17 grudnia 2021

Od Ćmy (Ćmiej Łapy)

Akcja dzieje się w dzień mianowania suczki na uczennicę wojownika we Flumine, księżyc po śmierci Burzowego.
O wschodzie słońca Ćma otworzyła zaspane oczy, tym samym przerywając swój przyjemny, błogi sen. Uwielbiała stan, w którym nie musiała myśleć. Wpadała w przyjemny świat, biegając z rodzeństwem, a potem opowiadając wszystkie przygody dziadkowi, Burzkowi.
Wraz z jego śmiercią na dobre przestała nocą wychodzić z obozu. Znienawidziła całym sercem medyków i zabaw z rodzeństwem; nie mogła znieść myśli, że wtedy, kiedy jej dziadek umierał, ona słodko bawiła się z rodzeństwem w wojowników. Gadała o zostaniu najlepszą liderką Wodnych. A jej dziadek umierał, otoczony przez mysich móżdżków z ziołami w pyskach. Na samą myśl coś ją skręcało w środku.
I może dałoby się w niej zaszczepić jeszcze ducha walki oraz polowań, pokazać, że, hej, to nie medycy, a już na pewno nie jej chęć zostania wojowniczką ponoszą odpowiedzialność za śmierć Burzowego Gardła, a czas, który go dogonił.
Ona jednak była, więc i (chociaż, cóż, zwykle zachowywała się, jak gdyby była starsza oraz poważniejsza) zachowywała się jak przekonany o swej racji, pogrążony w żałobie gówniarz, który, mimo że wrzeszczał na ciebie i płakał, ilekroć rozmawiałeś z nim o zmarłym, to jednak wiedziałeś, iż cierpi. To jakoś ratowało jej reputację, bowiem większość psów ze smutkiem w oczach słuchała jej wrzasków i usprawiedliwiając ją jej cierpieniem, zostawiała w spokoju, a nawet pocieszała.
Sęk w tym, że to dawało Ćmie poczucie, że ma rację; medycy są głupi, a ona powinna zostać... W zasadzie nie wiedziała kim. Na pewno nie wojowniczką. W końcu to ta chęć ‘zabiła’ jej dziadka.
To rzeczywiście była pokręcona i naiwna logika, ale w tamtych dniach wydawała się dla Ćmy mądrością.
Aż w końcu, tego pięknego ranka, nadeszła dla niej ta chwila. Ta okropna, straszna chwila. Dzień mianowania.
— Ćmo? — Rozżarzony Język trąciła ją nosem. Jej oczy były pełne zatroskania i ukrywanego smutku. Szczenię wstało, unikając wzroku matki. — Chodź, wymyj się. Zaraz bardzo ważna ceremonia.
Suczka z kamiennym pyskiem przejeżdżała językiem po swojej trzykolorowej sierści, wygładzając ją należycie.
— Liderka powiadomiła nas o tym wczoraj, pamiętasz? — zadała pytanie Żarka, nie widząc żadnych emocji na twarzy córki.
Ćma warknęła coś niewyraźnie, na co jej matka zacisnęła zęby i odwróciła się do pozostałych dzieci, które, wielce podekscytowane, zaczepiały to ją, to Begoniową Plamkę, z piskiem prosząc o rady i wypytując, co jeszcze mówiła Nakrapiana Gwiazda.
Po chwili od ścian obozu odbiły się głośne słowa liderki, która nawoływała do zebrania klanu. Rodzeństwo Ćmy poderwało się i na zawołanie puściło się pędem w stronę serca obozu; Rozżarzona zamieniła szybko kilka słów ze swoją partnerką i ruszyła za swoimi synami; Begoniowa odwróciła głowę w stronę milczącej, jedynej córki i uśmiechnęła się.
— Ćmo, chodź. Myślę, że... — wzrok szczenięcia stwardniał jeszcze bardziej, gdyż suczka domyśliła się, że zatroskana mina u mamy i jej spokojny ton zwiastują, iż zaraz będzie mówiła o zmarłym. Begonia przerwała na uderzenie serca, widząc reakcję córki. — Myślę, że twój dziadek byłby szczęśliwy, widząc ciebie dzisiaj, gdy uśmiechnięta idziesz w jego ślady, stajesz się uczennicą. Nie możesz się poddać. Z dobrym mentorem stać cię na bardzo wiele.
Szczenię nie zareagowało; stało nieruchomo, z mocno zaciśniętą szczęką, gdzieniegdzie zakołtunioną, nierozczesaną jeszcze sierścią i jarzącymi się oczami. Na tak milczący, choć jawny bunt Begonia westchnęła głośno, podeszła do suczki i patrząc się jej prosto w oczy, kontynuowała.
— Słuchaj. To nie jest wina nikogo, absolutnie nikogo, że Burzowe Gardło dożył tylu księżyców. Naprawdę mało kto dożywa więcej, niż żył on.
Dawniej Ćma uwielbiała jej spokojny i aksamitny głos, ale od czasu śmierci Burzka wydawał jej się niebywale sztuczny i irytujący.
— Nikogo? — parsknęła. — Kogoś musi. Jeśli nie tego, że chciałam zostać wojowniczką i bawiłam się, że walczę dla klanu, to na pewno Gwiezdnych. Dlatego nie mam zamiaru iść ścieżką, którą oni mi wybrali.
Zszokowana mina, która w tamtym momencie pojawiła się na pysku Begoniowej Plamki, na długo zapadła Ćmie w pamięć.

***

— Ćmo, Bryzku, Mgiełku, Szczurku i Tojadku, jesteście z nami już od sześciu księżyców. Dziś zaczniecie swój trening. Ćmo, od dzisiaj aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz nazywać się Ćmia Łapa. Twoim mentorem będzie…
Nakrapiana Gwiazda przerwała, rozglądając się po tłumie. Gdy złapała kontakt wzrokowy z pewnym szarym, małym wojownikiem, kiwnęła wyraźnie głową i uśmiechnęła się do niego.
— ...Ślimaczy Ślizg — powiedziała to tak wyraźnie, iż brzmiało to niezwykle nienaturalnie, jednak umożliwiało wojownikowi rozczytanie się z ruchu warg; Ślimaczy podszedł do Ćmy niezwykle żwawo, merdając ogonem.
Ćma otworzyła szeroko pysk i wytrzeszczyła oczy. Złapała przelotne spojrzenie z Begoniową Plamką, równie przerażoną, co ona.
,,Nie możesz się poddać. Z dobrym mentorem stać cię na bardzo wiele.’’
Tymczasem przed młodziutką suczką stał głuchy, młody, średnio doświadczony wojownik, z którym porozumienie się było dla Ćmy czymś niemożliwym, a gdy przemknęło jej przez myśl, że on ma ją czegokolwiek uczyć, miała ochotę płakać.
To do niej nie dochodziło.
Tymczasem wszyscy czekali na jej ruch; miała polizać swojego mentora w bark. Suczka jednak stała uparcie, nieruchomo, rozpaczliwie.
W końcu to Ślimaczy Ślizg, wyraźnie zbity z tropu, podszedł do świeżo upieczonej uczennicy i trącił ją nosem w bark. Ćma pokazała totalny brak manier, jednak przez stan, który sparaliżował jej całe ciało i w którym właśnie się znajdowała, nie odwzajemniła gestu. Stała jak posąg, przerażona patrząc na wojownika, który stał przed nią. Który niewinnie, ze wstydem się uśmiechał. Który wyglądał na zakłopotanego. Na liderkę, która nawet nie zauważyła jej zrozpaczenia. Która prawdopodobnie w ogóle nie zrozumiała, jak wielkim ciosem była dla Ćmiej Łapy niedawna śmierć Burzka, ceremonia mianowania i fakt, że skończyła z głuchym mentorem.
Chciała się po prostu poddać. Uciec, schować gdzieś daleko, w bezpiecznym miejscu i rozpłakać. 
 
[916 słów: Ćma Łapa otrzymuje 9PD oraz 2PT]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz