Sosenka od czasu pamiętnej wyprawy z braciszkiem, żeby wydłużyć sobie łapki, częściej wychodziła z obozu. Kilka razy sobie wbiła w łapkę drzazgę, co powodowało, że poduszeczki łap ją bolały. Po raz pierwszy, kiedy to się stało, suczka szła sobie po wnętrzu obozu, zaciekawiona co się dzieje w klanie. Była szczęśliwa, że niedługo zostanie jego częścią i jako Sosnowa Łapa będzie polować i walczyć dla klanu. I wreszcie będzie mieć dłuższe łapki! W jej myślach znowu pojawił się ten wspaniały obraz siei jako wysokiej, smukłej psiny, gotowej upolować każdą zwierzynę. Niczym nadpies, biegnie za zdobyczą i łapie ją w pysk, zagryzając ją w locie. A potem idzie cała dumna do obozu, a jej mamy i rodzeństwo wpatrują się w nią z zachwytem i niedowierzaniem.
— Ty to upolowałaś? — pada pytanie.
A ona wtedy mówi z dumą:
— Tak, to ja to zrobiłam.
I wtedy rodzina wiwatuje, sam przywódca jest pod wrażeniem i mówi:
— Sosnowa Łapo, chyba czas na twoje mianowanie na wojowniczkę.
I oto ona zostaje najmłodszą wojowniczką w historii klanu. To jest wspaniałe! A ją przepełnia duma, wiatr rusza jej sierścią, a ona stoi, wypinając pierś, czując wielką radość i dumę bijącą od klanu i od jej samej! Wtem jej radosne rozmyślania przerwał olbrzymi ból w łapce! Suczka pisnęła ze strachu i z bólu. Co się stało? Dlaczego nie mogła chodzić? — położyła łapkę z powrotem na ziemi. Nie mogła na niej ustać! Dlaczego? Czyżby Gwiezdni ją ukarali za jej pychę? Potrzebuje pomocy! — z piskiem bólu i przerażenia dokuśtykała do żłobka, stawiając na nogi nie tylko jedną z jej matek, ale i rodzeństwo. Wtedy po raz pierwszy poszła do medyka. Pamiętała, jak zafascynowało i zaciekawiły ją pokłady ziół i zapach w legowisku. Najpierw zmarszczyła jednak nosek, gdyż woń była bardzo intensywna. Jednak kiedy się przyzwyczaiła, nie przeszkadzała jej. Tak bardzo. Wtedy podszedł do niej duży pies pachnący ziołami. Dosłownie każdy włos jego sierści był przesiąknięty zapachem ziół.
— Śmiesznie pachniesz — oznajmiła mu wtedy.
A on odpowiedział:
— To zioła tak pachną maleńka.
Wtedy suczka się zdenerwowała i powiedziała, że nie jest maleńka, bo ćwiczy, żeby mieć dłuższe łapki. I już ma je dłuższe! I żeby medyk porównał długość jej łapek z jej rodzeństwem i że na pewno zobaczy różnicę! Medyk wtedy powiedział parę słów, których suczka nie zrozumiała, bo były one za ciche. Pewnie coś w stylu: Tak, tak jasne, ale suczka wolała myśleć, że powiedział to bez ironii. Jeszcze kilka razy lądowała w legowisku medyka z powodu wspinania się na drzewa i rozciągnięcia sobie łapek. W końcu nadszedł ten dzień. Dzień, na który wyczekiwała, odkąd zaczęła perspektywicznie myśleć. Dzień mianowania jej i jej rodzeństwa. Jednakże coś się stało jeszcze przed jej mianowaniem. Kilka wschodów słońca temu, Nieuchwytka, jej siostra wróciła razem z mamą do żłobka całe zadymione i przerażone. Od tamtego dnia Sosenka miała wrażenie, że jej siostrze coś się stało. Nieuchwytka zaczęła mieć koszmary, czasami jak się budziła, widziała i czuła jak jej siostra kręci się na posłaniu przerażona po jakimś śnie, który ją zbudził. Jednakże kiedy chciała ją wypytać, co jej się śniło, siostra tylko kręciła łebkiem i nic nie mówiła. Kiedyś usłyszała z pyszczka Nieuchwytki słowo „Jazgot”, które wypowiedziała przez sen. Suczka zaczęła się zastanawiać co to ten „Jazgot” i czemu śnił się jej siostrze. Obiecywała sobie, że jak tylko usłyszy czyiś jazgot, będzie jej chronić. To jej obowiązek! Zauważyła również, że siostra zaczęła chudnąć. Dlaczego? I dlaczego nie chciała bawić się z nami, tylko cały czas tuliła się do mamy? Dlaczego ten „Jazgot” był dla niej taki traumatyczny? Dochodziło w końcu do tego, że jak suczka tylko słyszała pisku bólu w obozie, kiedy ktoś się uderzył lub zranił, natychmiast biegła do siostry i zakrywała jej uszka swoimi łapkami. Teraz siedziała w obozie, myta przez matkę i czekała razem z resztą rodzeństwa na swoje mianowanie. Bała się o siostrę. Ale obiecała sobie, że będzie ją chronić przez każdym „Jazgotem”, który będzie słyszeć. Niestety, teraz ich drogi się rozejdą i nie będzie mogła tego robić. Sosenka urosła przez te księżyce, ale bardziej martwił ją stan siostry. Posiadanie długich łapek to nie frajda kiedy nie można sobie porównać, które z rodzeństwa jest najwyższe. Może podczas szkolenia poprawi się stan jej siostry? Należało mieć na to wielką nadzieję, gdyż jest ona jedną z największych sił. W końcu tak uczyła ją mama, kiedy była smutna, że nie urośnie. W końcu należało wyjść. Sosenka ruszyła dziarsko, co i rusz oglądając się na siostrę. Przyjrzała się obozowi. Cały klan był zebrany w okrąg. Sosenka poczuła wielką kulę w gardle. A co jeśli dostanie mentora, który jej nie polubi? A co jeśli mentor nie będzie dla niej miły? — jej niemiłe rozmyślania przerwał głos przywódczyni:
— Cynamonko, Nieuchwytko, Sosenko, Krzemyku, Migotku. Jesteście z nami już od sześciu księżyców. Dziś zaczniecie swój trening. Cynamonko, wystąp. — Siostra wyszła z szeregu rodzeństwa, a Sosenka była tak podekscytowana i zmartwiona, że raz machała ogonem, a raz przestawała. Na pewno wyglądało to komicznie, ale zdenerwowana sytuacją suczka nawet o tym nie myślała. Zauważyła natomiast, że jej siostra po raz pierwszy od kilku wschodów słońca jest szczęśliwa. Uspokoiło ją to troszkę. Usłyszała, że mentorem Cynamonki, a raczej już Cynamonowej Łapy będzie Manaci Olbrzym. Jej źrenice rozszerzyły się z zaciekawienia. Czyli siostra będzie uczennicą medyka. Jednakże Cynamonowa Łapa chyba nie była tym zachwycona. Zbladła na tę wieść. Wtedy cały klan zaczął skandować jej nowe imię. Super! Teraz nadeszła kolej jej siostry. Nieuchwytka wystąpiła przed szereg. Sosenka stała, z ekscytacją czekając, aż przywódczyni wypowie imię jej mentora. Kiedy z pyska liderki rozległo się imię ich matki, Sosenka zdębiała. Ale jej siostra ma szczęście! Jedna z mam będzie ją uczyć! Wspaniale! Nie chciała czekać, aż psy zetkną się nosami. Zaczęła lustrować wzrokiem tłum, zastanawiając się, kto zostanie jej mentorem.
— Sosenko, wystąp! — Na te słowa suczka zjeżyła się cała, a jej łapki stały się sztywne. Powoli podeszła do przywódczyni. Jej ogon również lekko zjeżony nie latał w powietrzu jak jej siostrze. Suczka cała się trzęsła.
— Sosenko, od dzisiaj, aż do czasu, gdy zdobędziesz imię wojownika, będziesz zwać się Sosnowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Wilczy Cień.
Suczka zauważyła, że podszedł do niej duży czarno-brązowy pies. To pewnie Wilczy Cień — przemknęło jej przez myśl. Ciekawe czy ją polubi. Uniosła głowę i zetknęła się nosem z mentorem. Teraz jej klan zaczął skandować jej imię.
— Sosnowa Łapa! Sosnowa Łapa! — Suczka stała i słuchając okrzyków, na jej pyszczku wykwitł uśmiech, a jej ogon sam zaczął machać ze szczęścia. Teraz jest już uczennicą klanu.
[1059 słów: Sosnowa Łapa otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz