aparycja
Nie wyróżnia się niczym szczególnym. Należy do tej ponowej plagi rudych psów z białymi znaczeniami i Aleks modli się, żeby się nie rozmnożyła.
charakter
Nie, ale poważnie — gdyby Chaos miał swoją personifikację, prawdopodobnie przyjąłby postać Sikorki. Mimo tego ciężko jej nie lubić; stara się być dla wszystkich serdeczna, nie znosi także niesprawiedliwości, więc stawi się za pokrzywdzonym nawet jeśli osobiście za nim nie przepada. Na ogół jej impulsywność nie wpływa na relacje… ale czyni z niej psiego wynalazcę, dosłownie i w przenośni.
To suka do bólu innowacyjna i pomysłowa. Gwiezdni wiedzą, skąd jej się to bierze, ale gdyby była kreskówkową postacią, zapewne ciągle nad głową śmigałaby jej żarówka, która świeciłaby się z każdym jej donośnym: „MAM POMYSŁ!”, czyli średnio kilkanaście razy dziennie. Lepiej się nie przekonywać, ale bardzo możliwe, że potrafiłaby stworzyć prowizoryczną katapultę z liścia paproci, kamienia i opakowania po jogurcie. Nie, żeby już nie próbowała. Nie umie usiedzieć na miejscu, podobnie jak jej myśli ciągle się rozbiegają. Dla innych jest chaotyczna, ale w swoim chaosie jakimś cudem zawsze potrafi się odnaleźć. Porządkiem dziennym jest sikorkowe robienie rzeczy nieprzemyślanych czy niedokładnych, ale swoją głupotą, dziwnością i pomysłowością, jakimś cudem zawsze zaczynają działać. Nawet jeśli to paprotkowa katapulta.
Tak jak już wcześniej zostało wspomniane, Sikorkowe Szczęście jest sympatyczna, często zresztą wręcz do bólu. Jeśli się do kogoś przywiąże, tylko Gwiezdni mogą ich rozłączyć. Nie obchodzi ją, że ktoś okazuje wobec niej jawną niechęć; przyczepi się jak rzep psiego ogona, a na dodatek będzie jeszcze zazdrosna, że w ogóle śmiesz spojrzeć pod tym samym kątem co na nią na innego psa. Najlepiej, żeby jej najlepszy przyjaciel znajomego miał tylko jednego (to jest: Sikorkę), o partnerze w ogóle już nie mówiąc.
Nie wygląda na taką — to fakt — ale jest fanatyczką. Może nie do tego stopnia, żeby palić na stosie cały klan Bezgwiezdnych, ale sama w Coelum wierzy i nie zapowiada się, żeby jej wiara została w jakikolwiek sposób zachwiana. Z tego względu kodeks jest dla niej Biblią, za wszystko (nawet dzieło przypadku) dziękuje przodkom, a powiedzenie „Gwiezdni chcą…” działa na nią jak zaklęcie.
umiejętności
SZYBKOŚĆ
16
SIŁA
23
POZIOM MEDYCZNY
0
WITALNOŚĆ
18
ZRĘCZNOŚĆ
23
TRENING
zakończony
relacje
RODZINA
Nie po raz pierwszy na tym blogu trzeba zadać sobie pytanie — jakim cudem oni się zeszli?
Nie, ale poważnie. Trujący Obłok i Wierzbowy Pysk, rodzice Sikorki, to chyba najdziwniejsze combo, jakie w życiu powstało na tym blogu. I jakim cudem powstało z nich… to?
Oboje są doskonale przeszkolonymi wojownikami. Sikorkowe Szczęście niekoniecznie aspiruje do ich ambicji — ojciec, Wierzbowy Pysk, który niegdyś dążył do władzy, liczy na to, że chociaż jedno z jego dzieci przejmie jego cel. Oczywiście nie obsesyjnie, jak mogliby robić to inni rodzice! Wierzbowy zwyczajnie czuje się za wszystko odpowiedzialny, ale szybko upomina się w myślach, że lider powinien zostać wybrany dzięki Gwiezdnym, nie umiejętnościom.
Trujący Obłok ma imię adekwatne do osobowości. Co ciekawe, Sikorkowe Szczęście słyszała opowieści, jakoby matka miała wcześniej być „gorsza”, a córce ciężko wyobrazić sobie ją jeszcze bardziej złośliwą. Niektórzy wspominają też o Leśnym Powiewie, byłym partnerze Trującej, z którym nigdy nie miała dzieci, ale za to za każdym razem, kiedy szepnie się choćby słówko o zmarłym, przybiera tysiąckrotnie bardziej zgorzkniałą postawę. Tu trzeba podziwiać cierpliwość suki, bo jej niemal żołnierska surowość zachowuje kamienną twarz nawet wtedy, kiedy oko w oczy staje z konsekwencjami chaotyczności dziecka.
Z rodzeństwem raczej nie ma złych relacji. Uważa Słodki Pysk za uroczą, zwłaszcza kiedy ta za nią podąża i naśladuje, zaś Cytrynowy Liść… no, to Cytrynowy Liść.
MENTOR
Jej mentorką była Oszroniony Pysk. Sikorka zawsze miała z nią dobry kontakt, a wieść, iż ta zabiła Szyszkę, i została jej za to wymierzona kara śmierci, bardzo ją dotknęła. I chociaż Sikorkowe Szczęście wypatruje jej w Infernum, jej mentorka tak naprawdę znajduje się w Coelum — niewinna powróciła spokojnie do przodków, i jak na razie nie oszczędziła swojej uczennicy żadnych wyjaśnień.
UCZNIOWIE
Sikorkowe Szczęście jest jeszcze młodą wojowniczką, nic dziwnego więc, iż nie zdążyła wyszkolić dotychczas żadnego szczenięcia. Jej wiedza wciąż rozwija się i poszerza swoje horyzonty, a sama Sikorka nie ma tak naprawdę wielkiego telentu, który pozwoliłby na ominięcie etapu nauki, na którym się teraz znajduje. Swojemu uczniowi przekazałaby zapewne wszystkie ważne wartości, zaszczepiłaby w nim wiarę w Gwiezdnych, pozostawiając jednak dużo luzu — i czy to dobrze, czy źle, także zarażając go swoim optymizmem.
PARTNER
Sikorowe Szczęście przez długi czas była zakochana w Stokrotkowym Płatku, która stanowiła jej pierwszą miłość. Czy to z słabych podrywów rudej wojowniczki, czy z wyjątkowej niechęci białej, związek pomiędzy nimi nie powstał. Chociaż Szczęście wciąż ma do niej urazę, zapatrzyła się na Konwaliowy Szron, która także została odrzucona — przez Cytrynowego Liścia. Tak naprawdę jednak jedynie jej się podoba, i to nie na tyle, by chociażby zapytać ją o jej zainteresowanie tą samą płcią. Sikorkowa żyje więc w niewiedzy, zbytnio się nie starając i oczekując, że jej wybranka najwyżej sama wyjdzie na wprost niej samej.
— Nie słyszałaś, tego, co powiedziałam, prawda? — zestresowana spytałam.
— Czego? Tego fragmentu o tańcu?
Westchnęłam.
— No dobrze, niespodzianka się nie udała. Jesteś zbyt spostrzegawcza — oznajmiłam, skrzywiając wyraz swojego pyska. — Ale tak czy siak, potańczymy.
Obiegłyśmy dookoła pewnie całe tereny klanu, zanim znalazłyśmy jakąś muzykę. Pochodziła ona z wnętrza potwora, w którego środku siedział dwunożny. Wyglądał, jakby na kogoś czekał, gdyż zostawił otwarte drzwi. Ale tym razem nie będę wchodzić do środka, o nie! Mój ogon mimowolnie zaczął kręcić się jak szalony, gdy do moich uszu dotarły pierwsze dźwięki.
Zaczęłam wywijać to prawo to lewo, a Konwaliowy Szron patrzyła się na mnie otwartymi oczami. Zero emocji. Zero czegokolwiek. Jak ktokolwiek może być tak obojętny w obliczu muzyki?! Jak może nieruchomo stać, i patrzeć-
Zrobiła to.
Pierwszy krok.
— Super! — zachęciłam ją z entuzjazmem. — Dalej! Spróbuj! Teraz druga łapa! Obróć się wokół własnej osi! Teraz do tyłu, do przodu, do tyłu, w prawo… W to drugie prawo znaczy się! Nie zasady, tylko kierunek, ha, ha!
POTOMSTWO
Sikorkowa matką biologiczną nie będzie na pewno, z wyjątkiem chyba usługi urodzenia szczeniąt dla zaprzyjaźnionej pary homo. To jednak jest takim odosobnionym przypadkiem, że nie będziemy go roztrząsać. Sikorka z chęcią wychowałaby szczenięta z swoją x partnerką, wierząc, że może wepchnąć w nie siebie samą i w ten sposób przedłużyć swoje istnienie. Zresztą, zrobiłaby to chociaż po to, by te mogły dorastać z entuzjastyczną matką, chroniącą ich od wszelkiego smutku (powiedzmy).
ciekawostki
Tańczy. Nie wiadomo, skąd jej się to wzięło, poza tym wychodzi jej to nieco pokracznie i większość klanów zapewne pomyśli, że ma atak astmy, ale Sikorkowe Szczęście lubi to robić; nieważne, czy słysząc śpiewy ptaków, szumy drzew, czy faktyczne piosenki Dwunożnych.
dodatkowe informacje
AUTOR CYTATU
Rick Riordan [„Krew Olimpu”]
KONTO DISCORD
yender#3602
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz