15 sierpnia 2021

Od Kolorowego Wiatru do Szarej Skały

Klanowe życie było… Inne. Niekiedy odnosiłam wrażenie, że nieco bardziej prymitywne niż takie, które dotychczas prowadziłam. Ale to nic! Mimo wszystko przyjęli mnie dosyć miło, zostałam nawet wprowadzona w ich wiarę i prędko objaśniono mi, jak to wszystko działa. Nie wszyscy pałali do mnie sympatią, byłam w końcu kimś obcym, kto w dodatku nie miał najmniejszego pojęcia o panującej tu kulturze i zasadach, ale z jakiegoś powodu zdecydowali się mnie przyjąć mimo wszystko. Miło z ich strony!
Nie musiałam zastanawiać się, z jakiego powodu. Jak to mówią, ściany mają uszy. Ja także uszy miałam i nawet słuch całkiem sprawny, więc kiedy tutejsza liderka ze swoją prawą łapą oddalili się ode mnie na moment, aby ustalić, czy na pewno nie jestem zagrożeniem dla klanu i czy nie przysporzę im większej ilości kłopotów, zrobili to na odległość raczej niewielką. Nie kłopotali się też zbytnio szeptaniem.
— Rzepakowa Gwiazdo, to włóczęga… Nie wiadomo, gdzie łaziła i z kim się zadaje. Nie możemy ryzykować kolejnej wojny… To jeden pysk więcej do wykarmienia. W dodatku nie ma bladego pojęcia o Gwiezdnych. Zaraz się okaże, że była Pieszczochem.
— Właśnie, Sowi Pazurze. Wojna. Wojna, po której odnieśliśmy straty. Potrzebujemy nowych wojowników, a ona jest taka radosna i od razu się dostosowała do nas! Kolorowy Wiatr, czy to nie brzmi przesłodko? Poza tym kuleje, nie możemy jej tak zostawić!
— Nie jest szczeniakiem, poradzi sobie.
Wojna. O wy biedne, klanowe psy. Przez głowę przewijały mi się wspomnienia z wszystkich trzech wojen, które przeżyłam.
— Przyjęliśmy już jednego dziwaka.
— Potrzebowaliśmy medyka.
Przyjęli już jednego dziwaka. Dziwaka?
— Tak się składa, że zgubiłam jednego dziwaka. Jest niewielkich rozmiarów, ale obrazi się, jak mu o tym powiecie. Ma szarą sierść i z daleka wygląda, jakby rozmawiał ze sobą. — Wtrąciłam się, bo nie widziałam sensu w udawaniu, że wcale ich nie słychać z tych pięciu kroków, na które odeszli.
— O, więc znałaś już Szarą Skałę? — zapytała liderka.
— Szarą Skałę? — zastanowiłam się chwilę. Czy Peter mógłby wymyślić coś tak banalnego? Tak, raczej tak. Pasowało to do niego. — Raczej pod imieniem Peter. Tak. — Uśmiechnęłam się ciepło. Skojarzyli miano Petera. Wnioskowałam po ich minie.
— Powiedział, że jest samotnikiem. — Sowi Pazur zmierzył mnie surowym spojrzeniem.
— Rozdzieliliśmy się przypadkiem dobrych… Osiem? Dziewięć księżyców temu? Przyjaźnimy się od dawna i…
— Biedactwo, ciebie też musiała wygonić epidemia?
Rzepakowa wyglądała na bardzo uprzejmą suczkę. Ale nie miałam pojęcia, o jakiej epidemii mówiła. Szybko jednak połączyłam wątki, że to musiało być kłamstwo Petera. Pokiwałam tylko głową, bo nie lubiłam kłamać. Łańcuchy zatańczyły za wietrze. Nie widzieli ich. Dobrze. Inaczej na pewno pytaliby, skoro nawet imię „Autumn” było dla nich odstępstwem od normy.
— Kolejną trzeba będzie kodeksu uczyć. — Westchnął samiec, poddając się woli liderki.
— Szybko przyswajam wiedzę — zapewniłam. — Mogłabym pomóc medykowi, znam się na ziołach leczniczych.
— Nie potrzebujemy medyka. Mamy Szarą Skałę.
— Jeden medyk na cały klan? — zdziwiłam się.
— Medyk i jego uczeń. Dlaczego miałoby być więcej? Na ucznia jesteś za stara, zanim wyrwiesz się z jakąś dziwną, łamiącą wszelkie normy propozycją.
— Sowi Pazurze! — skarciła go Gwiazda. — Nie przejmuj się, wcale staro nie wyglądasz! 
— Polować też potrafię, bezużyteczna nie będę. — Zapewniłam. — Dostosuję się do waszych norm, nie będę sprawiać problemów.
Tego samego dnia zostałam więc wprowadzona do Ognistych. Nie ufali mi jeszcze, ale doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że na zaufanie trzeba zasłużyć. Klan był stosunkowo niewielki, porównując go do rodzinnej sfory, ale za to jaki przytulny! Poznałam wiele nowych psów. Przyznam szczerze, że podczas wędrówki brakowało mi większego towarzystwa. Zawsze lubiłam być otoczona innymi.
Położyłam się dosyć wcześnie, zmęczona wrażeniami z całego dnia. Petera odwiedziłam o świcie dnia następnego. Nie spał. Kto by się spodziewał. Czasem odnosiłam wrażenie, że Peter nigdy nie spał.
— Patrz Dziadygo, znalazłam cię. — Rzuciłam wesoło na przywitanie.

<SzArA sKaŁo?> 
[607 słów: Kolorowy Wiatr otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz