Różany Płatek nie życzyła sobie, by ten piękny dzień został zniszczony przez byle jakąś suczkę, która się jej wywyższała. Co ona sobie wyobraża?!
— Skoro tak, to dlaczego tym razem wpadłaś? — prychnęła, unosząc dumnie łeb w górę i łypiąc na nią z pogardą. Jagoda Mgła była nie wiele lepsza od niej, jednak mimo wszystko nie dorównywała Różanemu Płatku.
— Idź już lepiej na to swoje polowanie!
— Nie każ mi co mam robić! Nie jesteś liderem!
— A ty nie podnoś na mnie głosu!
— To niby dlaczego?
— Faktycznie... Może dlatego, że jestem starsza od ciebie? — Szara zaszorowała pazurami o szarą powierzchnię magazynu. Ha, jesteś starsza, tak? Cudownie! Jestem od ciebie znacznie młodsza, a co za tym idzie, piękniejsza i sprawniejsza! Uśmiechnęła się, zadowolona. Co za mysi móżdżek...
— Mm, tak, jesteś starsza, szybciej trafisz do starszyzny... Zapewne twoje kości są już wysłużone i rozklekotane... Podobnie i z głową. Cóż, nie będę zużywać twojej cennej energii, babciu, w końcu nie chcę byś padła w trakcie polowania — mruknęła, zmiękczając swój głos, po czym uśmiechnęła się z satysfakcją w oczach, machnęła ogonem i odeszła, nie słuchając już suczki. Niech da jej w spokoju przetrwać ten wypad na łowy... Powoli patrol łowiecki wyszedł z obozu, a Róża miała okazję poczuć wręcz gorący powiew wiatru w futrze, który dosadnie sygnalizował, że Pora Zielonych Liści zbliża się wielkimi krokami. Cudownie. Na pewno będzie znacznie chętniej wychodzić poza obóz, by nawdychać się świeżego powietrza i zapachu kwiatów. Gdyby tak wytarzała się w kwiecistej łące, na pewno jej futro przesiąknęłoby słodką wonią kwiatów, a klanowicze chętniej zwracaliby na nią uwagę... To jest plan. Cóż, na razie będzie musiała sobie to odpuścić, ma inne rzeczy na głowie. Rzuciła przelotnie spojrzeniem na resztę psów, po czym ruszyła za nimi, przebierając łapami po zimnej i mokrej ziemi. Wkrótce znaleźli się w okolicach jeziora. W tej porze lepiej nie zapuszczać się w pobliże kempingu, bo jeszcze jakiś durny Dwunogów cię pogoni, a tego Różana wolała uniknąć. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, chcąc jak najszybciej to skończyć, by potem znaleźć jeszcze czas na tarzanie się w kwiatach, wypatrzyła sobie pierwszą lepszą ofiarę w postaci wrony, po czym zaczęła się do niej skradać. Nie przepadam za tym, nieprzyjemnie było szorować brzuchem po ziemi, tak okropnie wysilając swoje mięśnie. Czemu polowanie nie może być łatwiejsze? Przewróciła oczami, cicho wzdychając, po czym skoczyła na czarnego ptaka. Ptaszysko długo nie pożyło pod uściskiem szczęki wojowniczki i padło zdechłe. Uniosła się na równe nogi, oblizując pysk z satysfakcją i kątem oka, patrząc na promienie słońca. Zmrużyła oczy i skrzywiła się, żałując, że w ogóle taki durny pomysł przyszedł jej do głowy. Ach, szkoda, że nigdy dobrze słońcu się nie przyjrzy... Wtem poczuła, że ktoś nadchodzi, więc rzuciła przelotnie spojrzeniem w bok. Naprawdę? Czy musiała ona teraz psuć tę cudowną atmosferę ciepłej pogody?
— No młodziutka, widzę, że nie poszczęściło ci się tak w polowaniu, jak mi. — Jagodowa Mgła położyła martwą kaczkę przed swoimi łapami, lustrując wronę Różanego Płatka. Racja, może i kaczka była większa i smaczniejsza niż nędzna wrona, jednak to nie zależało od umiejętności wojownika.
— Jestem zaskoczona, że jeszcze nie padłaś z wycieńczenia, babciu. Na pewno twoje stare kości musiały się nieźle wymęczyć.
<Jagodowa Mgło?>
[521 słów: Różany Płatek otrzymuje 5 Punktów Doświadczenia]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz