Jeśli zapytać by Ciepłego, kogo lubi najbardziej ze swojego rodzeństwa, to prawdopodobnie odpowiedziałby dyplomatycznie, że kocha je całe, od Omszonego zaczynając, a na Agatowej Łapie kończąc. W myślach jednak jako pierwszego przywołałby mimo wszystko Nagietka. Już odkąd ten był mały, nawiązała się między nimi więź, jakiej Pleśń nie czuł z żadnym innym członkiem rodziny. Wystarczyło, by szczeniak z wielkim sercem wybrał jego, by wojownik także odruchowo stawiał go zawsze na pierwszym miejscu.
Wiedział od zakończenia treningu Puchaczej Dumy, że kolejnym jego uczniem będzie jedno z młodszych dzieci Rzepakowej. Nie krył też przed samym sobą, kogo najchętniej widziałby w roli swojego ucznia. Nigdy jednak nie wpadłoby mu do głowy, by prosić swoją matkę o przydzielenie mu Nagietka. Liderka jednak miała to do siebie, że swoim trzecim, nieistniejącym okiem po prostu widziała pewne rzeczy. Ciepły był jej wyborem bardzo pozytywnie zaskoczony.
Ich trening trwał w najlepsze. Wojownik mógł obserwować jak jego brat od kilku księżycowego szkraba poznającego powoli kodeks, staje się dojrzałym uczniem, bez problemu radzącym sobie z patrolem czy polowaniem. Z każdym jego postępem był z niego coraz bardziej dumny.
Niestety, później nastał dla Pleśni czas zwątpienia. Żałobna pojawiła się w jego życiu, a on zaczął kwestionować wszystkie zasady, w jakie wierzył do tej pory. Skończyło się to nieplanowanym przybyciem na świat trzech szczeniaków. Wtedy też Ciepły musiał dokonać wyboru. Czy trening brata jest na tyle ważny, że powinien zostać w Industrii, czy też Nagietek poradzi sobie bez niego? Tak też skończył, prosząc Drżący Szept o zajęcie się jego uczniem i trzymiesięcznym pobycie w Ventusie. Przez ten czas poznał nieco ich tradycji, jak na przykład zakaz polowania na ptactwo i nawiązał kilka nowych znajomości. Nawet jeśli większość psów tam patrzała na niego jak na intruza.
Aż w końcu nastał dzień powrotu do domu. Cała piątka przemknęła neutralnymi terenami na spotkanie z rodziną, która zamieszkiwała magazyn. Wojownik martwił się, że to powitanie może być równie nieprzyjemne jak to u Wietrznych, ale nie mógł się pomylić bardziej. Poza niechętnymi, podejrzliwymi spojrzeniami Sowiego Pazura, Jagodowej Mgły i kilku innych wojowników, całe spotkanie było miłe. Szczególnym entuzjazmem wykazywała się Rzepakowa, która nie mogła się nacieszyć maluchami. Szybko polubiła też Żałobną, z której stres wylewał się hektolitrami. Wydawało się, że ciężko uwierzyć jej, że liderka Industrii naprawdę jest tak kochaną osobą, jak zapewniał jej syn.
Mijały kolejne uderzenia serca, a Ciepły nadal nie widział nigdzie swojego ucznia, ani Omszonego. Jakby obaj bracia, którzy najbardziej zaprzątali mu myśli, zdecydowali się tego dnia na opuszczenie obozu. Dzięki temu jednak piątka świeżo przybyłych mogła, po salwie przywitań, rozgościć się w starym kącie Pleśni, który w tym celu musiał zostać nieco powiększony.
Jeszcze przed południem młody ojciec rozmawiał z Deszczowym Podmuchem. Mimo sporej różnicy księżyców między nimi całkiem nieźle się dogadywali, a starszy pies miał u syna Rzepakowej swego rodzaju dług wdzięczności, odkąd podczas uratował go z wnyków. Co prawda pomógł w tym bardzo Lekkie Serce, ale tak naprawdę, im obu brązowouchy pies nie wiedział jak dziękować. Dodatkowo ich relacje nieco się zacieśniły, kiedy Puchacza Duma została uczennicą. Deszczowy miał co do niej obawy, ale czarno-biały uporał się z nią bez większych problemów. Właśnie przez te drobne akty dobroci, kiedy Ciepły poprosił o go dotrzymywanie towarzystwa Żałobnej, zgodził się bez mrugnięcia okiem. Sam wiedział jak trudno opiekować się zgrają szczeniaków, nawet jeśli jego pociechy miały już dwadzieścia księżyców. Nie mówiąc już o tym, że czarno-biały musiał skupić się na szkoleniu kolejnego wojownika Ognistych.
Pleśń spokojny o tę sprawę, mógł wrócić myślami do treningu brata. Musiał koniecznie wypytać zarówno jego jak i Drżącą na stronie o każdy szczegół, jaki miał miejsce w ciągu jego nieobecności. Kiedy myślał o tym, obserwując, jak Iskrzący Płomień wesoło zagaduje coraz spokojniejszą Żałobną, usłyszał wesoły pisk:
— Ciepły! — Był to głos nikogo innego, jak jego nieoficjalnie ulubionego brata.
Mentor nie zdążył nawet mrugnąć, bo już został obdarzony czułym przytulasem. Sam ledwo powstrzymał wzruszenie, kiedy objął mniejszą wersję Rzepakowej.
— Nagietku, nawet nie wiesz, jak się stęskniłem — wymamrotał cicho, nieco zażenowany, że spora część klanu przygląda się tej scenie.
Młodszy psiak nawet nie musiał odpowiadać, że on też. Jego ogon falował wręcz dwa razy szybciej niż Pleśni, a w oczach zalśniły łzami.
— Nie wiedziałem, że wrócisz dzisiaj, mam ci tyle do opowiedzenia! — wykrzyknął, nie potrafiąc hamować swojej radości.
Ciepły obserwując go, nie mógł powstrzymać się przed szerokim uśmiechem.
— Też nie mogę doczekać się naszych treningów, rozmawiałem już z Deszczowym, by w tym czasie zadbał o... — W tym momencie jakby przypomniał sobie, że wypada młodszemu bratu przedstawić nową część rodziny. — Nagietkowa Łapo, to Żałobna Pieśń, Różyczka, Szept i Wieczorynka, a to Nagietkowa Łapa, mój brat i uczeń.
Na pysku młodszego Ognistego radość zmieniła się w szczere zaskoczenie. Przywitał się grzecznie z nową bratową i bratanicami, po czym znów wrócił wzrokiem do swojego mentora.
— Czy… Czy nie mówiłeś mi na ostatnim zgromadzeniu, że to tylko przyjaciółka? — zapytał niepewnie, jakby nie wiedząc, czy wypada o coś takiego pytać.
I w istocie tym jednym zdaniem wprawił Ciepłego w kompletne zmieszanie. Nie miał pojęcia, jak się z tego wytłumaczyć. Wtedy jeszcze nie był świadomy swoich uczuć.
— Tak… Widzisz, wtedy to była jeszcze przyjaciółka, ale sprawy nieco się zmieniły — wyjaśnił to najogólniej, jak był w stanie.
Nagietek patrzył na niego całkiem nieprzekonany tymi słowami, ale najwidoczniej zdecydował się oszczędzić starszemu bratu więcej wstydu. Chwała mu za to.
Tamtego wieczoru Ciepły odbył rozmowy jeszcze z dwoma ważnymi w jego życiu psami. Pierwszym z nich była Drżąca, z którą dialog jak zwykle był bardzo rzeczowy i tyczył się podsumowania jej opieki nad najmłodszym synem Rzepakowej. Pleśń dziękował jej chyba tysiąc razy, nadmieniając także, że ma u niego dług.
Drugim był Omszony, jak zawsze raczący go swoim ciętym językiem. Ognisty liczył, że może chociaż tym razem, uda im się porozmawiać normalnie, ale Krtań najwidoczniej nie miał zbyt dobrego humoru. Ostatnio działo się to aż za często. Ciepły obiecał sobie, że pomimo braku wielu wolnych chwil, postara się z nim o tym porozmawiać. Co jak co, ale martwił się o tego kretyna. Kamień spadł mu z serca, kiedy wrócił i zastał go całego.
✧─── ・ 。゚★: *.✦ .* :★. ───✧
Pierwszy trening po przerwie był dość spokojny. Zarówno uczeń jak również mentor mieli sobie wiele do opowiedzenia, dlatego starszy pies postanowił poprosić Gwiazdę o wysłanie ich na wspólny patrol. Wraz z nimi zostali przydzieleni na niego także synowie Deszczowego Podmuchu. Po śniadaniu cała czwórka ruszyła w stronę granicy. Ciepły uważnie słuchał precyzyjnych opisów Nagietka o jego zajęciach z białą suczką, które wręcz idealnie pokrywały się z jej słowami. Co jakiś czas dopytywał o szczegóły, na przykład, na jaki typ drzewa ćwiczył wspinaczkę, czy też gdzie dokładnie poszli polować.
— A czy coś ciekawego działo się na ostatnim zgromadzeniu?
Uczeń aż podskoczył na to pytanie.
— Tak, było dość ważne — przytaknął młodszy pies. — Liderzy omawiali wydarzenia we Flumine oraz problem pcheł. Omszony…
— Wydarzenia we Flumine? — przerwał mu Ciepły, słysząc, że Nagietek ma jeszcze wiele do powiedzenia, a temat ten wydaje się bardzo ważny.
Podczas jego pobytu w Ventusie mało słyszał o sytuacji w innych klanach, nie miał też wiele czasu, by wypytywać o to innych.
— To ty nic nie wiesz? — wytrzeszczył na niego oczy uczeń.
Nakrapiany pokręcił głową, co tylko jeszcze bardziej zaskoczyło Łapę. Dostał niepowtarzalną szansę od Gwiezdnych, by zabłysnąć przed swoim mentorem.
< Nagietku? >
[1188 słów, Ciepły otrzymuje 11 punktów doświadczenia, a Nagietkowa Łapa 2 punkty treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz