Polowanie wbrew pozorom nie było takie trudne, jak z początku się Nagietkowej Łapie zdawało. Wiedział, że niedługo ukończy swój trening. Lekcje polowania z Ciepłym miał już dawno za sobą, nawet w kilku podejściach. Kiedy zaczynał, ciężko było mu dogonić szczura, a co dopiero go złapać, a teraz, kiedy patrzył na kryjącego się wśród długiej trawy bażanta, mógł śmiało powiedzieć, że czuje się przygotowany, by go dorwać.
Ciepła Pleśń obserwował swojego ucznia z nieco dalszej odległości. Obiecał korygować jego błędy, kiedy jakieś zauważy. Zawsze to robił. Przy poprzednich treningach polowania zwracał uwagę na głośność ucznia, jego postawę, polowanie w błocie, na którym łatwo jest się poślizgnąć... Pilnował również, aby Nagietkowa Łapa nie dobrał sobie nadmiernie trudnego i niebezpiecznego przeciwnika. Był troskliwy i odpowiedzialny i szczerze powiedziawszy, nie wiedział, jak zniósłby ewentualność, w której jego podopieczny a przy tym ukochany brat zostaje poturbowany przez na przykład dzika. Polowanie na bażanta w porównaniu do ataku na jelenia wydawało się bezpieczniejsze, dlatego też przez myśl nie przeszło mu, aby interweniować. Nagietek natomiast — jak na dobrego ucznia przystało — szybko odwrócił głowę w stronę mentora, aby upewnić się, czy nakrapiany na pewno nie chce go w czymś poprawić. Ciepły, jakby rozumiejąc nieme pytanie, pokręcił przecząco głową. Nagietkowa Łapa wrócił więc swoim jasnoniebieskim, skupionym spojrzeniem do ptaka, którego wciąż miał na widoku. Nieświadomy niczego bażant skubał ziemię i źdźbła, co jakiś czas przestępując o krok w tę czy wewte. Uczeń uznał go za łatwy cel, zważywszy między innymi na to, że w pobliżu nie było żadnych dziur, w których mógłby się schować, a nie ważne, jak daleko by nie odbiegł, czarno-biały miał bardzo duże szanse, by mimo wszystko go dogonić szczególnie na otwartym terenie. W spokoju przygotował się do biegu i skoku. Uważając na ewentualne przeszkody, podszedł bliżej, starając się być tak nisko, jak mógł, żeby nie wyróżniać się zbyt wśród otaczającej go długiej trawy i chwastów.
Niebiesko-czerwona główka jednak nagle po kolejnym kroku syna liderki poruszyła się niespokojnie, a Nagietek zaniepokojony ruchem zwierzęcia, bojąc się, że te mu ucieknie, wystrzelił w jego stronę jak z procy. Ptak zaczął biec, podlatywać, manewrować i kręcić się w kółko, piać, a nawet machać skrzydłami bez celu, ale doskonale przygotowany do skoku na niego pies złapał go za skrzydło. Ptak szarpnął się mocno, przez co stracił sporo piór, które Nagietek wypluł i złapał skrzydło w stabilniejszym miejscu. Serce Nagietkowej Łapy biło głośno, zagłuszając mu niemal bolesne odgłosy swojego celu. Postarał się ustać na drugim skrzydle łapą, a gdy udało mu się to i już na dobre unieruchomił zwierzę, wgryzł się w jego szyję i trzymał tak długo i tak mocno, aż z biednego ptaka uleciało życie. Dopiero wtedy pies poczuł, że ma podrapaną łapę, ale nie bolało go to na tyle, by się tym przejąć. W końcu puścił zakrwawione mięso, by móc przy niespokojnym oddechu usiąść obok niego.
— Dziękuję, Gwiezdni, za zesłanie tego ptaka na moją drogę. W zgodzie z Kodeksem Wojownika będzie on pokarmem dla mojego klanu.
Ciepły z uznaniem pokiwał głową, a kiedy dołączył do swojego ucznia, pochwalił go, sugerując jednocześnie, by na przyszłość od razu atakował miejsca, które uniemożliwią zdobyczy szarpanie się bez konsekwencji. Gdyby ptak uciekł po tym, jak Nagietek wyrwał mu pióra, oznaczałoby to dłuższą gonitwę. W każdym razie była to już czwarta zdobycz Nagietkowej Łapy, przy której nie pomagał mu mentor. Ciepły był bardzo dumny ze swojego ucznia.
— Podziękowałeś Gwiezdnym? — upewnił się pies o różnokolorowych oczach. Nagietkowa Łapa uśmiechnął się, postawił uszy i wstał, przyjmując niemalże wojskową postawę.
— Mhm! — Jego ogon niekontrolowanie kiwał się na boki. — Mogę sam zanieść go na stos ze zwierzyną? — Ciepły widząc jego zapał, sam poczuł się szczęśliwszy.
— Jasne, że możesz, Nagietku. — Odpowiedział pogodnie. — Kiedy już Ci się uda, przećwiczymy jeszcze raz pływanie, musisz się umyć z tej krwi.
— Uwielbiam pływać!
Nakrapiany zaśmiał się cicho, pozwalając młodszemu bratu na złapanie zdobyczy w zęby i pobiegnięcie przodem w stronę obozu. Czekała na niego dziś już trzecia sprawdzająca lekcja… Ceremonia mianowania była coraz bliżej. Ciepły musiał niedługo powiedzieć Rzepakowej Gwieździe, że jego uczeń jest gotowy na test i późniejsze mianowanie.
Jak te dzieci szybko rosną…
[675 słów, Nagietkowa Łapa otrzymuje 6 punktów doświadczenia i 5 punkty treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz