Brązowa Blizna wchodzi energicznym krokiem wśród oczywiście innych wojowników ze swojego klanu i rozgląda się po innych klanach z lekkim zastanowieniem. W końcu idzie za innymi wojownikami i siada gdzieś z boku. Jak on lubił zgromadzenia. Tylko jakoś zgubił ze wzroku Wilczego Cienia. Lisia łajno, a chciał usiąść obok swojego przyjaciela i posłuchać grzecznie, o czym tym razem będą mówili przywódcy, zastępcy, lub też czasami medycy. Ale zgubił owego kompana, więc usiadł grzecznie. A obok niego usiadł Migocząca Łapa, czyli jego uczeń widocznie przerażony nowym miejscem i mnóstwem obcych zapachów, trzyma się jak najbliżej swego mentora. Aż to go rozśmieszyło. Aż się przecież zaśmiał pod nosem, patrząc na niego.
— A ci co?
— Ugh, Brązowa Blizno, co tu się tak właściwie dzieje...? — zapytał, przebierając łapami.
— No wiesz, zwykłe zgromadzenie, nie ma czego się bać. Przecież jest sojusz, więc nic nie mogą zrobić, nawet gdyby chcieli — dokończył szybko kiedy przywódczyni klanu Flumine zaczęła mówić i zamknął od razu pysk i spojrzał na nią. — A teraz słuchamy, jak powinno — szepnął jeszcze do niego cicho i machnął ogonem.
— Długooo jeszczeee? — rzucił, chyba nie słuchając przywódców. Jak tak można?!
— Dopiero ma się zacząć — rzucił cicho i spojrzał na niego ponownie. — Lepiej słuchać, chcesz, aby nagle któryś z nich zeskoczył i oberwał Ci uszy? — rzucił to cicho, aby nie zagłuszać innych i machnął ogonem, nie mógł długo wytrzymać i spojrzał znowu na przywódców.
— Mnie nie interesuje, co się dzieje w innych klanach! — ściszył ton głosu.
— A jeśli ktoś będzie ci potem mówił, że coś zepsułeś, a tak nie było to lepiej mówić, że tego się nie zrobiło, czy milczeć i nie wiedzieć, o co chodzi? A potem jeszcze dostać karę za nic — gdy skończył, spojrzał znowu na niego. — Dzięki tym zgromadzeniom możesz zobaczyć co się dzieje u nich, nawet jak się nie chce, a potem to wykorzystać, na przykład można zyskać kolejne tereny dla swojego klanu, chociaż to nie często się zdarza, ale może tak być — powiedział, próbując oczywiście go zachęcić, aby posłuchał. Nie to, że coś, ale powinien. On wolał słuchać.
— Ale ja nie chcę zabijać innych i kraść im tereny! Nie możemy żyć własnym życiem, a ich mieć w nosie? Tutaj jest tylko strasznie, niebezpiecznie i nudno! — fuknął, piorunując przywódców wzrokiem.
— A ktoś powiedział, że musisz zabijać? Kodeks tego zabrania. Poza tym nie kraść, tylko przywódca innego klanu daje je za darmo z własnej woli. Nikt mu przecież nie kazał. — Wzruszył barkami. — A i przecież jeszcze nie zaczęli, dlatego może jest nudno? — prychnął nadal spokojnym tonem i spojrzał na wojownika z Industrii, który krzyknął coś, ale nie słyszał co, bo przecież mówił do ucznia. Super, naprawdę teraz będzie musiał robić mu trening dlatego, żeby słuchał?
— No to niech zaczynają! Ile można czekać! Ja tutaj tylko tracę mój cenny czas na spanie! — wydał z siebie jęk rozpaczy, szorując pazurami o ziemię.
— Nie szuraj tymi pazurami o ziemię, bo ziemia cierpi. Plus, jak nie słyszysz, ktoś coś mówił o włóczęgach, ale oczywiście przez Ciebie nie usłyszałem co — fuknął niezadowolony i spojrzał znowu na swojego ucznia dosyć złym spojrzeniem, ale i tak się wyluzował, oraz zaczął znowu mówić cicho, aby im nie przeszkadzać. — A teraz sklej pysk i słuchaj, to rozkaz — powiedział już weselej i spojrzał na zgromadzone psy, w końcu próbując słuchać.
— Co, co, co? Włóczędzy? A to ty sobie słuchaj, to mi potem opowiesz wszystko, a ja będę grzecznie siedział cichuteńko, jak mysz w trawie. — Uśmiechnął się urokliwie i w końcu skleił jadaczkę.
— Ja Ci nie powiem, musisz sam posłuchać — syknął jeszcze szybko do niego, oczywiście też nie patrząc.
— No weeeeź! Ja tak ładnie proszę! Ty masz lepszy słuch i więcej doświadczenia w słuchaniu! Ja nic nie słyszę! Proszę, proszę, proszę! — Wbił w pysk mentora spojrzenie maślanych oczu, łapą delikatnie gładząc jego przednią nogę.
— No to teraz myśl jak przegonić włóczęgi — parsknął na niego i po chwili się rozejrzał, tylko aby na niego nie spojrzeć.
Wyszedł z założenia, że jak się nudzi, to pomyśli o tym, co można zrobić z włóczęgami, skoro i tak nie pozwalał mu słuchać, co przywódcy chcieli wymyślić, to może lepiej dać mu zajęcie. Sam nawet zaczął się nad tym zastanawiać. Bo chciał pomóc. On zawsze przecież pomoże, i nigdy nie odrzuca zadań, które mu nadano. Jest przecież pracowitym wojownikiem, więc musiałby się zastanowić.
— Jak nawet nic nie wiem na ich temat, bo ty nie chcesz się wsłuchać i powiedzieć... Jakbyś mi coś powiedział, to bym chociaż wymyślił jak ich przepędzić, a tak...? Nie wykorzystujesz potencjału swojego ucznia... Beznadziejny z ciebie mentor... — mruknął, a tymi słowami zranił Brązową Bliznę. Próbował przecież być jak najlepszym mentorem, a tu dostał taką obelgę, prosto w serce.
Zamilkł i spojrzał na Ciemną Gwiazdę, który jest wyprowadzony ze zgromadzenia. Wyglądał przecież fatalnie, a Migocząca Łapa trochę przesadził. Nie chciał powiedzieć nic złego do niego. Machnął ogonem, widząc, jak wiele psów do niego podbiega, za dużo psów. A on nie chciał jeszcze przeszkadzać, mimo tego, że stał dosyć daleko to i tak wstał i się cofnął o kilka kroków. Nie chciał, aby nagle ktoś mu powiedział, że przeszkadza. A on nie zna się na medycynie. W końcu też się odezwał.
— Lepiej dać teraz miejsce medykom, a ty się cofnij, i nic nie mów więcej, tylko zagłuszasz, a ja wolę wiedzieć, co się dzieje.
Wbił wzrok pełen przerażenia w ciało nieznanego mu przywódcy. Stał przez chwilę jak słup, cały drżąc, dopiero głos mentora sprawił, że wrócił do rzeczywistości, a przynajmniej tak wyglądał. Schował łeb w futrze na piersi Brązowej Blizny, wciąż drżąc ze strachu.
— J-ja nie chcę widzieć śmierci! N-nie chcę...! Nie chcę! Ktoś go zabił! Nie jesteśmy tu bezpieczni, a mówiłeś, że jesteśmy!
No i teraz sprawa zaczęła się komplikować. Super, mówił, że są bezpieczni, a potem okazuje się, że jednak nie, bo lider umiera na oczach jego ucznia. Na to czekał. A przecież jeszcze ten słodziak schował w nim pysk, aby nie patrzeć. A trzeba wziąć pod uwagę to, że jest jeszcze młody, więc to nic dziwnego, że nie chce na to patrzeć, on sam by też nie chciał. A do tego wszyscy tam krzyczeli, że on już nie żyje, żeby go zabić i ukoić cierpienie. Dla niego i jego części takiej bardziej, opiekuńczej, nie jest to dobre do słuchania dla uczniów. Na szczęście, nie ma tu szczeniaków, więc nie będzie takiego czegoś, że szczeniak kiedy zostanie uczniem, od razu mówi, że nie umrze jak Ciemna Gwiazda, przecież uczniowie jak już są mądrzejsi trochę od szczeniaków. Ale to też zależy od psa. Niektórzy są mądrzejsi a niektórzy nie. Na przykład ten czasami chyba udaje ucznia. Ale to tylko jego skromna opinia. I tak go lubi. Jak każdego przecież.
— Lisie łajno, bo jesteśmy, nie wiem, chory był czy coś. To normalne, że jak pies nie uważa, a jest chory, nie leczy potem a ginie, dlatego siedź cicho, bo może się zarazisz — syknął na niego i machnął ogonem, nie odwracając wzroku od przywódcy innego klanu. A tym bardziej iż jeszcze syknął z nerwowców. Normalnie to jeszcze nigdy nie uspokajał kogoś kiedy jego własny uczeń widział śmierć jakiegoś przywódcy.
— Zarażę?! Czyli ja też umrę?! — Spojrzał na niego, jeszcze bardziej przestraszony i szybko schował się za dorosłym, omal nie potykając się o własne łapy.
No mówił, że słodziak, czemu on nie jest taki teraz? Bo jest wojownikiem.
— Jak się będziesz mnie słuchał to nie- — urwał, słysząc Irysowe Serce. Wzdycha i kiwnął głową. — A więc zgromadzenie zakończone. — Kiwnął głową i ruszył, aby w końcu zebrać się ze swoim klanem i ruszyć do obozu.
Uniósł głowę, słysząc słowa mentora.
— Czekaj na mnie! Nie zostawiaj mnie! Potrzebuję twoich rozkazów, by nie umrzeć! Nie chcesz, żeby przez ciebie twój uczeń zachorował i umarł, co nie? — Szedł przy nim, przyklejony obawami i strachem do jego boku.
— Oczywiście, dlatego chcę, abyś się mnie słuchał — prychnął śmiechem gdy poczuł, jak ta mała bulwa przykleiła mu się do futra. Przynajmniej teraz będzie się słuchał, a nie. Ruszył już w stronę obozu, w końcu już nie będzie słuchać jego sprzeciwień, jakie to zgromadzenie nudne. Oczywiście też on by tego nie powiedział. Brązowa Blizna jest na to chyba za miły, aby sprawić mu przykrość.
[1336 słów: Brązowa Blizna otrzymuje 13 Punktów Doświadczenia +5 za opowiadanie o zgromadzeniu, Migocząca Łapa otrzymuje 2 Punkty Treningu (dzień dobroci dla zwierząt)]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz