14 października 2019

Od Rysy CD Altera

Nie spodziewała się, że tak łatwo wyciągnie z niego tyle informacji. Dał jej się owinąć wokół palca i uwierzył w nędzną historyjkę o nieistniejącej rodzinie. Nie wyglądał na takiego naiwnego, jakim się okazał. Teraz już nie wydawał się jej tak przerażający, jak wtedy, kiedy ujrzała go po raz pierwszy, mimo że od spotkania w ciemnej uliczce minęło zaledwie kilka godzin.
Był Bezgwiezdnym. Odrzucali ją od siebie jeszcze bardziej niż włóczędzy. Świadomy wybór życia bez kodeksu i wojowniczych przodków zdawał się dla niej czymś całkowicie nierealnym. Zmrużyła oczy, wsłuchując się w jego słowa i poczuła dziwne mrowienie w łapach. Odczuwała pogardę w stosunku do niego. Jak mógł opuścić swój klan w potrzebie? Ale poza pogardą w jej myśli wtargnęło coś jeszcze, cicho i niezauważenie. Współczucie.
Nie chciała zaakceptować tego, że słysząc jego łamiący się z bólu głos, poczuła żal. Wiedziała, co czuł, ale nie przyznałaby się do tego przed nikim - nawet sobą samą. Po raz kolejny polizała tylną łapę, bardziej, aby rozładować nerwowe napięcie, niż rzeczywiście ukoić ból. Wpatrywała się pusto w małą kałużę niedaleko drzewa, w której unosił się jeden z pierwszych opadłych liści. Jego miedzianorudy kolor do złudzenia przypominał barwę jej sierści, teraz zmierzwionej i potarganej.
Odetchnęła głęboko i spróbowała zepchnąć emocje w głąb siebie.
On jest twoim wrogiem. - w myślach wbijała to krótkie zdanie w swój umysł, raz za razem. Nie mogła być taka miękka, nie mogła mu ufać. Dla dobra klanu. Był obcym. Nie był nawet Wybranym.
Spojrzała w jego hipnotyzująco niebieskie oczy, ale on nie zwrócił na to uwagi, pogrążony w zamyśleniu.
A może był? W końcu urodził się w jednym z klanów. Ten jego wzrok... wyglądał znajomo. Może przyuważyła go kiedyś na jednym ze zgromadzeń? Może przypadkowo natknęła się na niego w trakcie patrolu? Nie wiedziała, ale on jej nie rozpoznawał, więc zapewne nie rzuciła mu się w oczy. Do tego właśnie dążyła, nie chciała być zauważalną. Wolała cicho stać gdzieś w oddali i wykorzystywać tego zalety.
Dość! - skarciła samą siebie. Skoro jest Bezgwiezdnym, to przestał być jednym z nich. Choćby był i samym liderem jednego z klanów, teraz to nie miało żadnego znaczenia. Był słaby. Porzucił ich.
Nie mogła jednak go zostawić samemu sobie, otoczonego tylko swoimi myślami. Przedstawienie musiało trwać. A ona miała pewność, że to nie koniec przydatnych informacji usłyszanych z jego ust.
- Chciałabym powiedzieć, że wiem, jak się czujesz... - delikatnie szturchnęła go nosem i rozejrzała się dookoła. - ale nie wiem. Jedyne bliskie mi osoby to moi Dwunożni, z którymi nigdy nie nawiązałam takiej relacji, jak większość uwiązanych psów. Dają mi dach nad głową i dzięki nim mogę spać w przyjemnym cieple, gdy nadchodzą śniegi, ale to by było na tyle. Nie do końca rozumiem to, jak wyglądało twoje życie, ale domyślam się, że klan był dla ciebie jak rodzina. I opuściłeś go.
Altere milczał, spoglądając na jej rozwianą sierść.
- Gdybym opuściła moich Dwunożnych, jedyne, co bym odczuła, to chłód zimowych nocy. Dla ciebie pewnie nie było to takie łatwe. - mimowolnie poczuła ukłucie w sercu na myśl o tym, że białowłosy też cierpiał. Tak jak ona. Dostrzegała coraz więcej podobieństw pomiędzy nimi.
Stop. Nieprawda. Nie łączyło ich dosłownie nic.
<Altere?>
[517 słów: Rysa otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz