Słońce zaczynało się wynurzać z bezkresnej tafli morza, rysując na wodzie szkarłatne ślady, jakby pozostawione przez psie pazury. Bezchmurne niebo zaczęło przybierać odcienie czerwieni, pomarańczu a gdzieniegdzie nawet bladej żółci. Pierwsze promienie złotej gwiazdy spadły także na mój pysk, oblewając go swoim ciepłem. Rozpoczęła się pora zielonych liści, każdy kolejny dzień był cieplejszy, a zwierzyny tylko przybywało. Tak właściwie po wygnaniu dla nowobudujących się klanów nie mogłyby zrodzić się lepsze warunki — chociaż przyszło nam żyć w mieście Dwunożnych i często trzeba było obdzielać pomiędzy członków klanu jednego wynędzniałego szczura, to i tak ciągle rośliśmy w siłę.
Powoli przestał dokuczać nam głód, a z oczu moich pobratymców znikały błyski cierpienia i odór strachu. Mimo mojego krótkiego pobytu w klanie pragnęłam zrobić wszystko, aby jego psy rosły w siłę i potęgę: miałam wielką nadzieję, że w końcu uda nam się odbudować obóz, szkolić uczniów i ustalić nowe terytoria (wszystko oczywiście do czasu, gdy przyjdzie nam zawalczyć o las, z którego nas wygnano).
Wstałam z piasku, potrząsnęłam krótko łbem i żwawym truchtem wróciłam do prowizorycznego obozu. Riley, Irysowe Serce i Odważny Kieł jeszcze się nie obudzili, za to młodzi uczniowie już zaczynali dokazywać. Czekoladowa sierść Opalowej Łapy zdawała się migotać w słońcu, kiedy młodziak podbiegł do mnie i zarzucił dziarsko łebkiem.
— Witaj Nakrapiane Ucho! — w przyjaznym geście zetknęliśmy się nosami. - Coś ciekawego na patrolu?
Wróciłam myślami do spokojnego widoku słonej wody. Problemy wszystkich psów zdawały się być takie dalekie...
— Dwunożni jeszcze nie powyłazili ze swoich legowisk, jest spokojnie. — odparłam siląc się na przyjazny ton. Zdążyłam polubić tego szczeniaka i nie chciałam zrobić mu przykrości. — Opalowa Łapo, czy Wojownicza Łapa też się obudził? Chciałabym zabrać go na polowanie, przyda nam się świeża zwierzyna.
— Tak, od jakiegoś czasu tylko drepta w miejscu, żeby tylko coś zrobić. — mruknął z rozbawieniem. — Udanych łowów, Nakrapiane Ucho.
Skinęłam głową na pożegnanie i oddaliłam się w poszukiwaniu drugiego ucznia. Nim na dobre wyszłam z obozu, przed oczami mignęła mi szaro-biała kulka sierści, niemalże mnie wywracając.
— Uważaj gdzie biegasz, ty kupo futra! - syknęłam, jednak uczeń albo nie usłyszał mojego ostrzeżenia, albo bardzo lekkomyślnie je zignorował. — Wojownicza Łapo, ty mysi móżdżku, chodź do mnie natychmiast!
Na te słowa momentalnie się zatrzymał i podbiegł do mnie truchtem ze wzrokiem wbitym w ziemię.
— Mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy, inaczej porozmawiam z Odważnym Kłem. — spojrzałam na niego, a gdy zobaczyłam skruchę w niebieskich oczach, dodałam łagodniej - Zabieram cię na patrol myśliwski. Tam wybiegasz się ile będziesz chciał i przy okazji wyżywisz klan.
— Tak jest, Nakrapiane Ucho! — spojrzał na mnie pewniejszym wzrokiem.
— Zatem ruszajmy. — rzekłam i ruszyłam żwawo w stronę portu.
<Wojownicza Łapo?>
[429 słów — Nakrapiane Ucho otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz