognia.

dodatkowe informacje

AUTOR CYTATU

Katsuki Bakugō [„Boku no Hero Academia”]

KONTO DISCORD

Brak, NPC, Autor: johnnyboy#2601

ŹRÓDŁO ZDJĘCIA

Instagram, @dutchtollers


OSTRZEŻENIA

0/3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz