11 grudnia 2020

Od Sroczej Łapy CD Aroniowego Ciernia

— Nie, na nikogo nie wpadłam — mruknęła, biorąc wychudzonego zająca ze stosu.
— Chcesz połowę? — zapytała, mając na uwadze to, że jutro może być mniej zwierzyny.
— Pewnie — powiedział. Srocza Łapa przegryzła zająca na pół, posuwając drugą połowę czarno-białemu. Jedli w milczeniu, gdy Srocza skończyła, oblizała się i poszła na spacer poza obóz. Szła powoli, zaczęło ją męczyć unikanie ludzi, szła po prostu przed siebie, od czasu do czasu warcząc na tych, którzy wyciągali w jej stronę ręce. Szczególnie uciążliwe były mniejsze ludziki, które czasami potrafiły za psem pobiec byle tylko go dotknąć. Po jakimś czasie napłynęły wspomnienia z przeszłości, widok zapłakanego ojca, ona sama płacząca. Potem widok jej taty rzucającego się pod samochód, opowieść pewnego psa o jej mamie i wiele więcej obrazów, których nie chciała zobaczyć. Pobiegła przed siebie, próbując je wyrzucić z głowy, nie widzieć ich, przebiegła przez drogę, którą jeździły potwory, jeden śmignął niebezpiecznie blisko niej, ale ona była zbyt zaślepiona przeszłością i wściekłością, by to zauważyć. Myślała o rodzinie, która ją opuściła i o tym jak jej ojciec zostawił ją. Chciało jej się wyć, jak oni mogli ją tak zostawić, tak się nie robi. W końcu legła pod jakimś drzewem, a łzy spływały po jej policzkach, zostawiając mokre futro. Nie była pewna czy jest smutna, czy wściekła. Nie wiedziała ile tak leżała wściekając się na swoją nieżyjącą rodzinę. Nie spostrzegła kiedy zasnęła. 
***
Kiedy się obudziła, zobaczyła śnieg na swoim futrze, a obok siebie leżącego kota. Ten kot to był jej przyjaciel.
— Kiepski dzień, Srocza Łapo? — zamruczał.
— Tak, Ognista Łapo — powiedziała do ogniście rudego kota z zielonymi oczami.
— Rzadziej się ze mną spotykasz — zamiauczał z wyrzutem.
— Mam pewne, hm... obowiązki jako uczennica medyka, ty powinieneś rozumieć to najlepiej — mruknęła. — A jak ci idzie trening?
— Jakoś idzie, treningi medyczne Błękitnego Futra dają w kość — zamiauczał z rozbawieniem.
— Dobra, muszę się zbierać, nie wiem, ile tu leżę — szczeknęła.
— Tak szybko? — miauknął zasmucony. — Masz się ze mną częściej spotykać.
— Dobrze, Ognista Łapo — powiedziała i zaczęła odchodzić, jednak kot szedł za nią.
— Nie myślałaś chyba, że odpuszczę ci tak łatwo — zamruczał. Srocza złapała go za grzbiet i wrzuciła w zaspę śniegu, po czym szybko odbiegła śmiejąc się w głos.
— Tak się nie robi — usłyszała śmiech swojego przyjaciela wygrzebującego się teraz prawdopodobnie z zaspy. Biegła w stronę obozu. Po chwili już tam była. Dopadła ją tam codzienność, czyli trening ze Szkarłatnym Bluszczem, sortowanie ziół, chwilowy odpoczynek i inne ważne sprawy. Gdy zaczęło się ściemniać, weszła do legowiska i zasnęła. 
***
Obudziła się z lekkiego snu, gdy usłyszała skrzypienie śniegu na zewnątrz, wychyliła głowę z legowiska i zaczęła węszyć. Ktoś stał pośrodku obozu i patrzył w gwiazdy, nie mogła wyczuć zapachu, zaciekawiona zaczęła cicho podchodzić do siedzącego w obozie psa.
 <Aroniowy Cierniu?>
[445 słów: Srocza Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia i 2 punkty do treningu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz