Biała Gwiazda miała już naprawdę
wystarczająco problemów na głowie — tak dużo, że, gdyby nie to, że od
urodzenia mogła się pochwalić śnieżnobiałą sierścią, w tym momencie na
pewno by osiwiała — nie potrzebowała więc kolejnych. Okazywało się
jednak, że równie dobrze mogłaby powiedzieć w ślad za Harrym Potterem:
„Ja nie szukam żadnych kłopotów. To kłopoty zwykle znajdują mnie”.
Najpierw
była choroba Ciemnej Gwiazdy. Dla niej, jako jego zastępczyni,
oznaczało to więcej pracy — mimo że on uparcie powtarzał, że nie
potrzebuje odpoczynku czy leczenia, ona sama, widząc, jak z upływem
czasu wyglądał on coraz gorzej, postanowiła zapewnić mu przynajmniej to
pierwsze. Leczenia nie udało jej się mu zapewnić. Kolejnym problemem
była jego śmierć, która, jakby na niedomiar nieszczęścia, wydarzyła się
na zgromadzeniu klanów, na oczach Gwiezdnym ducha winnych uczniów i
innych członków wszystkich klanów. Doskonale wiedziała, co wszyscy
mówili potem o jego tajemniczej chorobie — zastanawiali się, czy
dopadnie ona też innych. Świeżo upieczona liderka klanu Ciemnych
postanowiła się nad tym nie zastanawiać, jeszcze nie teraz, gdy miała
przed sobą jeszcze problemy rodzinne (niech Dwunożni wezmą Ciemnego
Kła!), swoją własną żałobę i próbę przystosowania się do swojego nowego
stanowiska.
Wypadałoby chyba jednak znowu przytoczyć
słowa młodego czarodzieja ze szpanerską blizną na czole — nawet jeśli
suczka nie chciała myśleć o możliwości kolejnych zachorowań, kolejne
zachorowania postanowiły zmusić ją, by o nich myślała. Gwiezdni
postanowili bowiem naznaczyć tajemniczą chorobą jednego z potomków
pierwszej ofiary. Borsucza Łapa, jej słodki mały Borsuczek, zachorował.
—
Nie mamy ziół? — warknęła na Ciemnego Kła, z zaskakującym dla siebie
samej zadowoleniem znajdując byle powód, by w jakiś sposób wylać swoją
frustrację na suczkę. — Jak to nie mamy ziół? Przecież doskonale
wiedziałaś, że Ciemna Gwiazda był chory, znałaś jego objawy. Nawet jeśli
jego nie chciałaś wyleczyć, to osobiście słyszałam, jak mówiłaś coś
Liskowi o możliwości kolejnych zachorowań. Na tę ewentualność też nie
uzbroiłaś się w zapas ziół?
— Miałam na głowie inne sprawy — odpowiedziała Ciemna głosem pozbawionym jakiegokolwiek wyrazu.
„Takie jak wtrącanie się w nie swoje sprawy i informowanie moich szczeniąt o tym, kto ich jest ojcem, choć wyraźnie nie
życzyłam sobie, żeby o tym wiedziały?”, miała ochotę spytać, lecz
ostatecznie zdołała ugryźć się w język. Nie mogła dać Kłowi tej
satysfakcji, świadomości, że jej rozpowiadanie cudzych tajemnic na prawo
i lewo tak bardzo ją ubodło.
—
Wyobraź sobie, że też mam inne sprawy na głowie, cholernie dużo innych
spraw, ale nie mogę patrzeć, jak członkowie mojego klanu chorują. Nie po
tym, jak Ciemna Gwiazda zmarł — na chwilę straciła rozpęd i gniew. Ta
rana wciąż była świeża i bolesna. — Gdzie mogę znaleźć zioła potrzebne
do wyleczenia tej choroby?
— Szukaj w okolicy opuszczonego dworca.
— Czego konkretnie mam szukać?
— Szukaj rumianku lub dzikiego czosnku. Wiesz, jak wyglądają?
—
Wiem. Kwiatki albo długie liście. Dziękuję — odparła szczerze, choć
niechętnie. — Jeśli znajdę zioła, proszę, wylecz Borsuczka. To znaczy,
wylecz tyle psów, ile się będzie dało, ale Borsuczek to mój priorytet —
wyszeptała, sama nie wierząc w to, że tak się przed nią płaszczy.
Nie
czekała na odpowiedź. Nie zniosłaby odmowy w żywe oczy. Musiała mieć
choć trochę nadziei, której mogłaby się kurczowo uczepić, wyruszając w
kierunku dworca.
Znalazłszy
się już na miejscu, drepcząc po zimnym białym puchu, była gotowa
przeklinać pod nosem wszystko i wszystkich. Oczywiście, że zaraza
musiała ich dopaść akurat w Porze Nagich Drzew, kiedy oczywiście
trudniej było dostrzec jakiekolwiek zioła. Metalowe, lodowato zimne
cienkie pasy na ziemi boleśnie wbijały jej się w łapy, a ona dalej
rozglądała się za czymkolwiek. Musiała uratować Borsuczka. Nie
mogła dopuścić do tego, by spotkał go los taki, jak Ciemną Gwiazdę. Nie
przeżyłaby śmierci jego, czy w ogóle któregokolwiek ze swoich szczeniąt.
(Tak, nawet Liska, mimo tego, jak trudne były ich stosunki.) Wystarczyło, że w chwilę po porodzie straciła jedno z nich.
Dość. Nie mogła pogrążać się w rozpaczy, nie mogła tracić nadziei. Musiała znaleźć te przeklęte zioła.
Nagle
jej wzrok powędrował ku dziwnemu przedmiotowi. Leżał on w odległości
kilku kroków od niej, dziwnie nęcący. Tworzył kopułę nad ziemią,
prawdopodobnie nieskalaną w tym momencie śnieżnym puchem. Jednocześnie
miał na górze jakieś niewielkie otwory, przez które mogły do niej
docierać minimalne ilości promieni słonecznych czy wody. Idealne miejsce
na zimową kryjówkę dla ziół!
Wręcz
podbiegła do miejsca, w którym znajdował się ów przedmiot. Trąciła go
łapą, ale ani drgnął. Najwyraźniej przymarzł do podłoża, został do niego
przyciśnięty przez śnieg czy cokolwiek innego co działo się z takimi
dziwactwami w Porze Nagich Drzew. Biała Gwiazda mogła się jednak
pochwalić umięśnioną sylwetką, którą zamierzała teraz wykorzystać jak
najlepiej.
Naparła na kopułę z całej siły, modląc się do Gwiezdnych, żeby pod nią rzeczywiście znajdowały się zioła.
Biała Gwiazda bez problemu odsuwa kopułę, pod którą znajduje kępę ziół. Tenebris otrzymuje 20 ziół.
[749 słów: Biała Gwiazda otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
[749 słów: Biała Gwiazda otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz