11 czerwca 2022

Od Jeziornego Kwiatu

W legowisku starszych ruchu prawie nigdy nie wywoływali sami starsi, którzy woleli leżeć i narzekać. Zwykle to uczniowie do wyczyszczenia futer, szczeniaki chętne opowieści lub ciekawe świata albo jacyś inni przypadkowi goście robili to za nich. Jeziornemu Kwiatowi pasowała ta rutyna — po tych wszystkich patrolach, polowaniach i biegach odpoczynek był nie od rzeczy. Zwłaszcza że mogła to robić całymi dniami.
Tak więc leżała. Wygrzewała się w słońcu. Ziewała. Spała. Miała zapewnione pożywienie, bezpieczeństwo i opiekę. I była z tego zadowolona. Oczywiście czuła czasem znudzenie i chęć zmiany, ale pozostawały w etapie chęci.
— Buu! — wydarł się szczeniak, wbiegając do legowiska. Posypały się przekleństwa, ale piesek nie stracił rezonu. Z dumą przywołał swojego kompana, który był nieco bardziej strachliwy, i począł się rozglądać po legowisku.
— Ty — stwierdził w końcu, wskazując noskiem Jeziorny Kwiat. — Znasz jakieś bajki?
Suka wymruczała pod nosem parę uwag o szacunku dla starszych, które automatycznie przejęła od reszty towarzystwa, po czym łypnęła życzliwie na przybysza.
— Bajki?
— Albo jakichś opowieści z życia. Przecież nie siedziałaś tu od urodzenia, prawda? Opowiedz nam!
Jeziorny Kwiat zastanowiła się. Zwykle w takich sytuacjach wymyślała historie o Gwiezdnych, jakieś fantastyczne scenariusze, które nigdy nie miały szans się spełnić. Choć jeśli szczeniak prosi — proszę bardzo. Zaserwuje mu opowieść ze swojego życia.
— Eekhm, ekhm. Niech pomyślę…
Bo przecież musiała być jakaś świetna przygoda, która zadowoli małe szczeniaki prawda? Życie Jeziornego Kwiatu obfitowało w całe mnóstwo przygód.
— Kiedyś z moim bratem poszliśmy polować na kosa... i… I kos śmiesznie wygiął łebek…
Nie no, gratulacje, starsza roku. Na pewno istniał jakiś incydent z jej życia ciekawszy od skrzywionego kosa, czemu nie może po prostu sobie go przypomnieć i opowiedzieć?
— Nudy — ocenił piesek, po paru kolejnych próbach podjęcia opowieści przez starszą. — Naprawdę miałaś tak nudne życie?
Zawsze mogła opowiedzieć o Rzecznym Liściu, ale to w końcu szczeniaki i pewnie chcą radosnej historyjki.
— Nie możemy do tego dopuścić. Musisz przeżyć jakąś ekstra przygodę, chociaż na starość — wykrzyknął z zapałem szczeniak. — Chodź, przeżyjesz ją z nami! Chociaż oddech ci cuchnie i wyglądasz jak kości obleczone wyliniałym futrem, jestem pewien, że chodzić jeszcze potrafisz!
Przy akompaniamencie radosnych pokrzykiwań i zapewniań, że wszystko pójdzie dobrze, Jeziorny Kwiat nie tylko zwlokła się z posłania, ale i zaraziła się podekscytowaniem swoich samozwańczych ratowników od „bezmyślnego gnicia w nudnym życiu”. Zignorowała nawet z lekka chwiejne nogi i porozumiewawcze spojrzenia reszty starszych. „Widzisz, na starość jej do reszty odwaliło. Zawsze wiedziałem, że nie jest z nią do końca w porządku”. 
— Będziemy pływać w potoku i łapać ryby, i chlapać się wodą, i będzie super! — wykrzykiwały dwa pieski, prowadząc starszą przez miasto.
— To już niedaleko!
Jeziorny Kwiat chichotała niczym uczniak. Tak, będzie miała swoją przygodę! Zaczęła nawet radośnie podskakiwać.
— Czekaj. To na pewno tu?
Jeden z piesków wyraził swoje wątpliwości. Stanęli na środku błyszczącej jezdni, parzącej poduszki łap nagrzaną powierzchnią. Jeziorny Kwiat zaczęła przebierać łapami. Kiedy tylko wróci do obozu, zamoczy w wodzie łapy i... Nie! Zamoczy łapy w potoku! Jak mogła zapomnieć! Wybawi się jak za czasów dzieciństwa z Rzecznym Liściem, a o powrocie do obozu na razie nie będzie myśleć wcale.
— Jestem pewien, że to w tę stronę!
Jeziorny Kwiat próbując zrozumieć, o którą stronę chodziło szczeniakowi, zaczęła się rozglądać. Zwyczajny, ciepły dzień w Porze Zielonych Liści.
Drzewa, trawa, budynki. Cisza i spokój.
Oprócz potwora na drodze, który zamierzał właśnie w ich stronę.
— Uciekajcie! — Jeziorny Kwiat popchnęła dwójkę piesków, które z piskiem odskoczyły następnie na pobocze.
— Pani starsza!
Tymczasem suka doznała nagłego paraliżu, patrząc w ślepia stwora. Wyminie ją, zabije? W tej chwili nie zwracała na to uwagi. Oślepiona kontemplowała chwile. I wspomnienia. Matka, las, polowania, Rzeczny Liść, zgromadzenia, treningi, wyprawa nad potok, która być może już się nie odbędzie.
Potworne oczy zbliżały się. Zabije, czy ucieknie? Co za różnica. Jeziorny Kwiat miała za sobą dobre życie, i mimo że chętnie popluskałaby się w zimnej wodzie, była w stanie zaakceptować obie opcje.
[635 słów, Jeziorny Kwiat umiera]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz