— Pobaw się ze mną!
Zaraz mi się uda. Jestem tego pewna. Tak niewiele brakowało ostatnim razem… Zniżyłam się odrobinę na łapach. Nie, żeby dużo mi to dało. I tak byłam strasznie malutka, co uważałam za wielką niesprawiedliwość. Przecież cała reszta klanu była taka duża! Poza moim rodzeństwem też ukaranym przez los. Znaczy, widziałam też inne, mniejsze osoby w klanie, ale one przynajmniej mogły wychodzić! Ja też chcę! Biała Zamieć mówi, że kiedyś będę duża i silna i będę mogła też wyjść. I nawet przez chwilę czekałam na to, ale mi się znudziło. Kiedy będzie to całe “kiedyś”? Dlaczego nie już? Dlaczego muszę tyle czekać? Wielokrotnie pytałam o to Złoty Popiół, ale nie odpowiadała. Nie, to nie. Sama znajdę odpowiedzi. I wtedy wszyscy zobaczą, że doskonale sobie radzę. Mój ogon latał na wszystkie strony, gdy ogrom emocji targał moim niewielkim ciałkiem. Póki co niewielkim. Ja znajdę ten skrywany przez wszystkich sposób, żeby urosnąć i... O! To moja szansa! Złoty Popiół przewróciła się na drugi bok i wyciągnęła łapy, a ja odbiłam się od ziemi i skoczyłam prosto na nią, łapiąc zębami jej ucho.
— Pobaw się ze mną! Mamo! Mamo! Już dzień! Mamo! — powtarzałam, memłając jej ucho.
— Pomęcz Białą Zamieć — wymamrotała i podniosła delikatnie głowę, próbując mnie z niej zrzucić. Oj nie, nie dam się tak łatwo!
— Zawsze tak mówisz. — Nie dawałam za wygraną. — Poza tym, Cynamonka ją męczy. Ja chcę męczyć ciebie! — Ogon nie przestawał się ruszać, smyrając suczkę co jakiś czas po nosie.
Mama westchnęła ciężko i zaczęła się podnosić. Ciężko mi było się na niej utrzymać. Balansowałam chwilę na jej pysku, ale schyliła się i zrzuciła mnie delikatnie. Błyskawicznie wstałam i się otrzepałam z nieprzyjemnego faktu niemożliwości trzymania się wystarczająco mocno, aby nie dać tak łatwo się odciągnąć. Mój ogon poszedł w ruch. Ponownie. Czasem miałam wrażenie, że żył własnym życiem. Czy on też będzie rósł tak wolno, jak ja?
— Gdzie idziemy? Co będziemy robić? Wyjdziemy na zewnątrz? Poznawać zapachy? Jest ich tak wiele! Poznamy? Pokażesz mi? Na zewnątrz? Mamo, zewnątrz jest z drugiej strony! — Biegałam między jej łapami i gadałam nieustannie, aż się nie zatrzymała. — Mamo?
O nie. Zbliżała do mnie pysk. Nie, nie, nie! Ja wiem, co to znaczy! Zaczęłam uciekać, ale złapała mnie w zęby i podniosła za kark.
— Nie! Mamo puść! Mamo! Mamo to nie zabawa! Mamo! — Wierzgałam łapami na wszystkie strony, starając się wyswobodzić. — A Biała Zamieć bawi się fajniej! — fuknęłam rozdrażniona.
— To idź męcz Białą, mówiłam ci już — mruknęła niewyraźnie i dopiero po tym odłożyła mnie na kupkę siana, z której niedawno wstałam i przewędrowałam.
Tak naprawdę sama mogłabym zwiedzać świat. Ale co to za frajda, jeśli nie możesz podzielić się z kimś wrażeniami? Rodzeństwo odpowiadało mi zazwyczaj, że przecież nie wolno nam wychodzić. Ale czy to nie powinno być tak, że jak się bardzo chce, to jednak wolno? Poza tym Złoty Popiół wychodziła wtedy, kiedy chciała. Czyli równie dobrze mogła chcieć wyjść razem ze mną! Podniosłam się znów, nie zważając na siano w mojej sierści i ponownie odbiłam się od podłoża, skacząc na Zastępczynię.
— Proooooszę! Mamo! Bawiłam się już z drugą mamą! — Oczywiście nie udało mi się tym razem i znów wylądowałam na ziemi.
Złota spojrzała na mnie pobłażliwie.
— Wiesz dobrze, że jesteś jeszcze za mała, żeby opuszczać obóz — odparła spokojnie, mając jeszcze trochę cierpliwości do mnie.
— No to chociaż w środku, ale pobawmy się! — Nie lubiłam odpuszczać, ale to nie było takie pełne odpuszczenie, tylko trochę odpuszczenie…
Samica westchnęła.
<Złoty Popiele?>
[568 słów: Nieuchwytka otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz