Stokrotkowa Łapa obudziła się wcześnie. Leniwie otworzyła oczka, zamrugała i próbowała znowu zasnąć. Po chwili poddała się i ziewając, wyszła z cieplutkiego legowiska do centrum obozu. Niemal od razu poczuła chłód poranka pod futerkiem. Przebiegła parę razy wokół obozu, dla rozgrzewki, aż przypadkowo kopnęła jakimś kamieniem czy innym gruzem w kierunku jednego z legowisk. Niezadowolony pies szczeknął, że ma się bawić gdzie indziej, że tu się próbuje spać i że przecież jest jeszcze prawie noc. Suczka grzecznie przeprosiła, a przynajmniej postarała się i odeszła kawałek. Usiadła między jakimiś kamieniami obrośniętymi mchem i obserwowała żuczki spacerujące po owych kamieniach. Nie było to zbytnio interesujące, jednak pomagało zająć czas. W końcu zdenerwowana chapnęła jednego żuczka. Rozgryzła i niemal od razu wypluła. Fuj! Mimo że wielokrotnie próbowała już robaczków, nie ustawała w próbach zjedzenia owadów. Ciągle tliła w sobie nadzieję, że następny będzie lepszy. Rodzina żuczków spiesznie się rozbiegła, uciekając przed Stokrotkową Łapą. Nagle na zakurzonej, potłuczonej i zabrudzonej szybie, przez którą przebijały się tylko nieliczne promienie słońca, usiadł malutki ptaszek. Wróbel, sądząc po szaro-brązowych plamkach na skrzydełkach. Wróbel nastroszył piórka i w tym momencie zauważył suczkę szykującą się do skoku. Stokrotkowa Łapa spóźniła się o dosłownie sekundę. Wylądowała między okurzonymi odłamkami szkła, chyba tylko cudem się nie raniąc. Kichnęła, wzbudzając jeszcze większą chmurę kurzu. Ptaszek odfrunął na najbliższe drzewo, również obsypane białym puchem, jak wszystko wokoło. Wstała i pobieżnie otrzepała się z brudu. Wspięła się na tylne łapki i wyjrzała przez okno. Do wróbla na drzewie przyfrunęły inne. Chwilę ćwierkały, po czym odfrunęły, zapewne z powodu chmary czarnych kruków. Ptaki obsiadły drzewo i okropnie kracząc. Niektóre trzymały w dziobach jakieś nasiona, orzechy. Przyfrunęła też samotna kawka i parę synogarlic, jednak usiadły na sąsiednim drzewie. Ptaki były tłuste i najedzone. Jakiś czas temu Stokrotkowa Łapa zauważyła, że Dwunożni podkarmiają ptaki! Jak miło z ich strony, że tuczą zwierzynę klanom. Nawet Dwunogi robią czasem coś dobrego. Kichnęła jeszcze raz, kiedy kolejny zabłąkany kłąb kurzu usiadł jej na nosie i zawróciła w kierunku legowisk. Jej mentorka, Biała Gwiazda właśnie się obudziła. Podeszła do niej, uprzednio dokładnie umywszy się z kurzu i innych drobinek.
— Witaj, Biała Gwiazdo — szczeknęła krótko.
<Biała Gwiazdo?>
[354 słowa: Stokrotkowa Łapa otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia i 2 Punkty Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz