„Jak rozżarza się podmuchem piec, przy pracach wymagających żaru, tak słońce trzy razy mocniej rozpala góry, wydaje ognistą parę, a świecąc promieniami, oślepia oczy”.

Promienny Piasek

PIES || 39KS || INDUSTRIA || WOJOWNIK || 100PZ || 58PD

aparycja

Do końca nie wiadomo, po kim Promienny Piasek odziedziczył wygląd, czy też do kogo z rodziny jest najbardziej podobny; na babcię czy matkę zdecydowanie za jasny, podobnie jest z ciotkami, które bardziej przypominają wilki, niżeli psy. Na upartego można by wskazać drugiego z rodziców, Pustynnego Wiatra — zarówno ojciec jak i syn posiadają pobłyskujące złotem futro, chociaż Promyczkowi brakuje rozsianych gdzieniegdzie czarnych cieni, które u tatusia mocno rzucają się w oczy, smolistą czernią otaczając nos, szyję i wiecznie wystające żebra. Kolejnymi różnicami między tymi dwoma panami są uszy oraz oczy, u potomka znacznie większe, bardziej ruchliwe i, jeżeli chodzi o te drugie, w odcieniu słodkiego karmelu, a nie gorzkiej czekolady.
Futro Promiennego jest bladożółte, w kolorze dojrzałej pszenicy, czy też jasnego topazu; pod wpływem słońca mieni się złotem i bursztynem, nocą zaś przybiera odcień zimnej bieli, wydając się obsypane srebrnym, bądź gwiezdnym pyłem. Gdzieniegdzie, w szczególności na klatce piersiowej i łapach, choć nie widoczne na pierwszy rzut oka, znajdują się małe, jasne znaczenia, sprawiające wrażenie, jak gdyby pies zanurzył mordkę i kończyny w sypkim cukrze.
Chociaż za szczeniaka poruszał się krótkimi skokami, odbijając się od podłoża niczym piłeczka pingpongowa, wraz z wiekiem jego chód nabrał szczypty gracji i dostojności. Daleko mu jednak do kroku modelki na wybiegu; pozostało w nim jeszcze trochę dziecinnej niezdarności czy nieporadności. I szczerze mówiąc, prawdopodobnie zostanie to w nim do jego ostatnich dni.

charakter

Rodzice tego oto wojownika idealnie dobrali mu imię, bowiem Promyczek to prawdziwy promyk dobroci, uśmiechu i szczęścia. Od pierwszych chwil życia, od pierwszego oddechu i pierwszego kroku pies ten posyłał każdemu napotkanemu psu szeroki uśmiech, zawsze mówił grzecznie ,,Dzień dobry’’ i wypełniał wszystkie prośby rodziców, prosząc swoje rodzeństwo, by także było posłuszne i miłe. Wraz z biegiem księżyców ta kulka puszystego, piaskowo-brzoskwiniowego futra zaczęła rosnąć, mądrzeć i — choć niechętnie, acz bez zająknięcia — polować czy walczyć, a mimo to na pierwszy rzut oka charakter Promyczka nie zmienił się o zbyt wiele; tu czy tam przekształcił się w coś nowego, miejscami wyewoluował. Gdy przypatrzyć się mu jednak uważniej, w pogodnym wojowniku widać te pewne zmiany, które zaszły w nim po smutkach, po wylanych łzach. Wielu wylanych łzach, naprawdę wielu, które nagromadziły się w jego ślepiach, po stracie ukochanej siostry.
Nadal wybacza każdemu, nie ważne, kim dla niego ów pies był. Przy tym jednak nie próbuje na siłę wymazywać z innych błędów, zapewniać, ze ci się już totalnie zmienili; teraz robi to pogodnie, ze spokojem. Po prostu przebacza, a nie od razu robi z przepraszającego chodzący cud po ziemi, jak zwykł zachowywać się dawniej.
Jest cholernie opiekuńczym psem. Czuwanie nad kimś chorym, pocieszanie smutnego, pilnowanie szczeniaków — takie pierdółki powodują na jego pysku uśmiech i zastrzyk pozytywnych emocji. Szczególnie wyraźnie okazuje to w stosunku do bliskich, czy im się to podoba czy nie; gdy zobaczy, że coś jest na rzeczy, jest gotowy chodzić za osobą cały dzień, by dowiedzieć się, czy może jej jakoś pomóc. Bierze się to głównie z tego, że ponad wszystko ceni sobie harmonię i dobre nastroje panujące w klanie. Jego potulna natura ma swoje gorsze strony. Promienny Piasek za nic w świecie nie potrafi odpyskować. Gdy ktoś wymruczy mu coś niepochlebnego, Promyczek czuje się, jakby jego mózg zamieniał się w ciężki kamień. Nie potrafi wtedy dodać dwa do dwóch, a co dopiero wymyśleć jakąś ripostę. Poza tym, skoro jesteśmy już przy złośliwościach, wojownik bierze je głęboko do siebie; pod tym względem nie różni się zbytnio od szczenięcia.
Z pewnością łatwo wyznaje prawdę, ale pod jednym warunkiem; musi być dobra, nie ranić innych. Jeśli ma do przekazania złe wieści, nie widzi nic złego w używaniu białego kłamstwa. Nie potrafi zrozumieć, że robi tym jedynie nadzieję innym psom, a sam buduje wokół siebie świat, który wygląda jak przesłodzona kraina bez śmierci, smutku, a pełna kochających się psów. Z powodu życia jak w bańce mydlanej, Promyczek znosi wszelkie nieszczęścia znacznie ciężej, niż inne psy.

umiejętności

SZYBKOŚĆ

30


SIŁA

15


POZIOM MEDYCZNY

15


WITALNOŚĆ

10


ZRĘCZNOŚĆ

10


TRENING

zakończony



relacje

RODZINA

Piaskowa Mara (Gwiazda)
Zacznijmy od siostry Promiennej Nici, Piaskowej Gwiazdy, którą z rodziny Promyczek najbardziej, najmocniej, najsilniej i najszczerzej kochał. Mimo to, była to również osoba, która najbardziej zmieniła charakter wojownika, osoba, przez którą przeżył największą żałobę.
Piasek była suczką z wielkimi planami na swoją przyszłość, ciętym językiem i zdolnością, albo raczej przekleństwem, dzięki któremu słyszała głosy dochodzące z Coelum, lecz także z Infernum.
Od małego Promyczek spędzał najwięcej czasu z Piaskiem; zabierał ją na spacery, bawił się z nią, zaczynał rozmowy, próbował wyciągnąć z niej jej uczucia.
— Popatrz, co znalazłem! — szczeknął z euforią i śmiechem Promyczek, nie panując nad emocjami; przysiadł na chwilę, po czym błyskawicznie wstał, machając beżowym ogonem to na prawo, to na lewo. Jego ciemne oczy błyszczały z uciechy i dumy. — To dla ciebie, siostrzyczko!
Rudawa suczka warknęła, gdy wianek osunął się na jej nos. Zezując, próbowała przyjrzeć się niechcianemu upominkowi, który właśnie dostała.
— Co to za badziewie? — syknęła, po raz kolejny ukazując swoją wredotę.
Jej brat jednak się tym nie przejął, upierając się w myślach, że usłyszał w jej głosie swojego rodzaju ciepło; miejmy nadzieję, że miał rację.
— Z tego, co wiem od Kolorowego Wiatru, to to się nazywa wianek — wyznał, przystępując z łapy na łapę; zanim Piasek zdążyła z siebie wykrztusić kolejny niemiły komentarz, złapał ją zębami za skórę na łopatce, zaczynając ciągnąć siostrę w stronę wyjścia z obozu.
Suczka najpierw była zbyt zaskoczona, by jakkolwiek zaprotestować i dopiero po dłuższej chwili, gdy już niemalże wyszli na świeże powietrze, zaczęła się wić, warcząc pod nosem; Promyczek cały czas parł naprzód, ignorując ją; był zbyt podekscytowany wizją spędzania czasu razem. Głupkowato się szczerzył, tuptając zawzięcie łapkami o podłoże.
Po kilku sekundach, gdy szczeniak poczuł pod poduszkami wyschnięte łodygi letniej trawy, wypuścił siostrę; ta, zdenerwowana, z energią zatoczyła się w bok, plącząc nogi, gdy wianek, już po raz drugi, zsunął się na jej oczy.
— Co robisz?! Ja-
— Nie widzisz, jaki świat jest piękny?! — roześmiał się Promienna Łapa, tańcząc w kółko. Piasek stała na boku, uparcie poprawiając sobie ozdobę, nieprzychylnym okiem obserwując poczynania brata, który w tym momencie rzucił się na trawę, tarzając się w niej jak opętany.
Po krótkim ataku nieopanowanego chichotu, Promyczek uspokoił się, podnosząc się z ziemi i starannie otrzepując; usiadł przy wyjątkowo dużym skupisku kwiatów i poklepał trawę tuż obok, zachęcając siostrę, by ta się do niego dosiadła.
Piaskowa podeszła do niego, a jej pysk pozostawał nieodgadniony; być może cieszyła się z faktu, że brat ją akceptuje, ba!, uwielbia, a być może właśnie słuchała obcego głosu w jej głowie. Promyczek nie znał jej myśli, ale w zupełności mu to nie przeszkadzało.
— Mogę ci zrobić nowy wianek, jaki tylko byś chciała! — zaproponował beżowy szczeniak, rwąc zębami wszelakie kwiaty. — O!, błękitny, taki jak twoje oczy, byłby wspaniały! — dodał, natykając się na niezapominajki. — Albo żółty, podobny do twojej sierści! Jaki tylko sobie wymarzysz!
Piaskowa Łapa wyglądała na niezbyt zachwyconą, jak gdyby w pierwszej kolejności chciała odfuknąć coś niezbyt miłego; jednak się opamiętała, w milczeniu wbijając wzrok w horyzont.
— Piasek? Coś się stało? — Promyczek zastygł. Przybliżył pysk do mordki siostry, patrząc się w nią z zatroskaniem. — Jak chcesz, to może być niebiesko-żółty. Nie czekając na jej odpowiedź, świeżo zerwane kwiatki, które o mało nie połknął, położył w kółku na głowie siostry, w środku prawdziwego wianka, zaplecionego przez dwunożną.
I o ile ozdoba wykonana przez Promyczka była jedynie rozrzuconymi na sierści kwiatkami, bo, jak wiadomo, psu trudno by było zapleść wianek, szczeniak był niezmiernie zadowolony.
— Bardzo ci pasuje! — pochwalił siostrę uczeń, uśmiechając się. Być może mu się tylko wydawało, ale miał wrażenie, że w oczach Piasek pojawił się ciepły blask. — I wiesz, jakbyś chciała mi także zrobić taki prezent, to nie odmówię…

Nic nie zwiastowało tego, co miało się zdarzyć. Okazało się, że słodka, choć drapieżna Piasek, od późniejszego dzieciństwa słyszała rozkazy Malwowego Ogona, ich babci, która znajdowała się w Infernum. Planowała ona kolejne morderstwa i intrygi, wykorzystując swoją wnuczkę, z którą miała najłatwiejszy kontakt; Piasek zgadzała się na wszystko. Wspólnie zabiły Orlego Klifa i Nakrapianą Gwiazdę w zawiłym planie zemsty na Jasnej Gwieździe — psie, który zabił Malwową.
W chaosie, który spowodowała Piaskowa Mara, a potem i Gwiazda, bowiem zajęła miejsce Nakrapianej, rządząc Flumine, Promyczek był bezradny. Bił się z myślami, czy pomóc ukochanej siostrze, czy pozostać przy słusznej sprawie. Z pomocą pozostałych członków rodziny, wybrał to drugie.
Piasek, chociaż miała nieustanny kontakt z wyższymi siłami, to jest: Infernum, podczas swoich rządów umarła, zabita przez Klematisowego Korzenia, dawnego zastępcę Nakrapianej.
Śmierć Piaskowej Gwiazdy spowodowała, mimo jej wad, grzechów i bycia morderczynią, wielki smutek oraz ból u Promiennej Nici. Wojownik przez długi czas nie mógł się otrząsnąć z tragicznego zdarzenia.
Teraz, gdy na nowo zaczął smakować życia, jedyne, o czym myśli w temacie zmarłej siostry to żal, jak bardzo suka poszła w ślady babci oraz smutek, że nie uzyskała zbawienia w Coelum. O babci… O babci stara się nawet nie myśleć, bo to, jaką manianę odwaliła, przechodzi ludzkie- psie pojęcie.
Siedział jak na rozżarzonych węglach, z utęsknieniem wyczekując powrotu psów z kolejnego zgromadzenia klanów. Kojący zapach letniej nocy upajał jego zmysły, dawał mu pewność, że to będzie ten dzień — wielki powrót osoby tak bliskiej jemu sercu, wojowniczce o nie tylko złotej sierści, ale też o złotym sercu. Oczyma wyobraźni widział już powracające sylwetki klanowiczów, a za nimi idącą smętnie Piaskową Marę, która przegrała bitwę i została wygnana z Flumine, by wrócić do rodzinnego klanu. Widział, jak wszystkie psy po kolei jej wybaczają, a ona płacze z żalu, że ich opuściła, by rządzić jako samozwańcza liderka. Jej morskie oczy były w kolorze deszczu — i istotnie łzy z nich padały, jak deszcz kropi z zachmurzonego nieba. A na ostatku, gdy wypłakała się już wszystkim, i ojcu, i Drżącemu Szeptu, i Jazgoczącej Łapie, i Kruczej Łapie, i liderce, i zastępcy, podeszła do niego, do Promiennego. I bez słowa żadnego, tylko z wielkim szczęściem oraz żalem w oczach, przytuliła się do niego, zaczynając szeptać do niego przeprosiny.
I tak będąc na jawie, nie zauważył zbliżających się do niego wojowników. Dopiero Drżący Szept, gdy stanęła wprost naprzeciw niego, z dziwnym błyskiem w oku, jakby zgarbiona, spowodowała, że Promyczek otrząsnął się.
— Promienna Łapo… — lekko zachrypnięty głos śnieżnobiałej nie zwiastował niczego dobrego.
Beżowy uczeń skulił się, nie mając odwagi patrzeć prosto w niebieskie oczy, które naddo przypominały mu Piaskową.
— Na zgromadzenie przybyło Flumine — zaczęła mówić głośniej, siląc się na neutralny ton. — Na ich czele był Klematisowa Gwiazda. Nigdzie nie mogłam dostrzec Piaskowej Mary.
I przerwała, a jej głos zadrgał, na rzęsach zawisły dwie łzy. Jedynie pysk wojowniczki pozostawał kamienny, jakby wyryty przez osłupienie.
— Długo czekałam, aż powiedzą coś o niej. Myślałam, że może…
Uczeń byłby omdlał z bólu i niepewności, gdyby Dreszczczka go nie podtrzymała.
— Ona nie żyje, Promienny. Nie żyje.
Cały świat zawirował przed orzechowymi ślepiami i tak, jak umierający widzi przed oczami całe swoje życie, on zaczął widzieć Piaskową i wszystkie wspomnienia, które z nią dzielił.

Jazgoczący Nurt
Brat Promyczka, który w dzieciństwie był tym ważnym dowódcą wszystkich szczenięcych zabaw. Zaraz po Promiennym, był to drugi pies, który najczęściej spędzał czas z Piaskiem — co za tym idzie, również ciężko zniósł jej okropne czyny i śmierć. Dodatkowo był to ulubieniec Malwowego Ogona. Gdy babcia umarła, Jazgoczący był pierwszym psem, którego odwiedziła w śnie, oferując mu trening w Infernum. Jednak ten się nie zgodził, a rozwścieczona, martwa zabójczyni poczęła nękać swoją wnuczkę. Wnuczkę, która na tyle wierzyła w moc przodków, że była gotowa zrobić dla nich wszystko. Tą wnuczką, jak już wiemy, była Piasek, jednakże ona już miała swoje pięć minut.
Jazgotek, chociaż początkowo dobrze dogadywał się z Piaskową, od zawsze miał beznadziejne relacje z drugą siostrą, Drżącym Szeptem. Rywalizowali ze sobą odkąd Promyczek pamiętał; to w żłobku, to na treningu, patrolu, zgromadzeniu… Wszędzie, gdzie można było cokolwiek osiągnąć.
Promienny Piasek czuje nieopisaną bliskość z Jazgoczącym Nurtem. Nie jest to bezwarunkowe uwielbienie i zaufanie, którymi darzył Piasek, ale coś wystarczająco silnego, by bez zastanowienia nazwać trójkolorowego brata swoim best friendem.
Drżący Szept
Śnieżnobiała siostra, za szczeniaka nazywana Dreszczką lub też Księżniczką — Drżący Szept.
Wojowniczka ta z pewnością ma dość ciężki charakter i całkiem sporo wad. Można powiedzieć o niej wszystko, ale jeszcze bardziej nic. Wspomnienia, jakie Promyczek dzieli z tą osobniczką głównie dotyczą jego szczenięcego marzenia: zostania medykiem.
Drżąca, a wtedy Dreszczka, gdy dowiedziała się o pragnieniu Promiennego, szybko zaczęła działać. Gdy mieli kilka księżyców razem próbowali leczyć chore psy, podejrzanie dużo rozmawiali z medykiem Szarą Skałą, który jeszcze wtedy nie posiadał ucznia. Ostatecznie jednak wszystkie ich wspólne próby spełzły na niczym, ponieważ Promyczkowi brakowało odwagi, by wyznać uzdrowicielowi swoje lecznicze ambicje.
Teraz, gdy wspomina te czasy, kiedy chciał iść drogą medyka, uśmiecha się smutno. Przede wszystkim jest wdzięczny Dreszczce, że ta dała mu wtedy przysłowiowego kopa w dupę i zachęciła do działania. Gdzieś tam z tyłu głowy stale się obwinia o swoje dawne, nieśmiałe zachowanie. Gdyby mógł cofnąć czas, zapewne bardziej otwarcie ubiegałby się o stanowisko ucznia medyka; ale że czasu zmienić nie może, cieszy się ze swojego wojowniczego życia. Bo co innego mu pozostało?
— Przysłał was medyk? — sapnął, po czym czule przyjrzał się ranom na ciele Jagodowej. — Hm, właśnie mieliśmy do niego-
— E… — Drżąca Łapa wymieniła szybkie spojrzenie z bratem. — Tak, tak, oczywiście!
Promyczek zacisnął zęby, z wyrzutem wgapiając się w kłamiącą siostrę. Nie był pewien, czy to jest dobry pomysł; w jego myślach już pojawiały się najczarniejsze scenariusze. Spoglądnął szybko za siebie, mając nadzieję, że nagle Peter wejdzie do pomieszczenia, tym samym ratując go z opresji.
— Promienna Łapo! Twoja pacjentka czeka! — z niecierpliwością syknęła wprost do ucha ucznia Drżąca Łapa.
— Przecież nie mam ziół…! — zaprotestował Promyczek, czując na sobie badawcze spojrzenie Deszczowego, który, widząc dwa świeżo mianowane uczniaki, które szeptały między sobą, ewidentnie zaczynał nabierać podejrzeń.
— Myślisz, że się nie przygotowałam?
Dreszczka wybiegła na chwilę z legowiska, by sekundę później wrócić z wiązanką ziół w pysku. Z wyraźną dumą wypuściła je u stóp oniemiałego brata.
— T-ty… Okradłaś Szarą Skałę…?
Drżąca Łapa w odpowiedzi wzruszyła ramionami. Po chwili wahania odparła:
— Wiesz… — szturchnęła łapą wysuszoną łodyżkę. — Te zioła i tak są stare.
— Ale i bezcenne — odparł pies ze stanowczością, kręcąc głową w zrezygnowaniu. — Nie umiem ich używać, a nie chcę zmarnować leków. Ani pogorszyć stanu wojowniczki, która jest w ciąży.
— Przecież zawsze chciałeś być medykiem! — krzyknęła Księżniczka w osłupieniu. Po chwili ciszy mruknęła coś niewyraźnie pod nosem, najwyraźniej do siebie, posyłając przy tym w stronę Promyczka spojrzenie spode łba.
— Który leczy psy pod okiem doświadczonego medyka, a nie na nich eksperymentuje.
— PRZECIEŻ NIE EKSPERYMENTUJESZ! — szczeknęła, już wyraźnie zezłoszczona. — Ty masz wiedzę i ja także mam wiedzę na ten temat! Wiemy, co robimy!
Dreszczka, w akcie desperacji, wyłowiła z kupki zielska jedną łodyżkę, którą gwałtownym ruchem podstawiła pod nos bratu.
— O! — z zapałem wykrzyknęła. — To jest mniszek lekarski!
Promienna Łapa przyjrzał się roślince i powąchał jej żółte kwiaty, wyraźnie niezadowolony z zachowania siostry.
— Hm, na moje oko to jaskółcze ziele. Na podrażnione oczy na przykład.
Dreszczka zamrugała oczami.
— Strzelałeś — szepnęła, z niechęcią odkładając roślinkę na ziemię. Po chwili ciszy siostra kiwnęła na niego głową, pełna rezygnacji i zawiedzenia.
Promyczek delikatnie przejął zioła od Księżniczki, a siostra podeszła do leżącej obok siebie pary, nakazując Jagodowej Mgle wstać. Razem ruszyli w drogę do legowiska medyka.
Uczeń idący na przedzie odwrócił się, przyglądając się rannej, kulejącej ciężarnej suczce. Niepewnie poprawiając zioła znajdujące się w jego pysku, które postanowił oddać Peterowi, utwierdził się w przekonaniu, że podjął dobrą decyzję.

Kruczy Grad
Najmłodszy i najbardziej leniwy pies z miotu, czarno-biały wojownik o oczach w kolorze wyjątkowego mocnego kakao. Już za młodu spędzał najwięcej czasu w żłobku, drzemiąc i plotkując na zmianę, a także co jakiś czas wybierając się na obchód stosu zwierzyny, by wypatrzeć, a następnie pożreć najsmaczniejsze kąski. Jego zachowanie nie zmieniło się zaskakująco dużo na przestrzeni czasu, chociaż w połowie jego treningu, który, należy wspomnieć, trwał wyjątkowo długo, gdy umarła jego, a także Promyczka matka, znalazł motywację. Początkowo był mocno załamany, bo to on miał z Fenkułową Plamką, jego rodzicielką, a także mentorką, największą więź; mimo to, to dla niej wziął się w garść, gnany przez ostatnie słowa, jakie wypowiedziała do niego matka, która domagała się od niego wnuków (Serio. Najlepsza matka na świecie). Chciał jej pokazać, że jest warty wojowniczego imienia, do którego to ona, w połowie, go przygotowywała.
Dlaczego w połowie?
Gdyż, jak wiadomo, Fenkuła umarła, a po niej trening Kruczego przejęła Łabędzi Gwizd. To z tą mentorką pokonał ostatnie długości w drodze do sukcesu. Po tym, jak zdobył miano Gradu, znów się rozleniwił.
Promienny Piasek kocha Kruczka. To jednak niewiele mówi, ponieważ on kocha wszystkich, każdego. Kocha najmłodszego, ale go nie podziwia. Totalnie nie może zrozumieć, jak bardzo ktoś może mieć na wszystko wywalone. Jak bardzo ktoś, z kim jest spokrewniony, może grać na uczuciach innych. I jak ten ktoś, Kruczy Grad, mógł wyrzucić z siebie tyle obojętnych, nieprzemyślanych słów, które powodowały, że Promyczkowi zasychało w gardle.
Pustynny Wiatr i Fenkułowa Plamka
Pustynny Wiatr i Fenkułowa Plamka to dwa psy, dzięki którym Promienny Piasek i jego rodzeństwo pojawili się na świecie. Najprawdopodobniej wojownicy zdecydowali się na szczeniaki, by poprawić swoją klanową reputację, lecz tego pewni być nie możemy, bowiem nigdy nie stwierdzili tego wprost. Natomiast nie byli najgorszymi rodzicami dla swych dzieci, bo, choć Pustynny był nieziemsko wymagający, a Fenkułowa nie angażowała się zbytnio w życie szczeniąt, darzyli oni uczuciem swe dzieci i gdy (według nich) zaszła potrzeba, okazywali je. Wiatr stawał w ich obronie jako pierwszy, by, broń Gwiezdni, żaden pies nie rzucił w kruszynki złym słowem. Za to Fenkułowa pocieszała je i nieregularnie broniła przed chorymi ambicjami partnera, choć, oczywiście, robiła to na swój sposób.
Po odejściu Piaskowej Mary, Promienny Piasek zbliżył się do ojca. Jest mu wdzięczny za wszystko, co uczynił, pocieszając go w żałobie po siostrze.
— Promienna Łapo? Mogę wejść?
Pustynny Wiatr, mimo że nie musiał, zapytał się z grzeczności. Stojąc przed wejściem do legowiska uczniów, trzymał w pysku dziką kaczkę. Słysząc ciche „tak”, wszedł pomalutku do pomieszczenia, kierując się w stronę Promyczka.
— Proszę. Przyniosłem coś dla ciebie.
Promienny uniósł pysk znad wyściółki, patrząc jakby niewidzącymi oczyma na martwe zwierzę. Pustynny, poniekąd zmieszany pod tym spojrzeniem i zasmucony, usiadł koło syna, podsuwając mu pod nos kaczkę.
— Lubiłeś je jeść — rzucił ni stąd, ni zowąd, nie wiedząc, od czego zacząć rozmowę. Promienny jednak nie ruszył się ani o milimetr.
Wiatr westchnął cicho, nie dając za wygraną.
— Posłuchaj mnie, proszę. Odkąd przyszliście na świat, bardzo was kocham. Może tego nie okazuję za często, ale tak jest. Chciałbym, żebyście byli dobrymi wojownikami, oddanymi Industrii, świetnie walczącymi, którzy potrafią o siebie zadbać, gdy mnie zabraknie. Bo to naturalna kolej rzeczy. Każdego kiedyś stracimy. I to jest normalne. Możemy bać się pożegnania z bliską osobą, ale nie możemy żałować tej znajomości. Nie możemy rezygnować z tylu dobrych wspomnień, bo boimy się pożegnania. Promyczek zastrzygł uszami, na znak, że usłyszał. Po dłuższej chwili milczenia, przerywanej tylko przyśpieszonym oddechem Pustynnego, młodziak przysunął kaczkę bliżej siebie i jakby zduszonym, wysilonym, choć szczerym głosem powiedział ciche — Dziękuję, tato.

Gdy Promienny był jeszcze Łapą, tak jak większość jego rodzeństwa (z wyjątkiem Dreszczki, która została wojowniczką), Fenkułowa Plamka pożegnała się ze światem żywych po bliskim spotkaniu z potworem dwunożnych. Po jej pogrzebie i wielu wylanych łzach Promyczek postanowił, że będzie się za nią modlił aż do własnej śmierci. Jak na razie sumiennie wypełnia tą obietnicę i nic nie zwiastuje tego, żeby to miało się zmienić.

MENTOR

Ot, mentorka, jak każda inna. Promienny Piasek wyszkoliła Różany Płatek, zakochana w sobie, popielata suczka w typie wilczura. Jego relacje z Różaną od zawsze były neutralne. Mimo to, gdy doszła do niego wiadomość o jej śmierci, nie krył łez.

UCZNIOWIE

Promienny Piasek cicho czeka na dzień, w którym otrzymałby zaszczyt, jakim jest wyszkolenie przyszłego członka klanu. Jak na razie jeszcze nikogo nie dostał pod swoje skrzydła.

PARTNER

Gdy był dzieciakiem, przeżył kilka zauroczeń, ale żadno nie trwało dłużej, niż tydzień. Nigdy nie posiadał partnera i nie jest mu to do szczęścia potrzebne. Ale, gdy pozna kogoś odpowiedniego, na pewno coś z tym zrobi. Mógłby mieć partnera każdej płci, choć preferuje samców.

POTOMSTWO

Powiem wprost: Nie mogę sobie wyobrazić Promyczka, który uprawia seks. Jak już, to by jakieś szczenięta zaadoptował. Na chwilę obecną brak.

ciekawostki

Jego wiara w Gwiezdnych jest głęboka i niezachwiana. Od małego modlił się często i szczerze, a teraz, chociaż jest już wojownikiem, nadal to robi; można nawet powiedzieć, iż częściej niż kiedyś.
Dostaje gęsiej skórki na widok śmieci dwunożnych. A co dopiero na odgłos darcia styropianu…
Lubi oglądać gwiazdy. I chmury. I księżyc. I zachód słońca… Generalnie kręci go wszystko, co ma związek z niebem.
Naprawdę rzadko kiedy gryzą go komary. To oczywiście kwestia jego grupy krwi, którą odziedziczył genetycznie, ale Promienny śmieje się, że to jego dar od Gwiezdnych.
Kto przyjaźni się ze wszystkimi, nie przyjaźni się z nikim. Promienny Piasek po prawdzie ma swoją rodzinę, Sikorkową Melodię, czy Ciepłą Pleśń, ale patrząc na to, z iloma psami próbował nawiązać bliższą przyjaźń, to te przysłowie w jego przypadku jest prawdziwe. Wiele wojowników odbiera charakter Promyczka jako coś sztucznego, wymuszonego.

dodatkowe informacje

AUTOR CYTATU

Biblia [Syr 43, 4 „Słońce”]

KONTO DISCORD

JustToBe#8776

ŹRÓDŁO ZDJĘCIA

instagram, coyotepeggy


OSTRZEŻENIA

0/3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz