23 kwietnia 2022

Od Nagietkowej Łapy CD Ciepłej Pleśni

Akcja się dzieje zaraz po ostatnim zgromadzeniu klanów, czyli jakieś trzy miechy w tył.
Droździk i Lelek, mimo że towarzyszyli Nagietkowi i Ciepłemu, wyraźnie trzymali się za nimi. Rozmawiali ze sobą, z ciekawością rozglądając się podczas marszu na granicę. Może podsłuchiwali rozmów stęsknionego za sobą rodzeństwa, a może tego nie robili. Najwyraźniej żaden z potomków Rzepakowej Gwiazdy nie przywiązywał do tego większej wagi. Synowie Deszczowego Podmuchu przypuszczalnie byli tylko dodatkiem do wspólnego, rodzinnego spędzania czasu tej dwójki, chociaż nie można było zaprzeczyć, że Ciepła Pleśń dość często odwracał się, aby sprawdzić, czy dzieciaki Jagodowej wciąż tam są. W tym czasie Nagietkowy Łapa dokładnie przyglądał się otoczeniu. Bardzo poważnie traktował wyjście z Ciepłym na patrol.
— A czy coś ciekawego działo się na zgromadzeniu? — kontynuował rozmowę, znów odwracając się na sekundkę. Wbił zaraz wzrok w ścieżkę przed sobą, nadstawiając uszu.
Mentor lekko zaskoczył Nagietkową Łapę tym pytaniem, ale pobudził tym samym jego dziecięcy entuzjazm. Młodszy aż podskoczył na myśl, że ma kolejną rzecz, o której może opowiedzieć Ciepłemu. Rozmowa o postępach, jakie zrobił brązowooki i zaangażowanie, z jakim słuchał go jego brat, wprawiły najmłodszego syna Rzepy w niewiarygodnie dobry nastrój. Uwielbiał rozmawiać ze starszym bratem, dlatego tym bardziej uszczęśliwiła go myśl o temacie, który można rozwinąć na milion sposobów. Od razu przyszło mu do głowy, aby powiedzieć nakrapianemu o rozmowie z Sikorkową Łapą, z którą miał nadzieję się zaprzyjaźnić, ale zdecydowanie zacząć musiał właśnie od bardziej liczących się rzeczy, które wydarzyły się na zgromadzeniu klanów.
— Tak, było dość ważne — zaczął w końcu, przytakując. — Liderzy omawiali wydarzenia we Flumine oraz problem pcheł. Omszony…
— Wydarzenia we Flumine? — Głos Ciepłego zmyślnie wślizgnął się w wypowiedź ucznia, zbijając go z pantałyku. Nie było to niemiłe wtrącenie (o takowe ciężko byłoby posądzić Ciepłą Pleśń, który zdaniem Nagietka był najlepszym w Industrii wzorem dobrego zachowania), a próba zatrzymania Nagietka przy jednym z wątków, który wyraźnie zaciekawił starszego.
— To ty nic nie wiesz?
Brązowooki w dziwnym osłupieniu zaczął zadawać sobie w myślach kolejne pytania. Czy to możliwe, że jego brat nie miał pojęcia o tym, co działo się u Wodnych? Czy do klanu Wietrznych nie docierały te same informacje, co do Ognistych? Czy to możliwe? A może Ciepły po prostu skupił się na nowych obowiązkach i nie dopytywał? To chyba było bardziej możliwe wytłumaczenie, ale czy Łapa mógł je tak po prostu przyjąć? Uczeń powstrzymał się od komentarza na ten temat i od razu wrócił myślami do informacji, które zyskał podczas pełnego księżyca przy Srebrzystym Drzewie. Musiał opowiedzieć mu o wszystkim, co wiedział, jeśli faktycznie opowiadanie o zgromadzeniu miało mieć jakikolwiek sens. Szkoda tylko, że on również nie wiedział zbyt dużo.
— U Wodnych dzieją się straszne rzeczy. — Ton Nagietkowej Łapy, mimo że pełny typowej dla niego ekscytacji był również przesycony zatrwożoną powagą. — Nie pojawili się nawet na zgromadzeniu. Zupełnie nikt z Flumine. Boję się, że Piaskowa Gwiazda im zabroniła...
— Chwileczkę, Piaskowa Gwiazda? — Starszy, gdy usłyszał to imię, aż przystanął na chwilę. Nagietek nie miał wprawdzie pojęcia, co oznacza nagła zmiana postawy Ciepłego, ale zgadywał, że najwyraźniej nie dotarło do niego jeszcze najgorsze.
— ... Nakrapiana Gwiazda nie żyje. Została zabita.
W tamtym momencie Nagietek poczuł się niewymownie głupio, z tym że początkowo chciał opowiedzieć o słowach Omszonego, zamiast o śmierci Gwiazdy Flumine. Sam fakt, że na początku tej rozmowy czuł się szczęśliwy, wpędzał go w swego rodzaju druzgocące poczucie winy. Takie samopoczucie ucznia przypieczętowała gęsta, złowroga cisza, która osiadła na duszach obu samców, otulając je lodowatym, kłującym chłodem. Cisza, pozwalająca na usłyszenie płytkich oddechów, zdawała się unieruchamiać zarówno nakrapianego jak jego ucznia.
— Pomódlmy się za nich do Gwiezdnych — szepnął w końcu najstarszy w tym gronie, widząc jakie nastroje w uczniach wywołało wspomnienie o Nakrapianej. Musiał uspokoić młodszych i, chociaż tego nie przyznawał, siebie również. — Chodźcie... — zwrócił się do dzieci Jagodowej Mgły i Deszczowego Podmuchu. Te tylko przytaknęły w ciszy i podeszły bliżej.
Szare niebo wydało się wszystkim bardziej ponure niż dotychczas.

✧─── ・ 。゚★: *.✦ .* :★. ───✧

Księżyc był już dość wysoko, jednak wciąż chował się za sunącymi się po niebie chmurami. Lekki wietrzyk targał futro siedzącego przed magazynem ucznia. Z patrolu czarno-biały wrócił już dłuższy czas temu. Nie odzywał się do starszego brata przez całą drogę powrotną. Z początku w głowie brązowookiego lawina myśli robiła wiele hałasu, jednak teraz, mimo słyszanych przez niego rozmów dochodzących z magazynu, w uszach dzwoniła mu głucha cisza. Czuł się dziwnie. Nie potrafił do końca opisać tego uczucia, i choć nie próbował tego robić — wiedział, że gdyby chciał, nie dałby rady. Ciepły od razu po powrocie odprowadził uczniów Iskrzącego Płomienia i Jagodowej Mgły do rodziców, a potem, zawołany przez Rzepakową Gwiazdę, udał się do niej, by opowiedzieć o patrolu. Nakrapiany samiec o różnokolorowych oczach w rezultacie musiał porozmawiać jeszcze z dwoma innymi psami. Całość przeciągnęła się do późnego wieczora.

✧─── ・ 。゚★: *.✦ .* :★. ───✧

— Już pora wrócić. — Starszy polizał głowę brata, starając się dodać mu otuchy. Nagietek nawet nie zauważył, kiedy wojownik znalazł się tuż przy nim.
— Mógłbym za chwilę...? Proszę.
Ciepły, mimo że cicho, odpowiedział twierdząco. Spokojnie usiadł przy swoim bracie. Był pewny, że przyda mu się towarzystwo kogoś zaufanego i miał rację. Nagietek wyraźnie docenił gest. Już niebawem obaj patrzyli w zachmurzone niebo.
Jedna z wcześniejszych myśli na nowo pojawiła się w łebku ucznia.
Czy powinien powiedzieć Ciepłemu o strachu przed śmiercią?
<Ciepły?>
[847 słów, Nagietkowa Łapa otrzymuje 8 punktów doświadczenia i 2 punkty treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz