Biegłem przez polanę, ciesząc się pięknym, ciepłym dniem. Byłem na polowaniu z Wilczą Łapą i moją zastępczą mentorką Jagodową Mgłą. Cieszyłem się, że znów mogę wyjść pomóc swojemu klanowi przetrwać ten ciężki okres. Ja, Lekka Łapa nie zostawię mojego klanu w biedzie. Zrobię wszystko, aby wszyscy byli najedzeni i zdro...
— Pięknego królika upolowałeś, Wilcza Łapo — usłyszałem za sobą dumny głos Jagodowej Mgły. — A ty co upolowałeś, Lekka Łapo?
Podwinąłem ogon ze skruchą. Właściwie, to niczego jeszcze nie zdążyłem upolować. Chciałem odetchnąć świeżym powietrzem. Upolowałbym coś za chwilę. Ale dzień jeszcze młody, a ja nie wyczułem jeszcze żadnej zwierzyny.
— Lepiej się pośpiesz — skarciła mnie Jagodowa Mgła. — Zaraz wracamy do obozu.
— Co? — zasmuciłem się. — Przecież dopiero wyszliśmy.
— Wolę nie naciskać na Wilczą Łapę. — Jagodowa Mgła ściszyła głos i spojrzała na swojego ucznia. — Boję się o niego. Szkarłatny Bluszcz mówił, że już wyzdrowiał, ale nie chcę, aby mu się pogorszyło.
— Jasne. — Skinąłem ze zrozumieniem głową i poszedłem polować.
Nie mogłem ukryć satysfakcji. Chodź raz wracamy szybciej do obozu nie przeze mnie, a przez Wilczą Łapę. Oczywiście. Młodzik łaził, gdzie łazić nie powinien, złapał jakąś chorobę i teraz jego pobratymcy muszą cierpieć. Przez niego jesteśmy zmuszeni skrócić polowanie. Przez niego możemy mieć niedobór zwierzyny. Przez niego wiele szczeniaków i starszyzny będzie cierpieć, gdyż Wilcza Łapa zachorował. Wyczułem zapach szpaka. Tak, to będzie idealna zwierzyna, aby zrekompensować klanowi błędy Wilczej Łapy. Przysiadłem nisko przy ziemi, upewniając się, czy nie stoję pod wiatr, podszedłem tak blisko, jak tylko mogłem, aby nie spłoszyć ofiary, po czym skoczyłem. Zahaczyłem jednak ogonem o gałąź, która zaszeleściła, ostrzegając ptaka przed zagrożeniem. Szpak uciekł, a ja wylądowałem na miękkiej ściółce.
— Na Zgaszonego — szczeknąłem cicho, z satysfakcją, że wynalazłem nowe przekleństwo, a jednocześnie z ulgą, że nikt tego nie słyszał.
— Lekka Łapo? — Po raz kolejny usłyszałem nawoływanie mojej mentorki i sierść stanęła mi dęba. Czyżby była świadkiem mojej porażki? Słyszała, co mówiłem, lądując? — Lekka Łapo, co robisz w ziołach?
Z przerażeniem spojrzałem pod łapy. Stałem bezpośrednio na kępce ziół. Co gorsza, wydawało się, że to są dokładnie te same zioła, które medycy tak bardzo potrzebują, aby móc leczyć moich pobratymców.
— Lekka Łapo, wiesz chyba, że wojownik przede wszystkim powinien się troszczyć o własny klan — warknęła Jagodowa Mgła z dezaprobatą w głosie. — Dopiero po pracy możesz się bawić. Bierz przykład z Wilczej Łapy. Ledwie wyzdrowiał, a już poluje.
Rozejrzałem się wokół ze skruchą w oczach. Czułem żal. Żal do siebie, że zawiodłem, do szpaka, że odleciał, do Wilczej Łapy, że jak się okazuje, wszystko umie najlepiej i pewnie jest ulubieńcem Gwiezdnych, do tego głupiego zielska, że rosło akurat w tym miejscu. No cóż, jedyne co mi pozostało w tak poniżającej sytuacji, to spróbować przemienić porażkę w zwycięstwo. Obejrzałem się przez ramię i wyrwałem strzępek ziół, na których nie siedziałem.
— Snalaslem lek — wysepleniłem, trzymając w pysku zioła.
[463 słowa: Lekka Łapa otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz