6 września 2020

Od Opalowej Łapy CD Irysowego Serca

 ← Poprzednie opowiadanie

Poszedłem za mentorką, chociaż w tyle łba miałem pełno wątpliwości, czy coś się nagle nie stanie. Nie chciałem jednak być w tyle, odstawać i pozostać psem, który nie potrafi nic innego, oprócz wpadania do rzeki. Przez wcześniejszą kontuzję opóźniłem się w treningu, przez co ciągle miałem poczucie tego, że nie nauczyłem się niczego szczególnego. Chciałem się wykazać. Chciałem, by Irysowe Serce pochwaliła mnie i była ze mnie dumna. Nie chciałem, by mnie pocieszała, kiedy mi coś nie wyjdzie. Chciałem się przed nią wykazać.
Mentorka prowadziła na trochę głębsze wody, by można było popływać. Co za ironia, że należę do klanu, który ma powiązania waśnie z wodą, a sam nie potrafię pływać. I ciągle boję się, że nurt mnie pochwyci. Idąc za Irysowym Sercem, bałem się, że gdy już stracę grunt pod łapami, to zacznę panikować.
— Tutaj będzie dobrze — powiedziała, spoglądając na mnie.
Ukryłem swoje zwątpienie i narastający powoli w moim sercu strach. Nie chciałem ukazywać tak żałosnej słabości. Jestem w końcu z nią, z moją mentorką, która jeśli się coś stanie, poda mi pomocną łapę.
— Będziemy polować? — zapytałem, jakbym chciał się upewnić, czy przypadkiem nie mamy w planach pływania po głębinach.
Suczka zanurzyła pysk w wodzie, jakby chciała wywąchać pływające ryby. Zabrzmiało to, co najmniej głupio, nawet nie wiem, skąd wziął mi się pomysł o wywąchiwaniu ryb pod wodą.
— Jest tutaj sporo ryb. — Przyglądała się tafli wody. — Przepływają mi co chwilę między łapami.
Również wbiłem wzrok w wodę, próbując dopatrzyć się jakiejś ofiary. Musiałem dać z siebie wszystko. Dam z siebie wszystko. Upoluję rybę i Irysowe Serce będzie ze mnie dumna. Umiem polować... chyba. Tak mi się wydaje. Nie mogę być aż takim łamagą, by nie złapać ryby.
Płomienne futro mentorki mignęło mi przed oczami. Jej postura odbijała się w tafli wody. Mogłem w ten sposób czekać na rybę, ale również obserwować ruchy suczki. Czekała, tak samo, jak ja. Wyczekiwała na odpowiedni moment. Skupiłem się na swoim zadaniu na tyle ile mogłem.
Coś poruszyło się w wodzie. Ryba. Pewnie musiała się zaciekawić, gdyż ani mentorka, ani ja nawet nie drgnęliśmy. Irysowe Serce na pewno dostrzegła zdobycz i dała mi moment, bym mógł spróbować ją pochwycić. Tak więc wziąłem głęboki wdech i z całych sił próbowałem śledzić ruchy ryby pod wodą. Nie ruszałem się, choć moje łapy rwały się do ataku. Gdybym teraz się ruszył, na pewno spłoszyłbym ofiarę i całe moje starania poszłyby na nic.
Gdy ryba zbliżyła się do mnie na wystarczającą odległość, odliczyłem w myślach do pięciu, by zaatakować. Zanurzyłem pysk w wodzie, przedzierając się przez taflę wody i łapiąc zdobycz w kły. Rzucała się, próbując umknąć mi, lecz udało zachować mi się zimną krew. Jeszcze moment, a na pewno bym spanikował.
Zadowolony wynurzyłem łeb i pokazałem się mentorce, która z ewidentnym zadowoleniem zaczęła merdać mokrym, rudym ogonem.
— Niesamowite wyczucie! — Podeszła do mnie, brodząc w rzece, by trącić mnie w wyrazie zachwytu nosem w szyję. — Odłóż ją na brzeg, wystarczająco daleko od wody, by do niej nie wskoczyła z powrotem.
Wykonałem jej polecenie i z radością wróciłem do wody. Nie lubiłem wody całym swoim sercem, nienawiść do niej przepełniała mnie od dawna i chyba pierwszy raz od długiego czasu poczułem się w niej naprawdę szczęśliwy. Ta jedna zdobycz pomogła mi pokonać uciążliwe myśli. Jednak nie byłem tak całkiem beznadziejny. Może kiedyś zdołam złapać coś o wiele większego niż rybę?
Nim się spostrzegłem, Irysowe Serce złapała kolejną sztukę i rzuciła ją na brzeg.
— Nie krępuj się! — zawołała.
Wbiłem wzrok w wodę. Nic nie widziałem. Nic nie przepływało. Stałem tak dłuższy czas. Zacząłem nawet tracić nadzieję, że upoluję jeszcze jakąś rybę. Nie poddawaj się. Nie możesz poddać się tak łatwo. Tylko, że to właśnie miałem zamiar zrobić. Po prostu się poddać, bo nie widziałem już żadnej ryby.
Mentorka obserwowała mnie z brzegu, na który przed chwilą wyszła. Pewnie chciała zobaczyć, jak poradzę sobie całkiem sam. Stresowałem się. Nie tym, że suczka mnie obserwuje. Bardziej tym, że nie uda mi się nic złapać i Irysowe Serce w głębi serca poczuje się mną zawiedziona.
Wtem dostrzegłem jakiś ruch. Między moimi łapami przepływała jakaś niewielka rybka. Adrenalina zaczęła przepływać przez moje niewielkie ciało, a serce biło jak oszalałe. Nie drgnąłem, choć przez cała tę sytuację chciałem od razu rzucić się na ofiarę. A tego zrobić mi było nie wolno. Najpierw należy poczekać i wyczuć odpowiedni moment. To podstawa, o której powinienem pamiętać.
Zdobycz przestała się na chwilę ruszać, jakby również na coś czekała. Być może wiedziała, co się zaraz stanie. Być może czuła, że teraz nadejdzie jej śmierć. Zrobiło mi się nawet przykro z tego powodu, ale nie mogłem teraz pozwolić, by moje uczucia wzięły w górę. Jednym zgrabnym ruchem zatopiłem pysk w wodzie i złapałem w kły rybę, która szamotała się, próbując się uratować. Obejrzałem się na Irysowe Serce, która patrzyła na mnie swoim ciepłym wzrokiem, machając z zadowoleniem ogonem.

<Irysowe Serce?> 

[798 słów: Opalowa Łapa otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz