— To nic — powiedziałem, rozluźniając się. — Jesteś dobrym psem i masz złote serce, mi tyle wystarczy, reszta nie ma znaczenia. — Przerzuciłem zadek na drugą stronę. — Rób, co uważasz za słuszne.
— Dziękuje... Miło mi, że cię spotkałam, długo to w sobie dusiłam... W końcu mogłam się z kimś o tym podzielić.
— Też czuje ulgę po podzieleniu się o historii z mojej pracy, wiem, że niechętnie o tym się słucha, ale przynajmniej wykluczyliśmy zatrucie gazem. — Przymknąłem oczy i skierowałem pysk w stronę słońca.
— Co jeszcze robiłeś? — spytała ciekawa. — Jeśli nie chcesz, to nie musisz, po prostu ciekawi mnie to nieco, mało kto miał takie dzieciństwo.
— Już trochę ci opowiedziałem, to reszta pójdzie z górki.
Przegryzłem dwa listki ziół, które leżały mi między łapami, chyba wyleciały mi podczas żucia pierwszej porcji.
— Miałem swojego Dwunożnego jako partnera. — Zrobiłem małą pauzę, przypomniał mi się moment, gdy ostatni raz widziałem się z moim partnerem. — Wszyscy tak mówili, tropiłem innych, na przykład po wojnie, kiedy to miasto było zawalone, a mieszkańcy uwięzieni pod gruzami własnych domów. Kiedy indziej zabierali mnie na podróż samolotem, duży potwór, który trząsł nami na boki — powiedziałem żartobliwie. — Przewozili nas do innego kraju, bo zwyczajnie potrzebowali pomocy, najgorsze miejsce było okropnie gorące i niebezpieczne, bo wciąż coś wybuchało spod ziemi i właściwie to była moja ostatnia misja, miałem odszukać miny, aby nasi mogli spokojnie przejść. Wtedy natknąłem się na niesamowicie dobrze ukrytą bombę, stąd moje bliny na nodze i szyi, więcej razy nigdzie mnie nie zabrali.
— Jacy byli Dwunożni? — spytała niepewnie.
Miałem problem z tym określeniem.
— Surowi — po chwili udało mi się znaleźć odpowiednie słowo. — Czasami dawali nam do zabawy jakieś przedmioty, ale mnie to nigdy nie bawiło... Nie byłem żadnym słodkim pieskiem ani nie przepadałem za dotykaniem. — Wzdrygnąłem się cały. — To raczej z tego powodu, że nauczony byłem ataku.
Spojrzałem na Ciemnego Kła, wpatrywała się we mnie uważnie, ciekawiła ją moja historia.
— W porównaniu z innymi psami, byłem najbardziej lubiany, ale również miałem tytuł "Najostrzejszego", czyli nie wolno było się do mnie zbliżać.
— Nigdy bym nie powiedziała, że jesteś ostry, nie widzę w tobie nic podobnego.
Zaśmiałem się, opowiadanie sprawiało, że chciało mi się śmiać i czułem się lepiej, kiedy ktoś w końcu może mnie wysłuchać. Nareszcie pozbywałem się tego, co mnie gnębiło.
— Zbyt mocno chyba wziąłem do siebie ochronę siebie i innych. — Uśmiechnąłem się. — Zdarzyło mi się wielokrotne pogryzienie innych Dwunożnych, bo chcieli mnie dotknąć, później dostali za swoje, a co do ogólnego ataku to mieliśmy ćwiczenia i każdy z psów rzucał się na ruchomy obiekt przed sobą, ze mną nie mieli szans, nawet najtwardsi bali się, że ich powalę na ziemie i dotkliwie zranię. — Wziąłem wdech i wydech. — W pewnym momencie doszło do tego, że byłem szykowany na robotę psa tropiciela i błędem było wyprowadzenie innego psa za moimi plecami, ten zaczął warczeć, nie pozwalałem sobie na takie zachowania, nikt z pozostałych psów nie mógł na mnie unosić głosu, a on był nowy i nie znał panujących zasad, wyrwałem się mojemu partnerowi i... bardzo mocno pogryzłem tego młodziaka... Na tyle, że... nie przeżył tego.
— Zupełnie dwa różne charaktery — stwierdziła. — Miałeś trudny początek i nic na to nie mogłeś poradzić.
— Wyrzucili mnie ze służby i owszem, początek, jak i dalsza droga były trudne. Nie jestem w stanie tego opisać, ale życie weterana jest koszmarne, jeśli nie masz pojęcia o życiu poza swoją pracą. Po tym, jak znalazłem Nathana, ogarnął mnie spokój i mogłem pierwszy raz spokojnie zasnąć. — Odetchnąłem z ulgą. — Teraz mnie znasz na wylot. — Spojrzałem jej w oczy.
— Nie wiem, czy rozmawialibyśmy tutaj, gdybyś nie znalazł szczeniaka.
— Nie sądzę. — Pokręciłem głową. — Dzięki niemu poznałem, czym jest dotyk.
Suczka zamyśliła się na moment.
— Nie musisz mówić o swoim ojcu, jeśli nie chcesz. — Chyba wyczytałem to z jej oczu.
<Ciemny Kle?>
[616 słów: Odważny Kieł otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz