Drobinki kurzu wirowały w strumieniu światła padającego na podłogę jednego z mniejszych pomieszczeń z boku stajni. Na podłodze leżał biały szczeniak i z uwagą wpatrywał się w świat za oknem. Słyszał ptasie świergoty, jego malutki nosek wyczuwał miliony interesujących zapachów. Jaśnienie zerknął na bok. Jego siostra smacznie spała w złotych promieniach popołudniowego słońca. Obok niej chrapał Olchowe Spojrzenie. Szczeniak jeszcze raz zerknął za okno. Obok niego stało parę skrzynek... Nie zastanawiając się dłużej, wskoczył na jedną z nich i po chwili był już na dworze.
Zalała go fala zapachów, a nieznane dotąd obrazy wirowały mu przed oczami. Wokół rosła trawa (smakowała wybornie), kwiaty i drzewa. Śpiew ptaków był jeszcze głośniejszy. Kolorów było tak dużo, że niemal raziły go w oczy. Niebo było tak błękitne, że prawie nie dało się na nie patrzeć, trawa tak zielona jak neony Dwunożnych. W pogrążonym w półmroku pokoju, w którym mieszkał, kolorów było zdecydowanie mniej. Po paru chwilach jego wzrok zaczął się przyzwyczajać. Zamrugał jeszcze parę razy i mógł (prawie) bez mrużenia oczu oglądać kwiatki na klombie. Obrócił się za siebie, żeby sprawdzić, czy może wrócić. Na szczęście przy oknie stała jakaś taczka, a obok niej parę paczek ziemi do pelargonii. Nawet stąd słyszał donośne chrapanie ojca. A może tu zostać i już nie wracać do nich? Tak, zostanie dzikim psem! Będzie codziennie polować na borsuki, a któregoś dnia zapląta się na tereny Ventus i z dumną miną oświadczy, że nie jest już tym malutkim szczeniakiem, którego wszyscy chcieli się pozbyć, tylko... Hm, a może nawet wymyśli sobie nowe imię? Jakieś przerażające i groźne.
Nagle na szczeniaka padł cień. Spojrzał w górę, żeby zobaczyć kopyto konia tuż nad jego głową. Piszcząc, uciekł w ostatniej chwili. Młody Dwunóg siedzący na potworze zdawał się nie zauważać pieska. A może on tak codziennie poluje na małe szczeniaki, a teraz nie chce pokazać swojej złości, że z nim mu się nie udało? Wyprostował się dumnie i pokazał język Dwunogowi. Nawet szczeknął, żeby pokazać, że się nie boi. Niestety, o ile chłopak siedzący na grzbiecie konia go nie zauważył, to stara sprzątaczka już tak. Nagle szarpnięcie poderwało szczeniaka do góry. Piesek pisnął przestraszony i spojrzał, kto go złapał. Stara kobieta przyjrzała się uważnie małemu odkrywcy, po czym ruszyła z nim w stronę ustawionych na stercie skrzynek. Wrzuciła szczeniaka do jednej. Nawet nie zakryła góry, bo i tak nie miał się jak wydostać. Zrozpaczony maluch zaczął drapać o ścianki i piszczeć. Spróbował warknąć, w nadziei, że Dwunożna pomyśli, że złapała strasznie groźnego psa i go wypuści. Niestety, stara kobieta sobie poszła i piesek został sam.
Skrzynka niespodziewanie zadrżała. Po chwili leżała na trawniku. Jaśnienie szybko wyskoczył z tymczasowego więzienia i rozejrzał się w poszukiwaniu wybawcy. Tym kimś był Migoczące Światło. Po prostu przewrócił skrzynkę, w której szczeniak siedział. Piesek patrzył na wojownika, czy ten coś powie. W końcu Jaśnienie był tylko szczeniakiem, a wymknął się z obozu. Przybrał hardą minę, a przynajmniej tak mu się wydawało. Jego mina nie odbiegała zbytnio od wyglądu pyska Dwunogów, kiedy ci wąchają wspaniałe zdechłe ryby lub inne piękne martwe rzeczy. Piesek nigdy nie zrozumiał, czemu jeden Dwunóg, kiedy znalazł prawdziwy skarb Jaśnienia — zdechłego gołębia znalezionego pod belką — tak okropnie się krzywił. Niestety gołąb wylądował w śmietniku, a szczeniak musiał szukać kolejnego skarbu, którym okazała się mysz, która wspaniałomyślnie zdechła tuż obok posłania pieska, napełniając pokój cudownym aromatem. Z trudem oderwał się od marzeń i spojrzał ponownie na Migoczące Światło. Pewnie zaraz zacznie kazanie, o tym jak bardzo to niebezpieczne i tak dalej. Potem pewnie nazwie go mysim móżdżkiem, lisim łajnem lub coś w tym stylu. Zniesie to z godnością, jak prawdziwy bohater. Albo jeszcze lepiej — jak ten pies na niego nakrzyczy, ucieknie. Na pewno potem będzie wszystkim przykro i będą błagali Gwiezdnych, żeby szczeniaczek powrócił. Ale on, nieustraszony łowca borsuków, nawet nie będzie myślał o powrocie do klanu. Całymi dniami i nocami będzie strasznie dzielny i odważny. Mógł sobie nawet wyobrazić miny Wietrznych, kiedy któregoś dnia go spotkają. Wtedy zaczną go przepraszać, i błagać, żeby dołączył z powrotem do Ventusu. On się zgodzi, ale dopiero po długich namowach. Będzie najlepszym wojownikiem, jaki kiedykolwiek dreptał po tym trawniku.
<Migoczące Światło?>
[682 słowa: Jaśnienie otrzymuje 6 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz