1 lutego 2021

Od Białej Gwiazdy

Biała Gwiazda miała już naprawdę wystarczająco problemów na głowie — tak dużo, że, gdyby nie to, że od urodzenia mogła się pochwalić śnieżnobiałą sierścią, w tym momencie na pewno by osiwiała — nie potrzebowała więc kolejnych. Okazywało się jednak, że równie dobrze mogłaby powiedzieć w ślad za Harrym Potterem: „Ja nie szukam żadnych kłopotów. To kłopoty zwykle znajdują mnie”.
Najpierw była choroba Ciemnej Gwiazdy. Dla niej, jako jego zastępczyni, oznaczało to więcej pracy — mimo że on uparcie powtarzał, że nie potrzebuje odpoczynku czy leczenia, ona sama, widząc, jak z upływem czasu wyglądał on coraz gorzej, postanowiła zapewnić mu przynajmniej to pierwsze. Leczenia nie udało jej się mu zapewnić. Kolejnym problemem była jego śmierć, która, jakby na niedomiar nieszczęścia, wydarzyła się na zgromadzeniu klanów, na oczach Gwiezdnym ducha winnych uczniów i innych członków wszystkich klanów. Doskonale wiedziała, co wszyscy mówili potem o jego tajemniczej chorobie — zastanawiali się, czy dopadnie ona też innych. Świeżo upieczona liderka klanu Ciemnych postanowiła się nad tym nie zastanawiać, jeszcze nie teraz, gdy miała przed sobą jeszcze problemy rodzinne (niech Dwunożni wezmą Ciemnego Kła!), swoją własną żałobę i próbę przystosowania się do swojego nowego stanowiska.
Wypadałoby chyba jednak znowu przytoczyć słowa młodego czarodzieja ze szpanerską blizną na czole — nawet jeśli suczka nie chciała myśleć o możliwości kolejnych zachorowań, kolejne zachorowania postanowiły zmusić ją, by o nich myślała. Gwiezdni postanowili bowiem naznaczyć tajemniczą chorobą jednego z potomków pierwszej ofiary. Borsucza Łapa, jej słodki mały Borsuczek, zachorował.
 
 — Nie mamy ziół? — warknęła na Ciemnego Kła, z zaskakującym dla siebie samej zadowoleniem znajdując byle powód, by w jakiś sposób wylać swoją frustrację na suczkę. — Jak to nie mamy ziół? Przecież doskonale wiedziałaś, że Ciemna Gwiazda był chory, znałaś jego objawy. Nawet jeśli jego nie chciałaś wyleczyć, to osobiście słyszałam, jak mówiłaś coś Liskowi o możliwości kolejnych zachorowań. Na tę ewentualność też nie uzbroiłaś się w zapas ziół?
— Miałam na głowie inne sprawy — odpowiedziała Ciemna głosem pozbawionym jakiegokolwiek wyrazu. 
„Takie jak wtrącanie się w nie swoje sprawy i informowanie moich szczeniąt o tym, kto ich jest ojcem, choć wyraźnie nie życzyłam sobie, żeby o tym wiedziały?”, miała ochotę spytać, lecz ostatecznie zdołała ugryźć się w język. Nie mogła dać Kłowi tej satysfakcji, świadomości, że jej rozpowiadanie cudzych tajemnic na prawo i lewo tak bardzo ją ubodło. 
 — Wyobraź sobie, że też mam inne sprawy na głowie, cholernie dużo innych spraw, ale nie mogę patrzeć, jak członkowie mojego klanu chorują. Nie po tym, jak Ciemna Gwiazda zmarł — na chwilę straciła rozpęd i gniew. Ta rana wciąż była świeża i bolesna. — Gdzie mogę znaleźć zioła potrzebne do wyleczenia tej choroby? 
— Szukaj w okolicy opuszczonego dworca.
— Czego konkretnie mam szukać?
— Szukaj rumianku lub dzikiego czosnku. Wiesz, jak wyglądają?
— Wiem. Kwiatki albo długie liście. Dziękuję — odparła szczerze, choć niechętnie. — Jeśli znajdę zioła, proszę, wylecz Borsuczka. To znaczy, wylecz tyle psów, ile się będzie dało, ale Borsuczek to mój priorytet — wyszeptała, sama nie wierząc w to, że tak się przed nią płaszczy.
Nie czekała na odpowiedź. Nie zniosłaby odmowy w żywe oczy. Musiała mieć choć trochę nadziei, której mogłaby się kurczowo uczepić, wyruszając w kierunku dworca.

Znalazłszy się już na miejscu, drepcząc po zimnym białym puchu, była gotowa przeklinać pod nosem wszystko i wszystkich. Oczywiście, że zaraza musiała ich dopaść akurat w Porze Nagich Drzew, kiedy oczywiście trudniej było dostrzec jakiekolwiek zioła. Metalowe, lodowato zimne cienkie pasy na ziemi boleśnie wbijały jej się w łapy, a ona dalej rozglądała się za czymkolwiek. Musiała uratować Borsuczka. Nie mogła dopuścić do tego, by spotkał go los taki, jak Ciemną Gwiazdę. Nie przeżyłaby śmierci jego, czy w ogóle któregokolwiek ze swoich szczeniąt. (Tak, nawet Liska, mimo tego, jak trudne były ich stosunki.) Wystarczyło, że w chwilę po porodzie straciła jedno z nich. 
Dość. Nie mogła pogrążać się w rozpaczy, nie mogła tracić nadziei. Musiała znaleźć te przeklęte zioła. 
Nagle jej wzrok powędrował ku dziwnemu przedmiotowi. Leżał on w odległości kilku kroków od niej, dziwnie nęcący. Tworzył kopułę nad ziemią, prawdopodobnie nieskalaną w tym momencie śnieżnym puchem. Jednocześnie miał na górze jakieś niewielkie otwory, przez które mogły do niej docierać minimalne ilości promieni słonecznych czy wody. Idealne miejsce na zimową kryjówkę dla ziół!
Wręcz podbiegła do miejsca, w którym znajdował się ów przedmiot. Trąciła go łapą, ale ani drgnął. Najwyraźniej przymarzł do podłoża, został do niego przyciśnięty przez śnieg czy cokolwiek innego co działo się z takimi dziwactwami w Porze Nagich Drzew. Biała Gwiazda mogła się jednak pochwalić umięśnioną sylwetką, którą zamierzała teraz wykorzystać jak najlepiej.
Naparła na kopułę z całej siły, modląc się do Gwiezdnych, żeby pod nią rzeczywiście znajdowały się zioła.
Biała Gwiazda bez problemu odsuwa kopułę, pod którą znajduje kępę ziół. Tenebris otrzymuje 20 ziół.
[749 słów: Biała Gwiazda otrzymuje 7 Punktów Doświadczenia]
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz