— Niech Gwiezdnym będą dzięki — wymsknęło jej się, choć zapewne za chicho by Klematis mógł usłyszeć, ponadto sam zdawał się nie do końca orientować w przestrzeni. I choć na pierwsze słowo, że coś łazi po jej futrze, obejrzała się na siebie, to dość szybko skojarzyła bajeczkę. Zaśmiała się, kołysząc lekko ogonem.
Lider zdawał się cały i zdrów, co by przecież było gdyby odszedł? Właśnie, co by było? Psy z Bezgwiezdnych porzucili swoje klany, a więc ich możliwość dostania się do Coelum była wątpliwa. Skończą w Infernum? Nie, tam też trafiają wierzący. Rozpłyną się w nicości, zapomniani przez gwiazdy i ciemność. Nie będzie chłodu, ani gorąca, strachu ani radości. To właśnie spotkało Alterego i Kopczykową Łapę? Nicość. Szrama zadrżała, choć nie było tego widać w tym chłodzie.
— Rozchorujesz się i...
Właśnie co? Pręgowana musiała się wysilić, by odczuć jakąś woń, o której mówił Klem. Czuła ciemne ptaki i cmentarz, a wśród tego kilku dwunożnych. Zmarszczyła pysk, na ostatni element układanki. Nie pierwszy raz go odczuła, wcześniej już się zdarzyło podczas jednego z polowań. Mieszanina paru psów, a jednego nawet miała nieprzyjemność spotkać. Czarny kundel na szeroko rozstawionych łapach i krótkim pysku.
Kilka uderzeń serca w ciszy wystarczyło, by do ich uszu dotarło skomlenie. Krótkie spojrzenie wymienione między dwójką bezgwiezdnych wystarczyło, by rzucili się w tamtym kierunku. Długie łapy Szramy sprawiły, że pies o rudym futrze został w tyle, może i dobrze?
Po przeskoczeniu pagórka suka dostrzegła to, co momentalnie by ścięło ją z łap, gdyby nie towarzystwo lidera. Buro-czerwone futro leżało nienaturalnie, jakby zamarzło w połowie ruchu, a nad nim ten czarny pies, którego Szrama pamiętała z poprzednich czasów. W oddali majaczyły już sylwetki trzech innych włóczęg. Normalny wojownik zapewne rzuciłby się do walki, jednak nie Szrama. Czuła się, jakby jej ciało pokrył lód. Nie byłą w stanie się ruszyć, zwłaszcza gdy krótkopyski osobnik spojrzał na nią wrogo.
Ale przecież jesteś wojowniczką, prawda? Musisz chronić terenów swojego klanu? Tylko co to za klan, który nie miał nawet wiary w Gwiezdnych?
Pokręciła głową rzucając się w stronę obcego niemalże z chwilą gdy Klematis doskoczył do jej boku. Był zziajany, katar gwarantowany, jednak suka miała to gdzieś. Musiała chociaż udawać odważną i pogonić czarnego psa, nawet jeśli ten i tak już odchodził.
<Klematisie?>
[369 słów: Szrama otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz