Chodziłem dumnie po obozie, z wysoko uniesioną głową. Chciałem wyglądać na bardziej pewnego siebie, niż jestem w rzeczywistości, aby nie zdradzać moich prawdziwych uczuć.
A czułem porażkę. Mój brat został wojownikiem. Ma szansę zostać zastępcą po śmierci Bryzowej Gwiazdy lub Berberysowego Wzgórza. Suczki się nim interesują (a zwłaszcza jedna, która mi również się podoba). A ja co? A ja dostałem po nim mentora. Którego nawet nie ma w obozie, ponieważ... ponieważ... A Gwiezdni wiedzą, dlaczego go nie ma. Może się zgubił. Może spodobał mu się kwiatek, od którego nie może oderwać spojrzenia. Może pognał za jakąś zwierzyną i wbiegł prosto do gniazda Dwunożnych?
Tak czy inaczej, to ja muszę za to płacić. To ja muszę za to płacić, ponieważ w takim tempie, nie zdążę ukończyć szkolenia przed swoimi siostrami. I czym tu się pochwalić? Przyszły potencjalny przywódca, który został wojownikiem najpóźniej z miotu? Wspaniale.
— Na patrol poranny prosiłbym, aby poszedł Kaczy Plusk, Aksamitkowa Chmura...
Usłyszałem, że Berberysowe Wzgórze wyznacza właśnie psy do patrolu i nie mogłem się nie uśmiechnąć. Podbiegłem do niego, nim zastępca przywódcy zdążył wybrać kolejnych członków patrolu.
— Berberysowe Wzgórze — zwróciłem się do niego — chciałbym dołączyć do patrolu.
Zastępca przywódcy spojrzał na mnie z nieufnością, a ja się mu nie dziwiłem. Rzadko kiedy zgłaszałem się do patroli. Właściwie to nigdy, a przynajmniej nigdy z własnej woli. Tym razem jednak nie miałem innego wyjścia. Musiałem iść na ten patrol przez zwykłą desperację.
— W porządku Krzemienna Łapo — zgodził się z dystansem Berberysowe Wzgórze. — Więc na patrol pójdzie Kaczy Plusk, Aksamitkowa Chmura, Krzemienna Łapa i... — obejrzał się po obozie — Brunatny Horyzont.
Kiedy Berberysowe Wzgórze odszedł, cała nasza grupa ruszyła w kierunku wyjścia z obozu. Nie odeszliśmy pięciu kroków, kiedy Kaczy Plusk dostał nagłego ataku kaszlu. Spojrzałem znacząco na Brunatny Horyzont, która skinęła porozumiewawczo głową.
— Kaczy Plusk? — zwróciła się do starszego wojownika. — Dobrze się czujesz? Może powinieneś pójść do Manaciego Olbrzyma?
— Wszystko... khe, khe, khe, w porządku — wykrztusił Kaczy Plusk. — Dam... psik radę.
Spojrzałem na niego z zastanowieniem. Kaczy Plusk, podobnie jak ja, jest znany w klanie jaki leń. Dlaczego więc decyduje się iść z nami na patrol, zamiast skorzystać z okazji na spokojne położenie się w legowisku medyka, pozwalając zbadać się Manaciemu Olbrzymowi?
Właśnie w tej chwili uśmiechnąłem się cynicznie, patrząc z rozbawieniem na Kaczy Plusk. Może nie jesteśmy od siebie znowu tacy różni? On również chce dzisiaj udowodnić sobie i innym, że pomimo własnych słabości jest również dobrym wojownikiem. Położyłem ogon na grzbiecie Brunatnego Horyzontu, dając jej do zrozumienia, że teraz ja się tym zajmę.
— Kaczy Plusku, nie oszukujmy się — powiedziałem spokojnym, lecz stanowczym tonem. — Wszyscy widzimy, że nie jesteś w najlepszej formie. Najlepsze, co możesz teraz zrobić dla siebie i klanu, to pójść do Manaciego Olbrzyma.
Wojownik się zawahał, a ja pilnowałem, aby utrzymać z nim kontakt wzrokowy. W końcu Kaczy Plusk spuścił wzrok.
— W porządku Krzemienna Łapo — mruknął. — Pójdę do Manaciego Olbrzyma.
— I widzicie? — zwróciłem się do pozostałych członków patrolu, aby podnieść Kaczy Plusk na duchu. — Tak powinien zachować się prawdziwy wojownik.
— A ty skąd możesz to wiedzieć, uczniaku? — Brunatny Horyzont popchnęła mnie przyjaźnie.
— Może i nie mam jeszcze imienia wojownika — mruknąłem urażonym, acz przyjaznym tonem — ale i tak jestem dojrzalszy, niż ty.
— Oj, zaraz to od będziesz odwoływał — powiedziała, popychając mnie delikatnie łapą, tak, że prawie się przewróciłem.
— Co chcesz tym udowodnić? — Spojrzałem na nią z rozbawieniem.
Właśnie w tej chwili zobaczyliśmy, że nie ma Aksamitkowej Chmury. Obejrzałem się i zobaczyłem, że idzie właśnie w naszym kierunku ze Srebrnym Zboczem. Po co nam ten głupiec, który nie potrafi docenić moich umiejętności przywódczych?
— Skoro Kaczy Plusk odszedł, możemy wziąć ze sobą na patrol Srebrne Zbocze — powiedziała z satysfakcją Aksamitkowa Chmura.
Spojrzeliśmy pod sobie z Brunatnym Horyzontem, po czym wzruszyliśmy zgodnie ramionami. Srebrne Zbocze zapewne będzie tylko przeszkadzać, ale Berberysowe Wzgórze wysłał cztery psy na patrol i na patrol pójdą cztery psy. Muszę spróbować mu wmówić, że potrafię słuchać rozkazów. Nawet jeśli to ostatnia bujda.
— Zgoda, Srebrne Zbocze może do nas dołączyć — łaskawie się zgodziłem. Muszę udawać, że szanuję wszystkich członków klanu, nieważne, jak trudne by to nie było.
— Kto pozwolił ci poprowadzić ten patrol? — zwróciła mi uwagę Brunatny Horyzont.
Uznałem to za oczywiste. Pomyślałem, choć nie powiedziałem tego na głos. Jako jedyny mam tutaj głowę na karku. Jednak, jeśli ci idioci chcą się wiecznie oszukiwać... droga wolna.
— Masz rację — skłamałem. — Niech patrol poprowadzi Aksamitkowa Chmura.
— Dziękuję Krzemienna Łapo. — Aksamitkowa Chmura skinęła głową z wdzięcznością, po czym spojrzała pytająco na Srebrne Zbocze, jakby upewniając się, czy on sam nie zechce objąć dowodzenia.
Uśmiechnąłem się z lekka. Między tą dwójką ewidentnie coś było. Naprawdę nie zdziwiłbym się, gdyby kiedyś się zeszli? Głupota aż bije z tej dwójki. Przebiegł mnie dreszcz. Gdyby się zeszli i mieli szczeniaki... pieski musiałyby mieć inteligencję myszy. Nie, nie mogę pozwolić na to, aby Srebrne Zbocze i Aksamitkowa Chmura byli ze sobą. Ignorując to, zrobiłbym niesamowitą krzywdę przyszłym pokoleniom.
— Chyba słyszałem coś w krzakach — skłamałem, ledwie wyszliśmy poza obóz. — Srebrne Zbocze, mógłbyś pójść ze mną to sprawdzić?
Srebrne Zbocze spojrzał na Aksamitkową Chmurę, a gdy suczka skinęła głową, niechętnie poszedł za mną. Gdy oddaliliśmy się wystarczająco od reszty patrolu, ruchem ogona kazałem Srebrnemu Zboczu się zatrzymać, po czym odwróciłem się w taki sposób, aby spojrzeć mu w oczy.
— Musimy porozmawiać, Srebrny Zboczeńcu — specjalnie użyłem jego złośliwego przezwiska, aby mu dokuczyć. — Nie myśl, że nie widzę, co się tutaj dzieje. Wzrok, z jakim patrzysz, na Aksamitkową Chmurę, lizusowski respekt, jaki jej okazujesz. Fe, że też ci nie wstyd. Aksamitkowa Chmura to mądra, piękna suczka — tak, jestem manipulatorem i kłamcą, ale w tym dniu tak łgałem, że aż mi było głupio. — Nie zasługuje na ciebie.
— Naprawdę tak myślisz? — Srebrne Zbocze nagle posmutniał.
— A jak? — warknąłem. — Kiedy ostatnio przywiązałeś się na dłużej do jednej partnerki? Naprawdę nie widzisz, jakie to żałosne? Przemyśl sobie moje słowa. Jeśli zależy ci na Aksamitkowej Chmurze, uderz się w głowę i postaraj się zmądrzeć. W przeciwnym wypadku daj sobie spokój. Dobrze ci radzę.
Odwróciłem się protekcjonalnie i nie patrząc, czy idzie za mną, wróciłem do patrolu. Nie martwiłem się, że się na mnie obrazi za ten tekst. W końcu dopilnowałem, aby nie mieć żadnych świadków. A Srebrne Zbocze nikomu nie powie. Za dobrze go znam. Bałby się, że ktoś uzna go za złego partnera.
Tak czy inaczej, ziarno niepewności zostało zasiane w umyśle wojownika.
— Jednak się przesłyszałem — zawołałem do Aksamitkowej Chmury, wracając. — Niczego tam nie było.
[1052 słowa: Krzemienna Łapa otrzymuje 10 Punktów Doświadczenia i 3 Punkty Treningu, Kaczy Plusk zostaje wyleczony z choroby]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz