— Ał! To boli!
Rozgrzana jezdnia parzyła w łapki, jak ogień. Stokrotkowy Płatek szybko przebiegła, piszcząc kiedy poduszki stykały się z nagrzaną powierzchnią. Wskoczyła na chodnik, który wydawał się być chłodniejszy. Ale największą ulgę jej poparzonym łapom przyniósł trawnik, który mimo upału i wiszącego w powietrzu gorąca, w cieniu drzewa pozostał trochę zielony. Mimo tego poduszki nadal piekły i bolały. Próbując nie jęczeć przy każdym dotknięciu łapkami czegokolwiek, potruchtała do obozu. Nie mając wyboru, przeszła po raz kolejny przez jezdnię. Łapki bolały bardziej z każdym krokiem. Spoglądała przed siebie, żeby nie przegapić obozu. Jest! W końcu jest! Wsunęła się w uspokajający cień starego dworku, a potem poszła prosto do legowiska medyków.
— Dzień dobry! Jest tu ktoś? Łapy mnie bolą...
Z legowiska wyjrzała Ciemny Kieł.
— Pokaż.
Stokrotkowy Płatek skwapliwie pokazała poparzone poduszki.
— Poparzyłaś się — stwierdziła medyczka. — Znajdź szybko jakąś kałużę z czystą, zimną wodą i porządnie wymocz łapy. Ja w tym czasie przygotuję zioła.
Wojowniczka rozejrzała się. Kałuża... Ostatni deszcz wpadł przed dziurawe sklepienie budynku, zostawiając dużo kałuż. Większość wyschła, ale parę zostało. Podeszła do najbliższej i z westchnieniem ulgi zanurzyła w nim łapki. Podeszła do niej Ciemny Kieł z garstką ziół.
— Podaj łapę.
Wtarła w poduszki jakąś śmierdzącą papkę. Można było kichnąć od tego ziołowego smrodu. Jednak ból zelżał.
— Dziękuję, Ciemny Kle.
— Teraz odpoczywaj. Do jutra powinno być w porządku.
[219 słów: Stokrotkowy Płatek otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz