Ciemność. Sen bez żadnych marzeń sennych, po prostu pustka.
Czyż to nie przyjemne, mieć chociaż na moment szansę zasmakować nieistnienia i nie mieć już tego głupiego poczucia obowiązku? Nie czuć, jak grzechy uciskają twoje sumienie niczym ostre kamienie?
Bryzowy Szept spała bardzo twardym snem w uliczce nieopodal paru pojedynczych domków dwunogów.
Los (a właściwie to upierdliwe szczenię, ale o tym później) jednak nie dał jej długo odpoczywać, bo zaledwie kilkanaście minut po zaśnięciu poczuła, że coś małego, ruchliwego, ale bardzo miękkiego skacze wokół niej, trącając Bryzowe futerko swoim ciekawskim nochalem.
Wojowniczka była na tyle oszołomiona nagłą pobudką, że początkowo nawet nie wiedziała, kim jest i gdzie się znajduje.
Jesteś Bryzowy Szept, a to jest część twojego terytorium, lub, terytorium neutralnego, tak? A to takie małe, czarne i zachowujące się jak żaba na sterydach to twoja uczennica, Brunatna Łapa — wyszeptała intuicja.
— Bryzowy Szepcie! Bryzowy Szepcie, cześć! Bryzowy Szepcie, kiedy trening? Bryzowy Szepcie! A pokażesz mi jak walczyć? Bryzowy Szepcie! Wiesz, że tam były koty? Bryzowy Szepcie, widziałam tam! O, tam! Taki ładny bluszcz! Bryzowy Szepcie, a upolujemy kota? Bryzowy Szepcie! Bryzowy Szepcie! Czy ty mnie słuchasz? — suczkę zasypał istny wodospad pytań dotyczących treningu, kotów i bluszczu.
Mentorkę na tyle rozśmieszyło zachowanie uczennicy, że zapomniała już nawet o swoim wiecznym zmartwieniu i się szczerze uśmiechnęła. A zrobiła to chyba pierwszy raz od śmierci medyka Industrii. Przez skorupę wątpliwości i strachu przebiła się jej stara, skrywana głęboko w sobie osobowość.
— Hej! Ale po kolei, bo nic nie zrozumiałam — zachichotała, podnosząc się i otrzepując ze śniegu.
— No bo ja chciałam, żebyś mi zrobiła trening! Tak dawno nic nie ćwiczyłyśmy! Proszę! — pisnęła niespeszona.
— Dobrze, Brunatna Łapo. Dzisiaj pouczę cię kodeksu.
— Ale kodeks jest nuuudny! Nudny jak opowieści Słonecznego Mchu o jastrzębiach!
— Brunatna Łapo — wojowniczka spojrzała na terminatorkę sugestywnie — bez kodeksu nigdy nie zmienisz drugiego członu swojego imienia — mówiła — postaram się, żeby nie było nudno.
— Ale… No dobra.
— Siadaj — poleciła jasnowłosa. — To chyba będzie nie najgorsze miejsce na naukę zasad.
Zrezygnowana uczennica opadła zadkiem na biały puch, zajmując ten skrawek ziemi, który znajdował się najbliżej Bryzowej.
— Znam trochę kodeksu! Mama mi o nim mówiła, kiedy byłam szczeniakiem — pochwaliła się młoda, wypinając dumnie pierś.
— W takim razie będzie nam łatwiej — zauważyła suczka. — No dobrze. Pierwszy punkt mówi o obronie klanu nawet za cenę życia. Wiesz, co to zna — chciała dokończyć, ale Brunatna już wiedziała, o co chodzi.
— I mogę się przyjaźnić z psami innych klanów, ale muszę walczyć za klan, jak będzie trzeba. A czy na zgromadzeniu poznam innych uczniów?
— Dokładnie tak. Nie wiem, czy weźmiesz udział w najbliższym zgromadzeniu, ale z pewnością za którymś razem Orzechowa Gwiazda pozwoli ci iść. Jestem pewna, że się z kimś zaprzyjaźnisz — zapewniła, machnąwszy ogonem w nagłym przypływie energii.
— Ale super! A ja wiem, jaki jest drugi punkt kodeksu — i zanim Bryzowy Szept zdążyła chociaż udzielić jej zgody na mówienie, rzekła — nie przekraczaj granic pozostałych klanów i nie poluj na ich zwierzynę.
— Tak. Ale powinnaś poczekać, aż skończę — zaśmiała się wojowniczka, nie mając jej jednak tego występku za złe.
— Przepraszam — powiedziała młodsza suczka ze skruchą. Przypominała teraz takiego małego szczeniaka, który nabroił i jest mu wstyd.
— W porządku. Trzecia zasada mówi, że przed tobą jedzą starsi, karmicielki, samice w ciąży i ich potomstwo, czyli szczeniaki. Nie możesz tknąć posiłku, jeśli nie otrzymasz zgody. Tylko ranni i chorzy uczniowie oraz wojownicy mogą jeść ze starszymi — wytłumaczyła. Jedyną reakcją Brunatnej Łapy było kiwnięcie łebkiem, a więc kontynuowała — Zwierzyny nie wolno zabijać dla zabawy. Robisz to jedynie po to, aby klan mógł się nim pożywić. Za każdy kęs i życie zwierzęcia należy podziękować Gwiezdnym, bo dzięki nim możesz zjeść.
— Czyli oni dają na przykład wiewiórkom życie? — zapytała zdziwiona Brunatna Łapa.
— Tak — odpowiedziała krótko mentorka, mimo iż nie była tego pewna.
— To nawet ciekawe.
— Cieszę się, że tak uważasz. Następny punkt możemy pominąć, przejdźmy do kolejnego. Kiedy zostaniesz mianowana na wojowniczkę, będziesz musiała czuwać całą noc w całkowitej ciszy. Takie są zasady. A kiedy lider umrze, ktoś — tutaj przełknęła głośniej ślinę — znaczy, zastępca będzie musiał go zastąpić. I wtedy będzie trzeba wybrać też nowego zastępcę. Musi to nastąpić przed wschodem księżyca.
— I Złoty Popiół będzie kiedyś Złotą Gwiazdą?
— Tego akurat nie wiem. Nikt tego nie wie, ale możliwe.
— A chciałabyś być zastępcą?
Bryzowy Szept przekręciła łebek w bok. Oczywiście, że nawet mimo tego, czego się dopuściła, nie zrezygnowała ze swojego marzenia. Myślała o tym wręcz intensywniej niż wcześniej.
— Chciałabym. Ale to chyba nie jest koncert życzeń, tylko nauka kodeksu, prawda? — Wyprostowała się bardziej. — Już niedługo pełnia księżyca i zgromadzenie, podczas którego panuje pokój. Ale pewnie o tym wiesz, dlatego lecimy dalej. — Zmrużyła oczy, starając się przypomnieć sobie, jaka była następna w kolejności zasada. Ale kiedy przypomniała sobie, co ona (zasada) mówiła, stwierdziła, że należy ją pominąć — Nie możesz zostawić rannego szczeniaka na pastwę losu, niezależnie od tego skąd pochodzi.
— Ale ominęłaś punkt o konieczności oznaczania granic każdego dnia! I o tym, że należy wygonić każdego intruza! — jęknęła oburzona Brunatna Łapa.
— Tak, ominęłam ten punkt. Cudownie — ton głosu wojowniczki Ventusu zmienił się na nieco bardziej podirytowany. Punkt o intruzach przywoływał niemiłe wspomnienia, dlatego wolała, aby o nim nie mówić.
— Coś się stało?
— Nie. Wszystko jest w porządku — mruknęła wymijająco — Może zrobimy sobie krótką przerwę? — zaproponowała rozglądając się.
W niewielkiej odległości od ich dwójki siedziała szylkretowa kocica, długimi pociągnięciami szorstkiego języka czyszcząca swoje długie futerko.
— Tam jest kot! — zapiszczała podekscytowana uczennica, a oczka jej zabłyszczały.
— Co ty na to, żeby narobić mu stracha? Będzie zabawnie — szepnęła entuzjastycznie, robiąc pozycję łowiecką — Spróbuj mnie naśladować. Tylko bądź cicho. Jeszcze nas nie zauważył, a jesteśmy bardzo blisko.
Obie suczki powoli podkradały się do zwierzęcia na ugiętych łapach, z ogonem opuszczonym nieco w dół.
<Brunatna Łapo?>
[933 słowa: Bryzowy Szept otrzymuje 9 Punktów Doświadczenia, Brunatna Łapa 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz