29 stycznia 2021

Od Małej Kropli — zgromadzenie klanów

Mała Kropla przychodzi na zgromadzenie ze swoim klanem, jak zwykle. Rozejrzała się. Kolejne zgromadzenie, na którym nic się nie stanie. Akurat ona jak zwykle będzie milczeć. Nie to, że jej to nie interesowało. A nawet bardzo ją to nie interesowało. Ale jak ktoś do niej podejdzie i spyta, jak było na zgromadzeniu, co pewnie się nie stanie, to i tak przecież lepiej mówić, od razu. Przynajmniej nie wyjdzie na taką ignorantkę. A przecież Kropelka chciała mieć dobrą reputację.
Rozejrzała się po zgromadzonych i znalazła sobie jakieś miejsce, nie za blisko drzewa, i nie za daleko. Idealnie. Machnęła ogonem i zmarszczyła brwi, po tym jak słyszała, że inni sobie rozmawiają, a ona czeka, aż się zgromadzenie zacznie, w końcu. Nawet Oszroniona Gwiazda już chciał zaczynać, a oni go chyba ignorowali. Po prostu super. Nie słyszała raczej innych rozmów, ale pytanie Oszronionej Gwiazdy już tak.
— Możemy już zacząć rozmawiać, czy będziemy jak myszy na łące?
Mała Kropla chciałaby, aby zgromadzenie by się zaczęło, ale jak widać, nie można. Usłyszała coś jak przywódca powiedział cicho chyba do jakiegoś ucznia, lub uczennicy. Nie widziała stąd. Ona przecież była ślepa nawet. Suczka spojrzała na innych przywódców jeszcze. A jeden przywódca wyróżniał się od innych, a to był Ciemna Gwiazda. Chory był czy coś? Nie wyglądał najlepiej.
— Czy wszyscy już się zebrali? — odezwała się jej liderka. W końcu. Jednak wydawało się, że inni ją zignorowali.
Oczywiście, miała rację. Było za dużo rozmów, i chyba nikt nie dosłyszał przywódczyni. Nie to, że coś, ale czuła się, jakby ona nie powinna tu być czy coś. Nikt nie zwracał na nią uwagi, i też nie powinni, ale wszyscy raczej wiedzą jaki charakter ma Mała Kropla. Najchętniej to by wyskoczyła i krzyknęła, aby się uspokoili. Za dużo ich tutaj wszystkich.
— Nie mamy całej nocy, możemy w końcu zacząć?
— W końcu mądre słowa Nakrapiana Gwiazdo! — pomyślała gdy tylko ona się odezwała. Znaczy, nie to, że nie szanowała liderki czy coś. Również zobaczyła, jak coś Oszroniona Gwiazda mówi do ucznia, ale nie dosłyszała co.
— Skoro nikt nie chce się wypowiedzieć, zacznę od pochwalenia sytuacji we Flumine. Urodził się u nas duży miot, a szczeniaki powoli dorastają. Już niedługo będziemy mieć sporo nowych uczniów — dokończyła chyba bardziej suczka to, co chciała mówić.
— Cóż w Industrii nic się nie zmieniło, szczenięta jak były tak są, jednak ostatnimi czasy mieliśmy problem z lisami, oraz bandą włóczęgów.
— PRZEPRASZAM, MUSZĘ... COŚ PRZEKAZAĆ! — krzyknął wojownik z Industrii, nie znała jego imienia, więc nie mogła powiedzieć, kto to dokładnie był.
— Słuchamy, mów... jak się nazywasz? — odpowiedziała jedyna Nakrapiana Gwiazda.
— Otóż niestety mam podstawy, by wnioskować, że atakujący nas włóczędzy to nie jednorazowy przypadek — powiedział, przed tym biorą głęboki wdech. — Ostatnio napotkałem w parku grupę włóczęgów uznających się za właścicieli ziemi niczyjej. Zostałem zaatakowany przez nich wraz ze Słonecznym Pyskiem z Flumine, która miała nieszczęście również tam być.
— Konarze, czy przedstawiali ci się może swoim imieniem? — Po czym odwrócił pysk do ucznia i coś do niego rzucił.
— Racja, z ich słów można wnioskować, że są wobec nas — to jest, wszystkich klanów — wrogo nastawieni. Dwa psy, Cezar i Łata, na których się natknęliśmy, powiedzieli nam, że wraz ze Słonecznym Pyskiem mieliśmy wrócić ciężko poranieni do klanów i być żywym ostrzeżeniem na to, że nie są to czcze pogróżki.
— Od ostatniego zgromadzenia mamy nowych uczniów! — akurat rozproszyła ją Ciemny Kieł, no tego brakowało w tym momencie gdy wszyscy mówią o włóczęgach, masz rację medyczko.
— Witam wszystkich, których znam i których nie znam. Jak zauważyliście, a mnie raczej ciężko ominąć, nie ma z nami Płomiennego Zachodu. Nie żyje. Czy ktoś może wie dlaczego? Może przez tych włóczęgów, o których tu już jest mowa? — odezwał się medyk z Ventus, ten wielki przerośnięty pies.
— Rozmawiamy o uczniach czy o włóczęgach? — zauważyła Złota Gwiazda.
— Poza tymi, co nas zaatakowali, miałem wcześniej nieprzyjemność spotkać się z paroma innymi włóczęgami — Wilkiem, Burym i chyba Kostką? — zwrócił się do Oszronionej Gwiazdy, czyli swojego lidera.
— Ciemna Gwiazda tez wygląda, jakby miał zaraz umrzeć, wszystko z nim ok? — zmieniła temat Złota Gwiazda, ta, która wcześniej zauważyła, że sami zmieniają temat.
— Czyli mamy piątkę włóczęgów i dwa zgony, oraz nieprzyjemne spotkania. Ktoś ma jakieś pomysły czy wskazówki, że akurat śmierć była przez te kundle? — ponownie zmienił temat Oszroniona Gwiazda.
— Warto wspomnieć, że Hektor jest prawdopodobnie ich przywódcą, a przynajmniej tyle można wywnioskować ze sposobu, w jakim mówiły o nim inne psy. — Konar, teraz znała przynajmniej jego ksywkę. Ale patrząc na to, że tylko psy z Industrii trzymają się tematów…
— Czy jest medyk na sali? — przypomniała Złota Gwiazda, a ona znowu spojrzała na przywódcę, naprawdę źle wyglądał.
— Hej, przywódca Tenebris właśnie rzyga krwią — powiedział to uczeń na tyle głośno, żeby w końcu Mała Kropla mogła go usłyszeć.
— Cicho młody, Oszroniona Gwiazdo, ucisz swojego ucznia — parsknęła Ciemny Kieł.
— Nie ma w czym go uciszać, to trafne spostrzeżenie. Ciemna Gwiazdo, czyżby wasz medyk zawodził, że tak koszmarnie się czujesz? — odezwał się Oszroniona Gwiazda, czyli nie tylko ona to zauważyła? A mogła to powiedzieć lisie łajno!
— Nasz przywódca jest zdrowy. Nie przejmujcie się, jeszcze żyje. Jego dziwne zachowanie nie ma nic wspólnego z chorobą.
— Wygląda okropnie, jak by miał umrzeć za chwilę — mamrocze pod nosem i podchodzi bliżej medyczki. — Wiesz, co mu jest? Może lepiej go zabrać? — szepnął do niej zdenerwowany, raczej to chyba jej uczeń, naprawdę nawet jej uczeń jest mądrzejszy od niej samej?
— W takim razie co mu jest? Nie sądzę, żeby wymiotowanie krwią było normalne — powiedział owy Konar.
— Nie miejcie do mnie pretensji. Dopiero teraz mu się pogorszyło. Mam go leczyć z miejsca? Chcecie mieć taki widok na zgromadzeniu? — raczej chyba próbowała się bronić medyczka. — Dobra, posłuchajcie, jemu nie da się już pomóc. Zgadzacie się, że powinnam go dobić? Hej, co ja mówię?
— Nie, lepiej nie. Ale trzeba coś zrobić, tak nie może być! — na Gwiezdnych, coraz bardziej jej się wydaje, że on mądrze gada.
— Więc, co w końcu z tymi włóczęgami? Ktoś ma pomysł, co można z nimi zrobić? — zmieniła temat znowu Złota Gwiazda, przecież teraz mówią o śmierci…
— Dobić? To nieetyczne, niech umrze śmiercią naturalną. Spokój jego duszy — odpowiedział Oszroniona Gwiazda Ciemnemu Kłowi i chyba zignorował przywódczynię Ventusu.
— Powinniśmy wzmocnić patrole granic — odpowiedziała Nakrapiana Gwiazda Złotej Gwieździe. Naprawdę? Nie lepiej było ją ignorować. Dziękuję, Nakrapiano Gwiazdo — pomyślała i syknęła pod nosem.
— Jak on zdechnie, to moja matka będzie Liderką, nie pozwolę na to — warknął cicho czarny uczeń medyka.
— Skupcie się na Cynamonce. Ona też ma jakieś humorki. Nie wiem, o co chodzi, ale pomóżcie jej. — A ona sama się rozejrzała za ową Cynamonką, o której mówiła Ciemny Kieł.
Spojrzała na Ciemną Gwiazdę ponownie, tam, gdzie już zebrali się psy. ON PRZECIEŻ UMIERAŁ! Na Gwiezdnych, śmierć na zgromadzeniu. Macie to w obozie? Macie? Nie macie.
— Głosuję za tym, by brać mniejszą ilość uczniów na zgromadzenie. To ma być poważne spotkanie, a nie zabawa w piaskownicy — odezwał się chyba niezadowolony Oszroniona Gwiazda. Zgadzam się — pomyślała Mała Kropla.
— A nieetyczne jest pozwolić mu się, kto wie ile jeszcze męczyć, skoro wiadomo, że nie wydobrzeje. Lepiej skrócić jego cierpienia. — Już chyba wiemy, kto proponował zabicie go.
— Ale mnie będziesz zabierał, prawda? Jestem twoim uczniem. — No teraz już wiedziała przynajmniej, że owy uczeń, to uczeń samego Oszronionej Gwiazdy. Super.
— Przynajmniej uczniowie Industrii się zachowują... — Konar chyba chciał wtedy pochwalić swój klan.
— Ciemna Gwiazdo, chodźmy — mruczy do lidera, Biała Tęcza, którego stan z czasem zaczyna się pogarszać.
— A dlaczego nie damy powiedzieć Ciemnej Gwieździe, czego chce? — ciemna medyczka odezwała się, ponownie.
— Ciemny Kle, nie wiem, czy Gwiezdni pochwaliliby morderstwo w trakcie zgromadzenia, nawet na umierającym psie — zaczął pouczać ją Konar.
— Jak moją matką będzie liderka to podam komuś jagody cisu, albo nie wiem, co zrobię. JA tego nie przeżyję — mamrocze wściekły Lisia Łapa.
— Biała Tęczo, pozwól, że ja pomogę. Myślę, że jeżeli Lidera nie będzie na zgromadzeniu, to przynajmniej zastępca powinien brać czynny udział — zauważył jakiś wojownik z Tenebris, ona nawet na niego nie patrzyła.
— Iść z Furią? — Dziwne te ksywki ostatnio.
— Co sądzisz Rzepakowe Słońce? CO powinniśmy zrobić, by strzec się od kundli? — zapytał Oszroniona Gwiazda do swojej zastępczyni, a ona milczała zastanawiając się.
— Ciemny Kle, może weźmy go do obozu i wyleczmy? Na pewno jest dla niego ratunek! Jedyny porządny pies w tym klanie — warknął pretensjonalnie do mentorki uczeń medyka, tej, która chciała zabić swojego przywódcę.
— Dziękuję, Nocna Furio. Mleczne Oko, jeśli chcesz, możesz mu towarzyszyć, we dwójkę powinno być łatwiej go odprowadzić. — Nerwowo zerka na Ciemnego, który zaczyna się niebezpiecznie chwiać na gałęzi. — Szybko — popędzała Biała Tęcza, no bo przecież jej lider umiera, ona ma przynajmniej jakiś szacunek do niego.
— Zastąpię Ciemną Gwiazdę. W Tenebris wszystko dobrze. Mamy zwierzynę, wodę, terytorium, a przywódca tylko trochę zasłabł od nadmiaru świeżego powietrza — rzuciła medyczka, idąc do przywódców.
— Oszroniona Gwiazdo, bez względu na to, co się właśnie tutaj dzieje, sprawa z gangiem jest poważna — powiedział Konar, znowu wspominając o włóczęgach, a tak już dobrze szło mówienie o śmierci.
Akurat następnych słów już nie usłyszała. Tylko spojrzała jak wojownicy, ci, którzy się zgłosili wyprowadzają prawie że martwego przywódcę ze zgromadzenia.
— Ty to inny poziom szanowania, chodzi mi o zwykłe psy. Bez wiedzy Medycznej — odpowiedział mentorce bez zastanowienia. Dopiero to usłyszała, czyli pewnie też ona zadała mu takie pytanie.
— Dobrze, wybrnąłeś.
— Niestety my mamy tę świadomość Konarze, naradzamy się teraz co możemy zrobić jako samotny klan, jednak są małe szanse na wyjście z tej sytuacji — odparł Oszroniona Gwiazda, odpowiadając na pytanie swojego wojownika. Czy naprawdę ona nie mogła pochodzić z tego klanu? Bo jej liderka przecież milczy, więc nie miała co powiedzieć. Ona reprezentowała klan, a teraz? To się czuła, jakby słuchała po prostu czyjejś rozmowy, a ze swojej strony to nic nie mówiła. Cóż za zaskoczenie.
— Nieuchwytko, dobrze się czujesz? — zapytała liderka Ventus. Na Gwiezdnych, mówicie głośniej, bo ona nie słyszy, kto co mówi przecież.
— Gdyby nie to, że mamy taką, a nie inną sytuację — patrzy na wyprowadzanego lidera — moglibyśmy dojść do porozumienia z pozostałymi klanami. Jednak Słoneczny Pysk była wtedy ze mną i możliwe, że zdoła jakoś przekonać członków Flumine do współpracy. — Zaraz co? Spojrzała na Konara, na psa, który wypowiedział te słowa. Przecież to geniusz! Niech klan Gwiazd rozświetla Ci drogę.
— Cholera, Ciemna Gwiazdo! Ciemna Gwiazdo, słyszysz nas? Czy on właśnie umiera?! — zapytał wojownik, który się zgłosił do odprowadzania przywódcy, a tym samym Mała Kropla spogląda na nich, a tam już stała Biała Tęcza, kiedy ona tam podbiegła. Co się dzieje?
— Ja pierdolę — rzuciła chyba zdenerwowana Złota Gwiazda, będzie o tym pamiętać! Zapamięta to, na zawsze, to było godne usłyszenia.
— NIE MAM DO CHOLERY ZIÓŁ, JA WALĘ! Ciemna Gwiazdo słyszysz mnie? — warknął wściekle mądrzejszy od mentorki uczeń.
— Powietrza, dajcie mu powietrza — powiedziała do nich uczennica, która chyba właśnie jako jedyna wiedziała jak go ratować.
— Ciemna Gwiazdo! — Trąca nosem lidera. — Potrzebny medyk! Obojętnie z którego klanu! — krzyknęła na całe wzgórze Biała Tęcza.
— Ups — rzuciła szybko Złota Gwiazda.
— Och, więc nikt nie przejął się śmiercią Płomiennego? — zakpiła chyba Złota Gwiazda. Już chciała mówić, że może dlatego, iż tu ktoś umiera na ich oczach. Jednak nie powiedziała tego, aż tyle odwagi to nie miała.
— Medycy już idą, zobacz. My nie damy rady mu pomóc... — odezwała się Irysowe Serce, która jakimś cudem się tam znalazła. Mała Kropla jakoś i tak nie wiedziała jak, nie interesowała się, jak ona się tu znalazła czy coś takiego. — Może zaraz przyniosą jakieś zioła.
— Ok, ok, histeryzujecie, ale w porządku, zabieram Ciemną Gwiazdę i Lisią Łapę do obozu. Spróbuję go uleczyć, ale nie róbcie sobie nadziei. No już, pożegnajcie się. — Zabiera Ciemną Gwiazdę i idzie do obozu. A Niestety już Mała Kropla nie miała co oglądać.
— Jak mam do CHOLERY NIE HISTERYZOWAĆ JAK NA MOIM PIERWSZYM ZGROMADZENIU ZDYCHA MÓJ LIDER? JAK?! — warknął wściekle oburzony na mentorkę.
— Na pewno jeśli będziemy coś takiego planować, to odbędziemy własne zgromadzenie, bardziej kameralne — usłyszała tylko gdzieś w tle Oszronioną Gwiazdę, i spogląda na niego. Odpowiadał Konarowi, no cóż. A oni nadal o czymś innym rozmawiają?
— Właśnie obchodzi, możliwe, że Płomienny Zachód był jedną z ich ofiar! — zwrócił się do Złotej Gwiazdy, pies o ksywce Konar. Aaaaa… czyli oni o włóczęgach mówią.
— Ciemna Gwiazda też jest ich ofiarą? — zapytała Złota Gwiazda wojownika, a Mała Kropla się załamała.
— Raczej nie... To raczej typy, które nie bawią się w podchody.
W tym momencie Mała Kropla już nie wiedziała co się dzieje do końca. Za dużo wszystkiego. Po prostu za dużo. Nie mogła Już nic pojąć, a głosy innych już zaczęły się rozmazywać, tak że nie mogła nic zrozumieć. Naprawdę na tym zgromadzeniu za dużo się chyba działo. Były poruszone śmierci, włóczędzy, a do tego tu się jeszcze pojawiła kolejna śmierć. Super. Jednak naprawdę chyba mogła zostać w obozie. Odwróciła wzrok na ziemię, i już nikogo nie słuchała przez długą chwilę, po chwili przebił się z tłumu głos Irysowego Serca.
— Spójrzcie... Gwiezdni zakończyli zgromadzenie… — W końcu.
Mała Kropla kiwnęła głową, co prawda się nie odzywała, ale próbowała po prostu słychać, to było najważniejsze, a to nie jej wina już, że oni są mysimi móżdżkami, że Gwiezdni zakończyli spotkanie, ruszyła za swoim klanem w drogę powrotną. W końcu był koniec tego zgromadzenia, i mogła iść do ciepłego legowiska i zasnąć. 
 [2156 słów: Mała Kropla otrzymuje 21 Punktów Doświadczenia +5PD za opowiadanie o zgromadzeniu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz