14 stycznia 2021

Od Dymu

Promienie słońca łaskotały moje zamknięte powieki. Otworzyłem oczy, od razu poczułem, nieprzyjemne kręcenie w nosie. Bezwarunkowo musiałem kichnąć, to postawiło mnie, od razu na nogi. Powoli się przeciągnąłem i wyjrzałem co dzieje się na zewnątrz. Ziemię pokrywał biały puch, uwielbiałem teren zimą. Postanowiłem więc napawać się tym widokiem i udać się na długi poranny spacer. Czułem, jak śnieg rozpuszcza się pod wpływem ciepła moich łap, to było bardzo przyjemne. Na ziemi widoczne były ślady roślinożerców przemieszczających w poszukiwaniu jedzenia. Nigdzie mi się nie spieszyło, nagle do mojej głowy wpadł świetny pomysł. Na gałęziach świerków znajdowała się ogromna ilość białego puchu. Wziąłem więc rozbieg. Wyskoczyłem wysoko w górę, łapiąc w zęby końcówkę gałęzi tak, że cały śnieg spadał prosto na mnie gdy ją puszczałem. To była najlepsza zabawa świata. Wygrzebywałem się z zasp, otrzepywałem i biegłem do kolejnych drzew. Gdy poczułem, że mam dość zacząłem radośnie tarzać się, po czym z wywieszonym językiem klapnąłem na ziemi z wywieszonym językiem. Na chwilę wróciłem myślami do czasów kiedy byłem młody. Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłem las zimą. Mama wtedy, chociaż była już staruszką, wyszła ze mną. Byłem tak zafascynowany. Ona zaś uśmiechała się do mnie. Pokazywała, jak można się nim bawić. To właśnie tata pokazał mi ten patent z łapaniem gałęzi w pysk. Miałem go przed oczami, choć nie był pierwszej młodości, wyglądał wtedy dla jak prawdziwy bohater. Chciałem zrobić to samo, jednak byłem zbyt mały i nie mogłem doskoczyć. On wtedy śmiał się ze mnie, kazał biec pod następną, po czym zsypywał śnieg na mnie. Sprawiało mi to wtedy wiele radości. Gdy patrzył na mnie, jego oczy były przepełnione radością i miłością, mam patrzyła na mnie w ten sam sposób. Chociaż lubiłem wracać myślami do tamtych czasów, musiałem zejść z powrotem na ziemię. Czułem, że ktoś jest w pobliżu. Nie mogłem jednak rozpoznać zapachu, na wszelki wypadek wstałem.
— Halo? Jest tam ktoś? — krzyknąłem.
Nie byłem pewny czy to było mądre posunięcie z mojej strony. Nerwowo zacząłem węszyć, byłem ciekawy kto się tutaj kręci. Może to ktoś, kto chciałby ze mną się powygłupiać. Ewentualnie, może mieć też wrogie nastawienie. A gdyby to była miłość mojego życia ? Opcji było wiele, przecież w szczęściu trzeba pomóc tak samo w sumie nieszczęściu. Nie było czasu na drętwe stanie w miejscu i zastanawianie się. Ruszyłem biegiem tam, gdzie wskazywał mój nos, po kilku metrach na śniegu zobaczyłem ślady łap i przyspieszyłem. Poczułem, jak bardzo jestem podekscytowany, tym gonieniem za niezidentyfikowaną postacią. 
<Ktoś?>
[405 słów: Dym otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz