27 grudnia 2020

Słoneczny Pysk — Secret Santa

Był to normalny słoneczny dzień, suczka wstała jak zawsze w świetnym humorze. Wyszła na polowanie, o tej porze roku trzeba było upolować jak najwięcej, by wykarmić klan. Właśnie skakała na królika, gdy w powietrzu zrobiła się dziura, a ona wleciała w sam jej środek. Przez parę przerażających chwil unosiła się w nicości, po czym spadła na swoje posłanie w legowisku. 
***
Obudziła się, zastanawiając czy to był naprawdę sen, lecz po chwili porzuciła rozmyślania. Wyszła na zewnątrz i nie zobaczywszy niczego niezwykłego, udała się na polowanie, z niewiadomych powodów zapolowała teraz na kurę. Po powrocie obozu usłyszała wezwanie Nakrapianej Gwiazdy, podeszła do zebranych psów.
— Na nasze tereny niedługo wejdą wrogowie, musimy zacząć przygotowania, starsi i szczenięta niech się schowają, a wszystkie psy zdolne do walki niech ruszają za mną. — Słoneczny Pysk zdębiała, wojna; tego nie lubiła najbardziej. Jednak ruszyła za innymi gotowa na wszystko. Po kilkunastu minutach dotarli do granicy i zobaczyli inne psy schowane w cieniu drzew po drugiej stronie. Wiatr wiał w stronę wrogów, przez co nie mogli ich wyczuć. Pierwsi wrogowie rzucili się do walki i psy z Flumine zamieniły się w słupy soli przez to, co zobaczyły. Na ich klan nacierali ich zmarli pobratymcy. Pierwsza biegła Nawłociowy Pył. Za nią Onyksowa Gwiazda i reszta psów, które jak dotąd członkowie Wodnych uważali za zmarłych, jednak w ich ruchach i wyglądzie było coś niepokojącego. W niektórych miejscach widać było gołą skórę i innych kości lub mięśnie, a ich oczy lśniły straszliwą czerwienią. Pierwsza odezwała się liderka.
— Słuchajcie, może to i są nasi dawni… członkowie, ale teraz stali się wrogiem stanowiącym zagrożenie, stańmy z nimi do walki. Walczcie u mojego boku — krzyknęła i wybiegła naprzeciw dziwnym wrogom. Za nią ruszyła reszta klanu, stając do walki łapa w łapę ze swoją liderką. Najdłużej z szoku budziła się Słoneczny Pysk, nie mogła gryźć i drapać swoich braci i sióstr, jednak gdy zobaczyła, jak jeden z nich złapał za gardło Rozżarzonego Języka, coś się w niej zagotowało i wskoczyła na grzbiet Złotego Futra i odciągnęła od suczki, która teraz łapała oddech. Nie wiedziała co zrobić z szalejącą pod jej zębami wojowniczką, której pysk wykrzywił się w straszliwej furii. Po chwili jednak jeden z przeciwników strącił ją ze Złotego Futra. Zobaczyła, jak parę psów walczy z ich liderką, a ona dzielnie odpierała ich ataki. Po chwili, żeby jej pomóc, doskoczyli Burzowe Gardło i Rozżarzony Język. Na stojącą w miejscu suczkę skoczył Onyksowa Gwiazda. Walczyli przez chwilę, a Słoneczny Pysk nie mogła w sobie znaleźć siły, by w końcu zadać śmiertelny cios psu. Jednak gdy zagryzł szczęki na jej łapie, złapała go z gardło i rozszarpała mu szyję. Osunęła się, ciężko dysząc zszokowana tym, co zrobiła, lider się przewrócił i zamknął oczy. Suczce łzy spływały po policzkach pokrytych futrem, ona nie chciała. Ale co się stało, to się nie odstanie. Padła na ziemię przygnieciona przez Różany Nos, ale nie miała siły dalej walczyć. Była smutna i przybita swoim impulsem czy w bitwie z innymi też by to zrobiła. Różany Nos przegoniła Mała Kropla, stając z nią do walki. Słoneczna wstała na łapy i stanęła do walki bez przekonania. Niby gryzła i drapała, ale w jakimś transie jej myśli odpłynęły daleko. Gdy większość przeciwników już była martwa, zobaczyła, jak liderka opada z sił i zbliżył się do niej Wilczy Pysk, jego oczy nie były czerwone, a niebieskie stał nad liderką.
— Dzielnie walczyliście, psy z Flumine. Klan Coelum uratuje waszą liderkę przed śmiercią, a my odejdziemy — gdy pies skończył mówić, wrogowie i ich ciała rozpłynęły się w powietrzu. Liderka leżała chwilę na ziemi, a potem jej oczy zabłysły i wstała.
— To była pierwsza fala wroga, będą następne, musimy się przygotować — powiedziała.
— Niech zdolne do tego psy wyruszają na polowanie — dodała Irysowe Serce. Słoneczna razem z Małą Kroplą ruszyły razem. Dwoje wojowników postanowiło wrócić, by Podgrzybkowa Sierść opatrzył im rany. Suczki szły w ciszy. Polowały raz na zająca wiewiórkę lub jak się poszczęściło to nawet bażanta, lub kurę. Po powrocie do obozu miały pełne pyski, chociaż zwierzęta były wychudzone przez zimę. Jedzenie dały na stertę, dzisiaj każdy pies z Flumine się najadł, a potem wszyscy zapadli w nerwowy sen. 
***
Słoneczny Pysk obudziło kolejne wołanie liderki.
— Tej nocy nasz medyk dostał sen od Klanu Gwiazdy. Dzisiejsza fala będzie drugą i zarazem ostatnią, ale też dużo straszniejszą od poprzedniej — powiedziała przybitym tonem. Psy popatrzyły z przerażeniem po sobie.
— Jeżeli chcemy ich powstrzymać przed zabiciem szczeniaków i starszych powinniśmy już wyruszać — dodała. Wybiegła na czoło grupy zmartwionych pobratymców i ruszyli poza obóz. Gdy stanęli na granicy zobaczyli to co wcześniej, czyli chowające się pod drzewami psy. Tym razem jednak pierwsza do ataku ruszyła zwierzyna, ale nie taka zwykła tylko szkielety np. kury, zająców i innych. Za nimi ta sama gwardia co wcześniej, czyli Onyksowa Gwiazda z rozszarpaną szyją, z której nieustannie ciekła krew, Nawłociowy Pył z paskudnym ugryzieniem na nodze i jeszcze inne psy, które wyglądały jeszcze straszniej niż wcześniej. Widać było strach i niechęć do walki z nimi na pyskach psów z klanu. Natomiast pyski umarłych były wykrzywione w nienaturalnym uśmiechu. Z pierwszą gwardią poszło łatwo, rozpadały się po walnięciu łapą, ale było ich mnóstwo, więc wojownicy nieźle się zmęczyli, walcząc z nimi. Dodatkowo wczorajsze rany dawały o sobie znać. Gdy umarli z wczoraj rzucili się do walki, żywe psy były na przegranej pozycji. Jednak po paru minutach stawiania oporu, niebo zasnuły chmury i zaczął padać deszcz, a wszystko stało się za szybko, by było to naturalne. Nawet same krople nie były normalne, tylko błyszczały i świeciły, a gdy trafiały w umarłych, widać było, że tam, gdzie spadały, krople spalała się sierść, oni nie czuli bólu, ale i tak wyglądało to okropnie. Po strasznej godzinie zostały tylko szkielety. Jeden z nich wstał.
— Walczyliście dzielnie, psy z Flumine, zaślepiła nas nienawiść i złość, więc nasze ciała wstały z ziemi, szukając zemsty. Chcieliśmy wam podziękować za pomoc w odnalezieniu spokoju — powiedział szkieletowy pies. Po czym podszedł do liderki, a w tym czasie obrósł mięśniami i futrem, więc zanim doszedł był już Onyksową Gwiazdą w całej okazałości, tylko jego oczy przypominały świecące jasnoniebieskie kulki, a sierści skrzyły się gwiazdy. Pochylił głowę przed liderką i dotknęli się czołami. Po czym reszta kościotrupów wstał i obrosła tkankami i sierścią, wszystkie miały niebieskie świecące oczy i gwiazdy w sierści. Gdy zakończyli swoją transformację, zniknęli. Leżące kupki kości zwierzyny również rozpłynęły się w powietrzu.
[1047 słów: 10 Punktów Doświadczenia]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz