18 lutego 2021

Od Mięty CD Dymu

Szczerze? Mięta nie chciała mu pomagać, tak jej się nie chciało… No ale cóż. Umarłby z głodu inaczej. Plus, ta choroba jakaś nie jest groźna… A przynajmniej dla niej. A w dodatku miała dobry humor. Nowość. No ale nie chciała też szukać ziół. Znowu, no ale niech będzie. Skoro tak bardzo chce dbać o tych debili, to niech będzie. Droga wolna. Spójrzmy na to z innej strony, w końcu, będzie mogła się uspokoić przez te wszystkie przygody z Dymem, co z tego, że zrobiła to kiedy był chory. Liczmy, że się odstresuje baba. Co prawda, to teraz Dym dowodził tym ich… um. Patrolem zbierania ziół? No cóż. Jak było widać, Dym miał fioła na punkcie zbierania ziół. Tylko… po co? Odpoczywał przez dwa dni. Niech odpoczywa jeszcze. Nikt mu nie zabrania. Wzdycha ciężko gdy dochodzą do kościoła. Popatrzała się co prawda krzywo na niego. No ale skoro Dym chce tam iść. To ona i tak nie wejdzie tam. Nie ma mowy. No bo po co? Tam i tak nie znajdą tych jego ziółek. Podchodzi do jednej ze ścian, od razu zobaczyła przebiśniegi. Śniegu było już mało. Dlatego te roślinki miały szansę wyjść na świat. Eh… rośliny jak rośliny. Czego tu się zachwycać? Przynajmniej jest pokazane, że niedługo będzie pora nowych liści. Spojrzała w końcu ponownie na Dyma, który stał niedaleko niej, za nią oczywiście. Dlatego musiała spojrzeć na niego przez ramię.
— Wydajesz się niewyraźny — odparła spokojne. Po czym uderzyła łapą owe przebiśniegi i odwróciła się do niego przodem.
— Wydaje Ci się.
— Możliwe, jednak chciałabym Ci przypomnieć, że nie jestem ślepa. Już Cię trochę znam — powiedziała, przyglądając mu się trochę. Jednak i tak po chwili usiadła.
Dym patrzał na nią zdziwiony. Co tym razem. Ma brudne futro czy coś się stało? Spojrzała na siebie, raczej nie. A więc o co może mu chodzić? Naprawdę nie rozumiała. No ewidentnie coś go dziwiło. Ale Mięta nie potrafiła domyśleć się co. Może zdziwiło go to, że popatrzyła na przebiśniegi? No to możliwe. Jednak czemu niby? Roślinki jak roślinki. A może mu chodziło o jeszcze coś innego? Może… może jakoś krzywo usiadła. Spojrzała na siebie ponownie. Co mogło wyglądać naprawdę śmiesznie wyglądać, jak co chwilę na siebie popatrzyła. Ale popatrzyła znowu na Dyma, tym razem już zdziwiona. No bo kurde, o co może mu chodzić?
— Coś źle? — zapytała już bardziej zdziwiona.
Inaczej przecież by się nie dowiedziała, o co mu chodzi. W tym problem. I to mówią, że jej się nie da zrozumieć. Ha! Śmieszne. Ona jest naprawdę łatwa do zrozumienia. Oczywiście według siebie samej. Naprawdę, to ciężko ją chyba zrozumieć. W tym problem. Ale dla Mięty to wszystko jest łatwe, więc o co wam chodzi? Phi.
— Nie, nie. W żadnym wypadku — odparł szybko i opanował swój pysk po chwili zastanowienia.
No ja myślę — mruknęła w myślach suczka i wstała. Cóż. Dlatego więc miałaby nie być miła? Kiedy dzisiaj wszystko jej się chyba udaje? No poza tym, że nie dowiedziała się znowu od Dyma, o co mu chodziło.
— A więc ruszajmy po te zioła — powiedziała szybko, i ruszyła wzdłuż ścian owego budynku, aby znaleźć to, czego szukają.
— Coś mi nie pasuje — powiedział dosyć łagodnie. Co on chce jej nie zdenerwować? Przecież logiczne, że tego nie zrobi. Dlatego więc Mięta uznała, że tego nie słyszała.
— Czy ja rozmawiam z Miętą?
— No tak, a coś źle? — zapytała zdziwiona, i podniosła wzrok na jego pysk.
Jeszcze będzie jej mówić, że nie zachowuje się jak ona. Przecież się zachowuje jak ona, co w tym dziwnego? Jak jest sobą, to się zachowuje jak ona. Bez sensu te pytania. W końcu Mięta się zatrzymuje i spogląda na psa, który już trochę kroków zrobił.
— Właściwie, to może przejdziemy się bardziej od tego kościoła? Nie myślę, że chodzenie wzdłuż ścian owego budynku, to zły pomysł. Jednak możemy pójść tak, jak mówię. Dla mnie to nie ma problemu — odparła, oczywiście próbując być miła.
— Mięta? Wszystko dobrze? Nie masz gorączki? — zapytał, chyba dosyć zmartwionym tonem Dymek podchodząc do niej. Czy ona wygląda, jakby miała gorączkę?
Przez chwilę właśnie teraz patrzyli na siebie jak na debili. Dosłownie. Czy naprawdę ona wygląda, jakby miała gorączkę? No dobrze, co prawda jakoś za bardzo nie chce jej się dużo robić, najchętniej to by wróciła do legowiska, i poszła spać. Ale ruch dobrze zrobi jej. Chociaż z drugiej strony spanie też jej dobrze zrobi. Jednak wracając do tego, że niby jest chora, to przecież ona nie jest chora. On dobrego był chory, więc to może on ma jeszcze gorączkę. Phi. Nowy jego wymysł.
— A chciałbyś, abym miała gorączkę? — powiedziała po chwili.
— Nigdy w życiu.
— To się nie patrz, jakbym Ci matkę myszą zabija — prychnęła, przewracając oczami i ruszyła dalej, wymijając zastępcę.
 
W końcu, po ich małej wymianie zdań idą wzdłuż kościoła ponownie. Chociaż nie była Mięta, czy tutaj coś znajdą, ale zawsze wypada mieć nadzieję. Chociaż to było logiczne, że nie znajdą tutaj nic. Wzdycha zrezygnowana, spoglądając znowu na kościół. Kościół, był na pewno z jakiegoś kamienia, ale nie umiała aż tak określić z jakiego. Był na pewno gładki, dzięki czemu, jakby się o niego otarła, na pewno by się jej nic nie stało. Chociaż w niektórych miejscach, wyglądał na zaniedbany. Była chyba tam raz w środku, ale na pewno nocą. Inaczej by tak nie weszła. Były również takie ogromne coś, kolorowe, przez co czasami wydawało się, jakby stamtąd wydobywał się właśnie kolorowe światła. Jednak bardziej zastanawiało Miętę, czemu oni zrobili to kolorowe? W mieście są przecież takie bariery przezroczyste, a tutaj są kolorowe. No cóż. Chyba się nie dowie. Również pewnie się nie dowie. Chyba że dwunożny by powiedział po co, ale i tak pewnie się nie dowie. Gdyby dwunożni mówili normalnie, a nie jakimś bełkotem, można byłoby coś zrozumieć. A nie, biedni oni muszą się domyślać, o co im chodzi. W końcu dochodzą do jednego z wejść. Były dosyć duże… a nawet za duże. Przecież oni nie są aż tacy duzi. Jednak wracając. I tak tam nie wejdą. Po co mieliby tam wchodzić? Ruszyli więc trochę dalej, eh. Czy znajdą te zioła głupie teraz tylko pytanie? Po chwili zauważa coś przed sobą, a dokładniej obok kościoła, zbyt blisko jednego kamienia, aby to wyjąć. Chociaż, może by się udało, gdyby tylko udało jej się odsunąć kamień. Inaczej się nie przeciśnie. Podchodzi szybciej do ziół, z planem oczywiście wzięcia ich. Na samym początku tylko wypadałoby odsunąć kamień. 
<Dymie?>
[1047 słów: Mięta otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia. Ale wam się musi nudzić pisząc same opowiadania o zbieraniu ziół XD]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz