Rozważanie miliona możliwych scenariuszy nie miało teraz sensu. Być może matka się znajdzie i zabierze swoje dziecko, a oni odejdą spokojni i z czystym sumieniem. Rudowłosa musiała omówić z liderem wszystko, czego się dowiedzieli i opracować jakiś plan działania.
- Ja też czegoś się dowiedziałam. Pójdę z tobą szukać, musimy porozmawiać.
Przywódca spojrzał na czekoladowego szczeniaczka, który właśnie kończył posilać się znalezionym przez niego pasztetem.
- A co z nim? Nie może tu zostać sam.
Suka podeszła do malucha, a ten ziewnął przeciągle. Ułożyła mu małe, prowizoryczne posłanie z pozostawionych w szafie ubrań.
- Poczekaj tu, dobrze? Zaraz po ciebie wrócę. - Młody spojrzał na nią zdezorientowany, ale po chwili ułożył się w legowisku i wrócił do spania. Jeju, nie zdawała sobie sprawy, ile czasu dzieciaki poświęcają na drzemki.
Kiwnęła głową w stronę korytarza i udała się do innych pokojów w ślad za liderem.
Przeszukiwali jedno miejsce po drugim, lecz nic nie wydawało się odpowiednie do przetransportowania malucha. Czy Dwunogi naprawdę nie miały nic, co by się do tego nadawało?
- Kiedy mały nie chciał się uspokoić, opowiadałam mu o lesie. Powiedział mi, że tam był. - przerwała ciszę. To wydawało jej się ważnym tropem, czymś nieprzypadkowym.
- Powiedział..? - Białowłosy rzucił jej zaskoczone spojrzenie. No tak, dobór słów w przypadku szczeniaka nie był odpowiedni.
- Zapytałam go. Nie mówi nic, ale zdaje się, że rozumie, co do niego powiesz. Przytaknął. Dwa razy. - Nie była pewna, czy lider jej uwierzy, lecz co miała do stracenia? Może to zawęziłoby krąg poszukiwań matki? - Jego wspomnienia związane z puszczą nie wydawały się być najlepsze.
Onyks pokiwał głową i wrócił do przeszukiwania pokoju.
- Jesteś pewna, że o to mu chodziło? To jeszcze dziecko. Tak czy siak, na razie musimy jakoś go stąd zabrać.
- Komunikacja z takim maluchem jest ograniczona, ale wydaje mi się, że rzeczywiście był kiedyś w naszym... domu.
Przywódca westchnął i poszedł dalej. Rozumiała go - problemy tylko się nawarstwiały, a on na pewno miał na głowie sprawy ważniejsze, niż szukanie rodzicielki tego szczeniaka. Nie zmieniało to faktu, że czuła się traktowana jak głupia. Co jeśli tamta suka była kimś z klanu? Bezgwiezdną? A może... członkiem Quintus? Chociaż mogła też być zwykłym włóczęgą, który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie.
Pobiegła do innego pokoju. Rozdzielenie się chyba było lepszą decyzją, przeczesywanie terenu trwało szybciej.
- Mam! - zawołała Onyksa.
W pysku trzymała niewielką torebkę, jednak szczeniak zmieściłby się do niej bez problemu. Zapewne nie będzie to najwygodniejsza opcja, bo wymaga trochę siły, za to brzmiała lepiej niż targanie małego za kark.
<Onyks?>
[506 słów: Rysa otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz