Przez krótką chwilę mnie zamurowało. Czy suczka była gotowa mnie zaatakować? Wbiłem pazury w ziemię i westchnąłem cicho. Jestem medykiem, nawet psy z obcych klanów nie mogą mnie skrzywdzić — nasza "elitarna" grupa trzymała się z boku międzyklanowych utarczek. Po chwili uświadomiłem sobie, że nieznana mi postać nadal czeka, a ja w najlepsze stoję sobie wystawiony na atak i się zamyślam. Z dumnie uniesioną głową wyszedłem z kryjówki, omiatając wzrokiem przybysza, którego obserwowałem. Biała sierść odznaczała się na tle zielonej trawy, a oczy błyszczały.
— Witaj, jestem Płomienny Zachód, medyk klanu Ventus — powiedziałem jak zwykle opanowanym głosem i lekko skinąłem głową w geście szacunku. — A ty jesteś..?
— Nazywam się Biała Zamieć i jestem wojowniczką Ventusa. — Zamachała przyjaźnie ogonem. — Jak to możliwe, że cię nie poznałam...? Hm, no cóż, ale właśnie uciekł mi obiad, dzięki tobie!
Wyczułem w jej głosie nutę rozbawienia, a w bursztynowych ślepiach tańczyły wesołe iskierki. Ta początkowo powściągliwa i zdystansowana suczka nagle zajęła się ogniem energii, tryskał z niej optymizm, jak i ciekawość. Przy takiej osobowości nawet mój ogon, który zazwyczaj trwał w bezruchu, zamerdał radośnie. Biała nagle postawiła uszy i zaczęła węszyć w powietrzu. Udała się za złapanym zapachem, jednak nie tropiła zwierzyny. Zaciekawiony spojrzałem na jej umięśnioną sylwetkę znikającą za kępą mizernych paproci.
— Płomienny Zachodzie! — Na to zawołanie zerwałem się na łapy i pognałem w stronę głosu mojej towarzyszki. Gdy udało mi się dotrzeć do posiadaczki nieskazitelnie czystego futra, ujrzałem biały pysk wsadzony w jedną z roślin.
— Śmierdzi kotami! — Cofnęła się gwałtowanie z pyskiem wykrzywionym w grymasie. — Co to jest?
Natychmiast rozpoznałem delikatne kwiaty i charakterystyczne liście leczniczego zioła.
— To kocimiętka. Te małe futrzaki uwielbiają jej zapach i tarzają się w niej przy każdej okazji, która się nadarzy.
Zaś naszym klanom służy jako lekarstwo na zielony kaszel. Biała Ziemieci, jesteś genialna! Myślałem, że w tutaj nigdzie nie rośnie i będziemy mieć duży problem podczas Pory Nagich Drzew. Dziękuję. — Dotknąłem delikatnie nosem śnieżnobiałego boku Białej. — Może zrewanżuję się, pomagając ci w polowaniu? We dwójkę pójdzie nam na pewno lepiej.
Widząc niepewny wzrok bursztynowych oczu dodałem:
— Spokojnie, jeszcze umiem polować, nie mam dwóch lewych łap. Nie musisz się o mnie martwić, umiem o siebie zadbać.
<Biała Zamieci?>
[356 słów: Płomienny Zachód otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz