Brunatna Łapa przechadzała się jak zwykle po terenach swojego klanu. Było jej dość zimno, aczkolwiek czego ona by nie zrobiła dla patrolu? Bardzo lubiła patrole, sprawiały jej największą przyjemność z wszystkich różnorodnych obowiązków ucznia i to właśnie patrol wybierała najczęściej, nie tylko z powodu sentymentu do tego rodzaju czynności, a raczej z łatwości wykonania. Bluszcz pokrywał kawałek płotu dwunoga, obok którego obecnie przechodziła, wydało się jej to ciekawe, więc podeszła. Spojrzała jednak za siebie i zaczęła szukać oczyma jakiegoś dwunoga lub jego klanu. Popatrzyła jeszcze na kawałek bluszczu, i zaczęła się powoli, chociaż wesoło oddalać. Wietrzyk powiewał w tak szybkim tempie, że suczka mogłaby nawet zerwać się, i polecieć z wiatrem, gdyby nie to, że była trochę cięższa niż zwykle. No, w sumie przydałoby się coś zrzucić tych kilogramów. Zaczęła więc biec, aż zauważyła alejkę między dwoma wysokimi domami dwunożnych. Wydała jej się miła i przytulna, także podeszła. Ułożyła się obok jakiegoś kosza, albo pojemnika. Sama nie wiedziała, czym to jest. Czy w ogóle powinna wiedzieć? Chyba tak. W każdym razie chciała zasnąć, gdy usłyszała jakieś miauczenie. Wstała, jak na komendę własnego mentora, i ukazała się trzem kotom. Nawet nie zdążyła ocenić ich koloru futra, w tak szybkim tempie uciekły. Wróciła więc do spania, wiedząc, że jedynie inne psy mogłyby ją tutaj znaleźć. Jakieś pieszczochy, albo, co gorsza, włóczędzy. Jednak miała to gdzieś, ważniejsze jest tu i teraz, niż tam i później.
Gdy wstała, zaczęła się rozglądać. Gdzie ona się znalazła? Wtem, wszystko jej się przypomniało, i się trochę uspokoiła. Popatrzyła przed siebie, nikogo nie zauważyła. Wstała ponownie, by wyjść, przespała na szczęście niecały dzień, chociaż nie wiedziała, ile uderzeń serca już minęło. Przypatrzyła się uważnie każdemu szczegółowi, który się tu zmienił. Jednakże nie zauważyła, by się coś zmieniło. Wyszła z alejki, by dowiedzieć się, że wiatr już przestał tak mocno wiać, a sam wiatr tak swoją drogą był przyczyną wejścia w uliczkę. Rozejrzała się, zauważając znajomy pysk. Pysk taki jak… pysk Bryzowego Szeptu. Podbiegła i zaczęła skakać wokół swej mentorki, zarzucając jej masę pytań. Między innymi o tym, czego będą się uczyć. W końcu Bryzowy Szept była, jeśli chodzi o treningi, cudowną osobą, zawsze wszystko tłumaczyła z takim spokojem, że Brunatna Łapa mogłaby mówić o niej godzinami...
<Bryzowy Szepcie?>
[368 słów: Brunatna Łapa otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz