Mroźna Burza nie czuł się najlepiej. A czemu? No cóż… Nie dość, że znowu zachorował, to jeszcze czuł się bezużyteczny. Nie chciał przeszkadzać Lisiej Łapie, ponownie, tylko dlatego, że zachorował. Nie wiedział, czy i tak mają zioła. Dlatego postanowił sam ich poszukać. Przecież to pewnie nie jest takie trudne, prawda? Prawda, powinien chyba w końcu ruszyć swój tyłek. Również tak zrobił, i ruszył do ogrodów. Tam jest dużo roślinności, dlatego pewnie coś znajdzie. A czemu nie? Tam chyba wszystko rośnie. Do teraz pamiętał, jak był tam jako starszyzna już, jednak był na pewno, choć trochę bardziej sprawny, więc tam biegał nawet! Co prawda powolnie, jednak biegał. Ten minimalny wiatr w uszach. Albo jako jeszcze wojownik na starych terenach! Tak! Tego potrzebowałby teraz, niestety jednak… nie te czasy. Kiedyś to było, biegało się wszędzie, i się nie bało, że spotka się jakiegoś dwunożnego. Teraz — to jak idzie na ogrody, do tego w tej porze, już wiedział, że będą tam dwunożni. Kiedyś, to się myślało tylko po to, aby była pora zielonych liści, bo więcej zwierzyny. A teraz? On błaga o porę nagich drzew, aby nie było tylu dwunożnych. Kiedyś to było, a teraz? Nic nie ma. Co prawda — przyzwyczajał się do nowych terenów. Które chyba nie były aż takie nowe, ale dla niego? Trudno było się z tym pogodzić. Myśl o bitwie, też go przygnębiała. Ile można było tak żyć? Przy dwunożnych jak pieszczochy.
Dochodząc do ogrodów, bierze głęboki wdech. Jego nos, może nie od razu wyczuł podejrzane zapachy, bo i tak jest stary. Jednak było czuć dwunożnych. W tę porę, na pewno jest ich masa, jak przebiśniegów w czasie pory nowych liści. W mieście jest ich więcej niż na starych terenach… niestety, szkoda. Przeszedł zielonym labiryntem trochę. Byłby zadowolony, gdyby coś znalazł. Może nie byłby aż tak bezużyteczny? Lisia Łapa, mógłby go pochwalić, że się przydał do czegoś. Lubił tego karła, no dobrze. Może nie karła, jednak Mroźna Burza ma nawet długie nogi… wracając. Rozglądał się, swoimi zmęczonymi oczami po jakiekolwiek zioła. Jednak… eh. Nic na razie nie znalazł. Słyszał tylko coraz głośniej dwunożnych. Co mu się nie podobało, i to bardzo. Wzdycha ciężko, po czym zauważył jedną roślinkę, podobne były do tego, co mu podawał medyk… To były one! Tak! Jaki on był uradowany w tym momencie! Jejciu! Może w końcu też sam nie będzie chory, kaszlnął raz, po czym podbiega jak najszybciej może do tego… jednak zatrzymuje się. Za rogiem, byli dwunożni, i tam się bawili. A właśnie obok nich była roślinka… Niestety, Mroźna Burza nie tracił nadziei, dlatego wystartował. Czy staruchowi uda się złapać jak najwięcej roślinek, i wrócić bez zauważenia dwunożnych?
[435 słów: Mroźna Burza otrzymuje 4 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz