Wyczuwała wprawdzie dosyć świeży zapach któregoś z Wodnych, ale uznała, że skoro teraz jest tu pusto, to nikt raczej już nie wróci.
Ułożyła się na prowizorycznym legowisku i w zamyśleniu obserwowała krople deszczu spływające po zardzewiałej rynnie.
- Wystarczy powąchać, by wiedzieć, że przed chwilą zająłem to miejsce. - no jasne. Nigdy nie miała szczęścia w życiu. Stał przed nią pies jej wzrostu, wpatrując się w nią uporczywie. Czuła, że nie zamierza odpuścić, choćby miał walczyć o stos starych gąbek.
Fuknęła cicho. Miała ochotę zająć czymś myśli, które wciąż oscylowały wokół pewnego białowłosego osobnika, leżącego teraz na drodze spory kawałek stąd. Mimowolnie zastanawiała się, czy jego krwotok już się zatrzymał. Zamiast tego po raz kolejny los z kimś ją skonfrontował, właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebowała samotności.
Spojrzała na osobnika o złotej, przemoczonej sierści. Znała go, ale chwilę zajęło jej skojarzenie imienia. Aurum, złoty pies. Zaśmiała się pod nosem.
- Nie poznajesz własnego klanu? Rysa. - prychnęła, udając zawiedzenie zachowaniem psa.
Samiec przypatrzał się jej uważnie i po chwili pokręcił głową z niedowierzaniem. Po błysku w jego oczach domyśliła się, że i on rozpoznał w niej klanową towarzyszkę.
- Wybacz, dziś nic już do mnie nie dociera. - trącił ją pyskiem na powitanie. - Jak mija ci dzień?
- Jakiś szalony samotnik prawie się na mnie rzucił. Nic nowego w tym popieprzonym miejscu. - mówiła spokojnie, ale delikatnie zadrżała na wspomnienie dzisiejszych zdarzeń. - Mówiąc szczerze, jestem już zmęczona tym wszystkim.
Samiec słuchał jej z zainteresowaniem, a ona ze zdziwieniem zauważyła, że ulewa odpuściła. Kilka ostatnich kropli wpadło do kałuży z cichym pluskiem. Czyżby było już po wszystkim?
- Co powiesz na małą przechadzkę? Może uda nam się złapać coś dla klanu, a we dwoje poluje się raźniej. - rzuciła propozycję, chociaż sama nie była pozytywnie nastawiona do wizji wspólnego spaceru. Liczyła jednak, że w ten sposób oderwie się od stresujących wydarzeń, które miały miejsce jakiś czas temu.
Aurum z radością przyjął jej pomysł, więc ruszyli w stronę centrum. Po drodze udało im się upolować zbłąkanego gołębia, który chyba sam nie wiedział, co tak naprawdę się dzieje. Wydawało się, że sam chciał oddać się w ich łapy.
Rysa dumnie niosła zdobycz w pysku, a jej towarzysz węszył, próbując zlokalizować kolejną ofiarę. Świeże mięso inne niż szczur wydawało się czymś wyjątkowym. Miedzianowłosa przełknęła ślinę. Gdyby nie to, że musiała nakarmić klan, ptak już dawno znajdowałby się w jej żołądku.
Obserwowała stare, opuszczone bloki w nadziei, że z któregoś z nich wyłoni się zwierzyna. Miała jednak świadomość, że to niemożliwe. Tu zawsze było pusto, cicho i bez śladu życia.
Głośny grzmot sprawił, że spięła rozluźnione wcześniej mięśnie. Spojrzała na Auruma i zauważyła błysk wśród chmur, a chwilę później poczuła, jak jej sierść staje się mokra. Nie wierzyła we własnego pecha. Ulewa rozpoczęła się nagle i niespodziewanie, nadciągając z zawrotną siłą.
Oboje wbiegli do najbliższego budynku najszybciej, jak się dało. Nie sprawiał wrażenia zbyt bezpiecznego - prędzej można by o nim powiedzieć, że był przerażający - ale w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Musieli gdzieś przeczekać tę okropną burzę.
<Aurum?>
[546 słów: Rysa otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz