Różany Płatek niechętnie wyszła z obozu, mimo wszystko starając się nie okazywać swojego niezadowolenia z faktu, że to akurat ona została zagoniona do zbierania ziół, w dodatku z innym psem, który nie wyglądał na interesującego osobnika. Poruszała się zgrabnym truchtem, wyprzedzając Sowiego Pazura, z którym to było jej dane wyruszyć na poszukiwania ziół. Nie, żeby pomaganie medykom i ratowanie klanu przed chorobą było czymś złym, ale czy to naprawdę akurat ona musiała to robić? To powinno być zadanie dla uczniaków, czy medyków, a nie takich wojowniczek jak ona. No i ten cały Sowi Pazur... Może i był przystojny, ale jakiś taki niedostępny... Chyba nawet jej by się nie udało jakkolwiek go udobruchać.
— Tak właściwie, gdzie zamierzasz szukać tych ziół? — Spojrzała uśmiechnięta na psa po pewnym czasie drogi.
— Może sama byś nad tym pomyślała? — fuknął nieprzyjemnie. To był właśnie moment, gdy Różany Płatek uznała, że nie ma co tutaj udawać i nie będzie dłużej ukrywać swojej złości.
— Ty jesteś starszy i znacznie bardziej doświadczony, to ty powinieneś nad tym pomyśleć! — parsknęła, piorunując go wzrokiem. Samiec przewrócił oczami, widocznie tak samo rozdrażniony, jak Różana.
— W takim razie udamy się w stronę kempingu.
— Kempingu?! Co, jeśli są tam teraz dwunożni? Oszalałeś?! — Stanęła przed nim, zjeżona. Niech sobie on nie myśli, że ona będzie narażać swoje życie dla paru ziółek!
— Spokojnie, nie ma jeszcze Pory Zielonych Liści, więc nie powinno być ich tam dużo. Nie dramatyzuj.
Suczka chciała jeszcze jakoś skrytykować jego działania, jednak tylko machnęła ogonem i ruszyła twardym krokiem przed siebie. Modliła się na duszy, by to jak najszybciej się skończyło, bo długo nie wytrzyma z tym psem! Po dłuższym czasie drogi odbytej w milczeniu znaleźli się w okolicy kempingu. Pff, ten mysi móżdżek się mylił! Dwunogami śmierdziało na kilka długości lisa!
— No, jak zamierzasz tam wejść? — parsknęła z brzuchem przyklejonym do ziemi, zapewniając sobie ukrycie przed oczami Dwunogów.
— Może ty zaprezentujesz mi swoje umiejętności, co? Z przyjemnością popatrzę, jak sobie radzisz. — Uśmiechnął się wścibsko. Co on sobie wyobraża?! Machnęła ogonem, wstając na równe nogi, powstrzymując się od zranienia go. Chciała coś powiedzieć, jednak nic nie przychodziło jej do głowy. Westchnęła, objęła wzrokiem kemping i pewnym krokiem ruszyła w ogień. Miała nadzieję, że wyjdzie z tego cała i zdrowa. Mimo wszystko nie da tak łatwo splamić swojego honoru i pokaże mu, co ona potrafi. Otworzyła pysk, by zasmakować powietrza, po czym zastrzygła uszami, poruszając energicznie nosem. W pobliżu nie widziała żadnego dwunożnego, jednak namioty były, a dodatkowo ostro śmierdziało tymi dziwnymi istotami. Od ogniska, otoczonego tą mniejszą wersją Gniazd Dwunożnych, pachniało dymem, więc i zapewne było palone jakiś czas temu. Wśród tych wszystkich nieprzyjemnych zapachów, udało się jej wyczuć woń ziół. Tak, teraz tylko je zdobyć i będzie mogła wracać do obozu! Prawda? Ruszyła swobodnie w stronę źródła zapachu, które znajdowało się przy namiocie naprzeciwko suki. Nie zajęło jej długo odkopanie rośliny z korzeniami, jednak wtedy pojawił się pierwszy problem... Młody dwunożny, na swoich małych i grubych nóżkach, niezgrabnie szedł z wyciągniętymi w stronę Różanej ramionami. Szara skrzywiła się na widok tej obrzydliwej istoty i już chciała odbiec stamtąd jak najdalej z ziołami w pysku, gdy poczuła uścisk młodego na karku, a kątem oka zauważyła dorosłego dwunoga na horyzoncie. Nie pozostało jej nic innego jak uciekać…
<Sowi Pazurze?>
Różany Płatek umyka przed Dwunogiem i dosięga ziół. Industria otrzymuje 15 ziół.
[534 słowa: Różany Płatek otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz