18 listopada 2019

Od Rysy CD Aragorna

Po burzy udało jej się uciec z blokowiska, jednak Aurum nie miał tyle szczęścia. Trafił wprost w łapy Hycla. Nieudolnie próbował wyrwać się z obręczy siłą nałożonej mu na głowę.
Rysa podbiegła do mężczyzny, strosząc sierść, i ugryzła go w kostkę. Krzyknął z wściekłością i z całej siły kopnął ją prosto w nos. Zawyła rozpaczliwie, czując przeszywający ją ból. Na moment straciła przytomność, a ostatnim, co słyszała, były pogardliwe słowa wypowiedziane przez Hycla w nieznanym mi języku Dwunogów.
- Te wstrętne kundle! Coraz więcej ich w mieście. Cóż, koleżko, chyba ta waleczna panienka przypieczętowała twój los.
Głowa osunęła jej się na łapy i zewsząd otuliła ją ciemność.
***
Podniosła się z zabłoconej ziemi, mokrej po wczorajszym deszczu. Nie do końca pamiętała, co się stało, ale kopniak zadany mi przez Dwunożnego wciąż był żywy w jej pamięci.
Otrzepała się z wody i rozejrzała dookoła. Postanowiła wrócić na tymczasowe tereny Flumine najszybciej, jak to możliwe. Nawłoć nie będzie zadowolona, jeśli Iris do wieczora nie zamelduje się gotowa do pomocy.
Myślała, że przynajmniej teraz zazna upragnionego spokoju, ale przeliczyła się. Wśród suchych źdźbeł trawy leżał czarny pies. Pachniał klanem, chociaż był jej obcy.
Skupiła się na zapachu i zauważyła, że jest jednym z Ciemnym. Jego pysk nie wydawał się jednak być w żaden sposób znajomy.
Chciała go ominąć, lecz w sercu odczuła kłujące poczucie winy. Dobry wojownik nie zostawiłby drugiego na pastwę losu.
Westchnęła ciężko. Altere został na drodze, brudząc krwią swoją śnieżnobiałą sierść. Auruma zwinął Hycel, mimo usilnych starań Rysy. Gdyby teraz zignorowała czarnowłosego, który swoją drogą nie wyglądał, jakby zasnął tu z własnej woli, nie skończyłoby się to dla niej dobrze.
Podeszła do niego niepewnie i spojrzała w górę, w myśli kierując modlitwę do Gwiezdnych.
Łapą zahaczyła o kamień i potknęła się, trącając przy tym samca. Ten zamrugał oczami z niezrozumieniem, po czym spojrzał na nią.
Miał szare oczy. Nie szaroniebieskie, nie w odcieniu wyblakłej zieleni. Były po prostu szare. Jak futro Nawłoci, jak kamień, jak stal. Nigdy nie widziała czegoś takiego.
Nie chciała stać tu i gapić się jak zamroczona w jego błyszczące ślepia, siłą rzeczy musiała więc zacząć rozmowę.
Jej teza potwierdziła się. Szarooki należał do Tenebris. Na pytanie o imię odpowiedział specyficznie, podając kilka swoich mian, z których, jak podejrzewała, żadne nie było tym prawdziwym.
Nie jesteś jedyny, mój drogi - pomyślała, a w jej głowie zabrzmiało dawne imię. Iris, Iris, Iris.
Zaproponowała mu, żeby razem wrócili do klanów. Nie chciała wracać sama, była wyraźnie osłabiona po ostatnich przeżyciach. W duszy pytała Gwiezdnych, czym sobie na to zasłużyła? Ostatnie dni nie obfitowały w przyjemne wydarzenia.
Kiedy wędrowaliśmy przez mniej zaludnione tereny, Darkness zaczął mamrotać coś pod nosem. Wyłapała kilka słów, które się rymowały, lecz nie zrozumiała wszystkiego, co mówił.
Tekst miał jednak przyjemną melodię, a spokojne brzmienie głosu samca dodatkowo sprawiało, że dobrze się go słuchało.
- Co to było? - zapytała go zaskoczona.
Odpowiedział zdawkowo, upewniając ją swoim twierdzeniem, że tak naprawdę zwie się całkiem inaczej.
Intrygował ją ten dziwny pies, deklamujący poematy o obco brzmiących wyrazach. Miał wiele imion i chyba żadne nie było jego prawdziwym. I szare oczy, które świdrowały ją na wskroś.
Dlatego postanowiła dociekać. Chciała wiedzieć coś więcej.

<Aragorn?>
[520 słów: Rysa otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz