— A będziesz zastępcą Flumine, czy Bezgwiezdnych? — Parsknęła.
Biorąc pod uwagę to, z jaką trochę pogardą rzuciła te słowa, można też powiedzieć, że kpiła trochę z tego klanu. A dobrze wiedziała że Dym był z tego klanu, dlatego mogła to sobie oszczędzić. Jednak z drugiej strony, gdyby tak nie powiedziała, to on by nie czuł tej różnicy. Sam wiedział, jak jest w tym klanie, a teraz wie, jak jest tutaj. Po prostu według niej, to było trafne porównanie. Głupi klan, który wierzy w Gwiezdnych, i niezależna grupa psów, która nie wierzy. Idealne.
— Bezgwiezdnych.
— I czemu tak się długo zamyślałeś?
— Przecież to nie ma znaczenia. Będę musiał przecież zrezygnować z tym swoich zabaw i… — Oczywiście suczka nie dała mu dokończyć tych bredni.
— Czy jest tutaj przymus przestrzegania kodeksu? Nie. Czy wierzymy w te bajki? Nie. Czy musimy chodzić na te bezsensowne zgromadzenia i stawiać się przed tymi innymi klanami, a co gorsza, przed ich bóstwami? Nie! — Zakończyła dosyć stanowczo. Jednak i tak po chwili dodała. — Jeśli jednak wolisz dawać młodszym niby taki dobry przykład, że mają się zachowywać tak, jak w innych klanach ich uczono, to nie ma sprawy. Tylko potem nie oczekuj, że ja też będę się stosować do twoich rozkazów. Rób co chcesz. Taka okazja, a ty jeszcze się pytasz, czy dobry pomysł?
No to teraz można powiedzieć, że Mięta wyraziła nawet za bardzo swoją opinię. Ale pod tym względem nie chciała nikogo okłamywać. Chociaż i tak robiła to dosyć dobrze, to wolała udowodnić komuś że ci Gwiezdni nie istnieją. Nowy priorytet. Spojrzała na niego, trochę chyba zmieszanego. Nie odpowiadała mu jej opinia? Myśla,ł że coś innego powie? Aż tak go zawiodła? No miała rację, że będzie go zadziwiać. Chrząknęła w końcu, bo coś za długo się jej przyglądał zdziwiony. Co, zakochał się czy co?
— A więc co? Będziesz się tak gapił?
— Nie. Masz rację.
— Ja wiem, że mam rację.
— No, ale mam czas do wschodu słońca, więc później jej powiem. — Gdy Dym skończył mówić, Mięta zmrużyła oczy.
— Uważasz, że jeszcze się zastanowisz?
— Przecież tak nie powiedziałem.
— A co? Nie spieszy ci się do obowiązków zastępcy?
— To nie o to chodzi.
— No oczywiście, już się tłumacz, przecież jestem tylko wojowniczką, a ty już zastępcą, więc już przecież nic nie rozumiem.
— Mięta, nie o to przecież chodzi.
— No to o co chodzi? Jasne, bo przecież lider może poczekać, prawda? Najlepiej wszystko odwlekać i jeszcze niech się zastanowi, to będzie jeszcze najlepiej. Powie potem że zmienił zdanie, bo się lepiej zastanowił, a mówił, że mam rację, no.
— O czym ty mówisz?
— O prawdzie, mysi móżdżku.
— Od razu od mysiego móżdżka mnie wyzywasz?
— Tak — prawie że to warknęła suczka i odsunęła się od niego o kilka kroków. Odwróciła się do niego plecami i się rozejrzała.
Tym razem to już raczej Dym nie odpowiedział. Gdyby nawet odpowiedział, to by go nie usłyszała. Coś sobie wymyśliła i tak już zostało. A Dym jakoś wytrzymywał te brednie. A kiedy on gadał brednie, to ona nie wytrzymała i mu przerwała. Mają naprawdę różne zdania. Widać było też po tej suczce, że się powoli uspokajała. Nie dość, że sam był młodszy od niej, to jeszcze Miękka chciała go jako zastępcę. Możliwe przecież, że się nie odnajdzie w tej roli. A to już wtedy nie będzie jej wina. Jak wszystkie wybryki jego. A i jeszcze jak może zostanie liderem, to klan nie przetrwa. To było pewne, jak on się będzie tak zachowywać. Miał rację, jako zastępca powinien spoważnieć, ale jako lider, tym bardziej. Ona wolałaby aby lider się dobrze prezentował. Aby był silny, miał honor. I się oczywiście zgadzał z jej zdaniem. A jak na razie, nie widziała go w tej roli. Obejrzała się w końcu za siebie i zobaczyła że pies nie ruszył się z miejsca. Czyli mu się jednak nie spieszy. Widać było po jego pysku że jest oazą spokoju. A jej się aż trochę przykro zrobiło, że tak zaczęła mówić… Wstała i podchodzi do niego bliżej.
— No i… — Dym nie dokończył zadania, kiedy Mięta po prostu schowała pysk w jego sierści na klatce piersiowej, a bardziej oparła pysk o jego umięśnioną, twardą klatkę. Po chwili i tak się zaśmiał cicho pod nosem i suczka usiadła skulona przed nim, chowając swój właśnie zawstydzony pysk w jego sierści, a nie właśnie jak zawsze, pod swoją łapą.
Nie to, że już jej coraz mniej było przykro. Ona po prostu może chciała go przeprosić, ale za dużo razy już używała słowa przepraszam, że uznała iż nie może już tego powiedzieć ponownie? Jest bardzo dużo powodów, dla których ona mogła to powiedzieć, a wymienianie ich i zastanawianie się, może by było sensowne. Ale zbyt dużo by to zajęło czasu, a tym bardziej byłoby lepiej, aby się ktoś sam domyślił. Z Miętą, to trudno o przyczynę. Potrafi ona zrobić coś, czego później będzie żałować, bo tego do końca nie przemyślała. A tym bardziej iż Dymek może potem zrobić z tego niewiadomo co, tak jak ona prawie mu zrobiła awanturę za to że nie idzie od razu jej powiedzieć, chociaż teraz by też to zrobiła. Zdania nie zmieniła, ale wolała się uspokoić. A do tego Dym miał bardzo puszyste futro. Poleca. Mięta po chwili już zobaczyła, co zrobiła, więc od razu wstała i się cofnęła od niego o ogon lisa. Podniosła wzrok swoich bursztynowych oczu.
— No i teraz możesz iść… do tej Miękkiej — mruknęła dosyć cicho, tak trochę nawet do siebie pod nosem.
— Mam czas do wschodu słońca, a poza tym… — Urwał, a raczej Mięta mu przerwała, bo wiedziała że powie coś w stylu Co to było? czy coś takiego.
— Będziesz ją budził rano, aby powiedzieć jej, że się zgadzasz?
— Nie, ale pójdę do niej później.
— Czemu później, a nie teraz?
— Bo niedawno od niej z legowiska wychodziłem i powiedziałem, że muszę to przemyśleć? Tak tylko przykład? — parsknął. Już Mięta widziała że na zbyt dużo sobie pozwoliła i musi zwolnić trochę.
— Racja… — odpowiedziała jeszcze nadal uspokajając się. Chociaż i tak się uspokoiła, chowając pysk w nim przecież. Było jej wtedy aż za ciepło w głowę.
Wtedy nastała ta niezręczna cisza. Której raczej nikt nie chciał. Mięta cofnęła się jeszcze o kilka kroków spłoszona, a również zawstydzona tym, co zrobiła. Zabrzmiało jej w głowie jego słowa, które też wcześniej mówił, na przykład: urocze. Najgorsze słowa które mogła sobie przypomnieć w tym momencie.
<Dymie?>
[1039 słów: Mięta otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz