Przerażało ją to wszystko i szczerze liczyła, że znajdą ojca dzieciaka. Stanie się matką z dnia na dzień nie było łatwe. I chociaż zapewni młodemu wszystko, czego będzie mu brak, jeśli tylko zajdzie potrzeba, to w duchu miała nadzieję, że tak się nie stanie.
Krople deszczu miarowo uderzały o dach domu i metalową rynnę, wydając brzdęk. Rytmiczny stuk uspokajał myśli, jakby wraz z wodą, z psów powoli spływały zmartwienia. Rysa wiedziała jednak, że nie ucieknie przed tym, co się działo. Stali przed wielką niewiadomą i nikt nie mógł być pewien, jak to się skończy.
Słowa Onyksa ją niepokoiły. Chciał sam wrócić do lasu? Nie byli tam już od kilku miesięcy, Quintus pewnie dawno zapanował nad wszystkimi terenami. Rozumiała, że udanie się w głąb puszczy było jedyną szansą na odnalezienie rodzica szczeniaka, lecz wiedziała, jak niebezpieczne może się okazać. Co, jeśli Flumine straci lidera? Pamiętała dobrze, co stało się z Praxidikiem, przywódcą Tenebris. On również odznaczał się ogromną siłą oraz wiedzą, a mimo wszystko skończył jako brutalnie rozszarpane truchło. Quintus i samotnicy nie walczyli jak wojownicy. Ich nie obchodził kodeks. Potrafili mordować z zimną krwią, znieważając przeciwnika. Nie bili się, żeby bronić klanu. Robili to, by zabijać.
- Dziś już nie wrócimy do domu. Mały zmókłby na deszczu, poza tym nie wiem, czy udałoby się zorganizować mu ciepłe i suche legowisko. Na dziś musimy zostać tutaj. - odezwała się do lidera, leżącego pod drzwiami. Obserwował opadające na ziemię kropelki wody. - To miejsce wydaje się całkiem bezpieczne. Zamierzasz sprowadzić tu później klan?
Białowłosy wzruszył ramionami.
- Wciąż się waham. Jest tu cieplej, a dach chroni przed pogodą, czy to nie zbyt blisko siedzib Dwunogów? Mamy blisko miejsca, w których można by zdobyć pożywienie, natomiast nawet takie głupie istoty, jak Dwunożni, na pewno zauważą nagłe zagęszczenie psów.
- Z takimi decyzjami najlepiej będzie się przespać. Jutro zabierzemy malucha nad rzekę i tam zobaczymy, co dalej. Tylko nie idź do lasu sam. Słyszałeś, co stało się z Praxidikem. - westchnęła na wspomnienie przywódcy Ciemnych. Nigdy nie łączyły ich bliskie relacje, praktycznie się nie znali. Tenebris było w końcu wrogim klanem. Mimo wszystko miedzianowłosa darzyła każdego lidera szacunkiem. Bycie wybranym przez Gwiezdnych to nie błahostka.
- Wiesz, Rysa. Nie jestem szczeniakiem, tylko liderem, poradzę sobie. - roześmiał się samiec, a ona przytaknęła.
- Wiem. Idę do malucha, będę spała przy nim. Ktoś musi go dopilnować w nocy. Więc... dobranoc?
<Onyks?>
[421 słów - Rysa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz