To ten dzień. Ta chwila. Nikt mi już nie powie, że nie mam władzy w legowisku! Ha! Będę pewnie jakimś Lisim Sercem, Ciemny Kieł wybierze mi pewnie piękne imię! Bardzo ją lubię, więc pewnie sama mnie ładnie nazwie. Chyba że ją ktoś namówi! Jednak nie. Nie powiedziałaby mi o mianowaniu gdyby ktoś ją namówił. Gdyby tylko mnie źle nazwie to nie jej wina. Na pewno będzie to wina Białej Gwiazdy. Podchodzę do kałuży z wodę i patrzę w swoje odbicie.
— Obiecuję sobie, jak coś się złego to będzie wina matki. Nie wina Ciemnego Kła, ona nie jest niczego wina — mówię cicho, spoglądając w swoje odbicie.
***
Podchodzimy do płycizny. Znowu te same szpetne mordy medyków. Niech ogarną się. Będą mnie dziś podziwiać. Moje piękne mianowanie. Ziewam cicho. Głupki.
— Ja, Ciemny Kieł, medyk klanu Tenebris, wzywam mych przodków, abyście spojrzeli na tego ucznia. On trenował ciężko, aby zrozumieć Kodeks Medyka, i z waszą pomocą on będzie dumnie służyć swojemu klanowi przez wiele księżyców. Lisia Łapo, czy obiecujesz przestrzegać zasad medyka i stać z dala od rywalizacji pomiędzy klanami, aby bronić i pomagać każdemu psu, nawet kosztem swojego życia?
— Obiecuję. — Trzeba, to trzeba, nikt się nie obrazi, jak tego nie zrobię przecież. Słowo złamać zawsze można.
— A więc z mocą Coelum nadaję ci imię medyka. Lisia Łapo, od tego momentu będziesz zwać się Lisim Wrzaskiem. Gwiezdni honorują twoją Siłę i witamy cię jako pełnoprawnego medyka klanu Tenebris. — Ciemna medyczka położyła pysk na moim barku. Muszę ją polizać, fuu. Jednak dobrze, szybko. Liżę bark medyczki. Powinienem ją ugryźć! NAZWAŁA MNIE LISIM WRZASKIEM! Walnę ją! Zrobię jej wszystko, by czuła się źle! Nie! To nie jej wina, spokojnie. Biała Gwiazda ją zmusiła. Zmusiła. Nienawidzę jej. Durna, nienawidzę jej. Zrobię wszystko by umarła. Wraz z moim rodzeństwem. By Medyk, który ma dłuższą edukację, był szybciej mianowany. Prostacy.
***
No i jestem Lisim Wrzaskiem, nic lepszego mnie nie mogło spotkać, prawda? Jeszcze czuję się gorzej, mogłem ogarnąć się gdy był czas. Jako przedstawiciel psowatych powinienem wyleczyć się, skoro są zioła. Idealnie. Podchodzę do ziół i biorę kilka w pysk. Ohydne są. Jedynym plusem bycia dorosłym jest to, że to ja mogę wyganiać obce psy, a one mnie nie.
— Z wyliczanek już wyrosłem — śmieję się cicho. — Kaszel Ptaszek pierdzi Kwiatek.
Powinienem z tego wyrosnąć, a nie bawię się w rymowanki.
[381 słów: Lisi Wrzask otrzymuje 3 Punkty Doświadczenia i imię medyka]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz