Nagły hałas wyrwał ją z zamyślenia.
Ostatnie dni były jak kolejne kopnięcia prosto w pysk. Co chwilę coś się działo, nie dawało wytchnienia. Zginął Wilczy Pysk, ale za to odnalazł się Korzeń. Szkoda, że jako lider Bezgwiezdnych. Zgromadzenie klanów było nieprzyjemne, a po nim wszystko zaczynało się coraz bardziej sypać.
W dodatku teraz nagle została zastępczynią.
Jasne, doceniała bycie wyróżnioną przez Nakrapiane Ucho, ale… nigdy nie widziała się w roli zastępcy, a tym bardziej lidera. Klan był dla niej ogromnie ważny, jednak zdecydowanie wolała być kroplą w szarej masie wojowników, trybikiem w maszynie. Nie kimś, kto musi rządzić.
Po wygłoszeniu wszystkiego przez przywódczynię krótko jej podziękowała, zetknęła się z nią nosem. Czuła się jak sterowana przez Gwiezdnych, łapy niosły ją same. Nie wiedziała, co robi, zagubiona w chaosie w swojej głowie.
Zanim członkowie klanu poszli już w swoje strony, minęło zaledwie parę chwil, jednak Irysowa miała wrażenie, że jej życie skróciło się o kilka kolejnych pełni księżyca. Gdy tylko mogła w końcu sobie iść, zrobiła to bez wahania. Tak znalazła, się tutaj, nad rzeką.
Lubiła wodę. Woda dawała jej spokój i opanowanie. Teraz przepływała między jej łapami, szybko i zdecydowanie, ale nie porywiście. Woda zawsze wie, gdzie płynąć, ma swój nurt i się go trzyma. A Irysowe Serce miała wrażenie, że ktoś właśnie wrzucił ją w wodny wir, który nie pozwalał jej uciec, a ona miota się przerażona, zachłystując się przezroczystym płynem.
Ten trzask i huk przerwał wszystko, więc zerwała się na równe łapy. W teorii wciąż nie ustalili terenów, więc żaden klan nie powinien mieć do niej pretensji o przekraczanie granic, ale zdecydowanie nie chciała sprowokować swoim zachowaniem bójki. Tym bardziej, kiedy była w takim stanie. Pewnie zginęłaby po pierwszym ugryzieniu. Chociaż może to nie byłoby takie złe rozwiązanie, stwierdziła, uśmiechając się cierpko.
Poszła spojrzeć ukradkiem, kto, na Gwiezdnych, ma taki talent do wywoływania zamętu. Wojownik powinien się skradać, a nie przewracać o kamienie. Ktokolwiek to był, musiał być niezłą łamagą, więc w hipotetycznej konfrontacji mogłaby mieć jakieś szanse.
Zauważyła brązowe futro i rozpoznała w szczeniaku swojego ucznia. Natychmiast skarciła się w myślach za poprzednią mentalną uwagę, obserwując, jak obolały dzieciak próbuje ją znaleźć. Zmartwiona podbiegła do niego, a on skruszony zaczął ją przepraszać.
Ach, Opalowa Łapa był absolutnie wyjątkowy. Zawsze grzeczny i cichy, w przeciwieństwie do małych, wojowniczych torped biegających po obozowisku i okazjonalnie wpadających w czyjeś łapy. Cóż, Nakrapiane Ucho nie miała takiego szczęścia ze swoim uczniem, który wciąż ukazywał, jak bardzo brakuje mu panowania nad swoim ciałem. Łapy potrafiły przebiec już kilka długości lisa, a myśli w głowie pojawiały się dopiero po chwili.
— Hej… Spokojnie, nic się nie stało. — Polizała ucznia po głowie, omijając błoto, i posłała mu uśmiech. — Robisz, co potrafisz, Opalowa Łapo. I naprawdę jestem z ciebie bardzo dumna.
Mały spojrzał na nią zdziwiony, ale wdzięczny.
— Ale — zaczęła, a on spuścił wzrok — co ty tu właściwie robisz? Miałeś odpoczywać w legowisku Różanego Nosa, pamiętasz?
— Wiem. — Pogrzebał łapami w mokrej ziemi. — Po prostu, Irysowe Serce… Mam już dwa lata, a prawie wcale z tobą nie trenuję, przez kontuzję znowu straciłem czas. Wojownicza Łapa pewnie niedługo zostanie już wojownikiem, a ja? Chciałbym już móc sam chodzić na polowania i pokazać ci, że potrafię sobie dać radę.
Mentorka zaśmiała się cicho. Chociaż nie lubiła się do tego przyznawać, naprawdę lubiła tego szczeniaka. Może to dlatego, że był jej pierwszym uczniem? A może powodem było to, że znalazła go dawno temu, gdy jeszcze ledwo mówił?
— Jeśli chcesz i masz siłę, możemy razem popływać, co ty na to? A potem pokażę ci, jak łapać ryby i razem zaniesiemy je do klanu. Może być? Oczywiście o ile masz siłę. — Lekko trąciła go w bok.
— Jasne! To znaczy, tak, Irysowe Serce. — Opal zamerdał ogonem.
— Chodź, przynajmniej obmyjesz się z tego błota. Ale gdyby znowu cię bolało, powiedz mi, dobrze? Gdy wrócimy do obozu, załatwię ci kilka ziaren maku od Różanego Nosa.
Miedzianowłosa wskoczyła do wody i wzrokiem pilnowała szczeniaka, gramolącego się do niej powoli na wciąż nieco obolałych łapach.
<Opalowa Łapo?>
[658 słów: Irysowe Serce otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia, a Opal 2 punkty do treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz