Podgrzybkowa Sierść powoli wlókł się po parku, co jakiś czas miewając napady kaszlu i ból gardła. Było mu strasznie gorąco i chwiał się na tych swoich długich łapach bardziej, niż zazwyczaj.
Zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli szybko się nie wyleczy, Flumine straci medyka. W składziku nie było na tyle dużo ziół, aby starczyło dla dorosłego, nawet małego pieska, dlatego też mimo osłabienia musiał udać się na spacer po roślinki.
Otworzył pysk, jakby chcąc wyczuć aromat medykamentów, jednak po chwili paszcze zamknęło mu potężne kaszlnięcie, wstrząsając całym szczurzym, beżowym ciałkiem.
Zamrugał niemrawo i dostrzegł większą kępkę ziółek, rosnącą przy jednym z drzew. Napiął słabe mięśnie, chcąc jak najszybciej po nie wystartować, jednak mały dwunóg położył obok roślin jakieś duże, metalowe narzędzie na kółkach, które podejrzenie skrzypiało.
Na Gwiezdnych! To jakiś rodzaj potwora, z którym będę musiał zawalczyć? — zastanawiał się zrezygnowany szczuropies. — Dobrze! Pokonam go!
Mimo bólu mięśni spowodowanym osłabieniem przez chorobę potruchtał do tej dziwnej maszyny i przyjrzał się jej z boku. Jej góra w kształcie litery t, była oparta o korę brzozy, a pomiędzy tym dziwnym potworem a drzewem była mała przestrzeń, przez którą dało się jakoś przecisnąć.
Podgrzybkowa Sierść zakaszlał raz jeszcze. Wiedział, że będzie musiał przebiec pomiędzy pniem a niezidentyfikowanym urządzeniem, z precyzją wyrwać kępkę ziół i czym prędzej uciec z miejsca zbrodni.
Przełknął głośno ślinę, po czym wystartował, najprędzej jak umiał, w głowie powtarzając jak mantrę modlitwę do Gwiezdnych.
[234 słowa: Podgrzybkowa Sierść otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz