Choroba. To słowo męczyło Iskrzącą Łapę od wczoraj. Wczoraj była na pierwszym treningu. Orli Klif na wczorajszym treningu pokazywał jej terytorium i jedną z jego granic — to wtedy napomknął coś o chorobie. Powiedział, że psy z klanów zapadają na tę chorobę i niektóre gdy jest bardzo poważnie — umierają. Suczka po powrocie z treningu pełnego przesadnym wołaniem „Jakie to jest śliczne!” ciągle myślała o chorobie. Na szczęście jej samej ona na razie nie zagrażała, bo Iskrząca Łapa nie należała do grupy psów, które zachorowały. Suczka nie zamartwiała się co będzie jeśli ona zachoruje — to w ogóle nie było w jej stylu i nawet jej taka myśl przez głowę nie przeleciała. Iskrząca Łapa martwiła się o inne psy. Napędzana chęcią sprawienia komuś radości często i chętnie pomagała. Teraz również chciała im pomóc. Najbardziej w chorobie przerażało ją to, że może kogoś zabić. Ta myśl napędzała ją do działania. Dlatego następnego dnia wieczorem już po treningu (terytorium, najprostsza hierarchia w klanach, ciąg dalszy wołania na każdy kamień i każde drzewo „To jest śliczne”) wyszła z obozu. Po przejściu kawałku ziemi z rzadką trawą przystanęła. Nie miała pojęcia jak może pomóc chorym psom. Zatrzymana brakiem planu i pomysłu usiadła na ziemi. Parę uderzeń serca później już wiedziała co robić — pójdzie poszukać ziół! Rankiem przed wyjściem na trening słyszała rozmowę Szkarłatnego Bluszczu ze Sroczą Łapą. Ten pierwszy napomknął coś o ziołach i o chorobie. Iskierka natychmiast wstała. Już wiedziała co robić — pójdzie poszukać ziół. Na szczęście dla niej mniej więcej wiedziała, jak wyglądają i jak pachną — jakiś wojownik kiedyś przyniósł dumny z siebie jakieś zioła do obozu. Suczka była pewna, że to było to zioło. Jako bardzo ciekawskie stworzenie wtykała nos we wszystkie kąty obozu gdy była młodsza. Dzięki temu wiedziała, że to na pewno było ta roślina — gdy szperała w medyku, natrafiła na to zioło. Pachniało inaczej — zupełnie jak to które przyniósł wojownik. W dodatku było bardzo dobre zabezpieczone. Pokrzepiona myślą, że wie, jak wygląda i pachnie zioło, ruszyła. Szła krótko. Po pewnym czasie zatrzymała się, bo uznała, że już powinna zacząć się rozglądać za ziołem. Gdy odwróciła głowę w tył, zauważyła magazyn. Szczęśliwa myślą, że widzi magazyn i nic złego typu zgubienie się nie nastąpi. Zamiast patrzeć w tył, odwróciła się w przód. Przed świeżo upieczoną uczennicą widniało pole małych drewnianych domków dwunożnych i jeszcze mniejszych dziwnych ni to płacht na kijach, ni to kolorowych skórach ze stelażem. Na środku dwunożni rozpalili ognisko. Chodzili wokół niego i wyli do księżyca. Iskrząca Łapa wzdrygnęła się. Nie cierpiała dwunożnych, odkąd ci ją porzucili. Zapach tego miejsca wydał jej się odrobinkę znajomy i dość pociągający. Suczka postanowiła, że pójdzie dalej. To miejsce miało też parę drzew, i polanek. Na polankach było dużo roślin, co zwiększało szansę, że gdzieś znajdzie zioło. Przy jednej z polanek na stosie większych kamyków płynął strumyczek. Stos był dość wysoki, a no skałach go tworzących rósł mech i porosty. W szczelinach pomiędzy kamieniami rosły pojedyncze trawy i inne rośliny. Iskrząca Łapa podeszła w stronę stosu. Na jednym z wyższych kamieni zauważyła upragnione zioło. Suczka szczeknęła cicho. Zwrócona na siebie uwaga dwunożnych to najgorsza rzecz jak ją może w tej chwili spotkać. Iskrząca Łapa obejrzała dokładnie stos kamieni. By dostać się do zioła, musiałaby wysoko skoczyć. Suczka spięła mięśnie gotowa do skoku. Jeśli ten skończy się powodzeniem — wróci do obozu. Gdy nie — cóż — to nie tak myśli mała.
Iskrząca Łapa dostaje się do ziół, wskakując na kamienie. Industria otrzymuje 15 ziół.
[555 słów: Iskrząca Łapa otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz