Stokrotkowa Łapa biegała wokół obozu Ciemnych. Była już uczennicą, ale nadal taką samą frajdę sprawiało jej ganianie robali. Jeśli nikt nie widział. Właśnie zachodziło słońce — było pięknie. Suczka zatrzymała się na chwilę, żeby kontemplować ten widok. Ale nie była Dwunogim, więc zachód słońca niezbyt się jej przyda. Kichnęła, gdy komar usiadł jej na nosie. Szybkim ruchem strząsnęła bezczelnego owada z noska i zaczęła za nim gonić.
W pogoni za tym komarem (a może już następnym) nie zapędziła się za daleko. Wpadła noskiem w pokrzywy. Piszcząc, wyszła z liści.
— Lisi Wrzasku! Naprawdę nie ma żadnych ziół na pokrzywy?
— Pokrzywy są zdrowe. Ciesz się, że nie wpadłaś w gorsze zielsko. Teraz nie mam czasu na leczenie twojego biednego nosa. Sama widzisz, jest epidemia.
Stokrotkowa Łapa mruknęła jeszcze coś, ale w końcu sobie poszła. Włożyła swędzący nos w kałużę. Pomogło, na krótko. Na dodatek na obolałym nosku usiadł komar. Suczka ponownie zrzuciła go. Spróbowała podrapać się łapą po nosie – widziała takie coś kiedyś u Dwunogów. Nie pomogło, a wręcz przeciwnie. Z jeszcze bardziej swędzącym nosem zagapiła się w trawę, gdzie beztrosko bzyczały komary i inne biedronki. Postanowiła w mieście poszukać czegoś na bolący nos.
Biegła po jakiejś rurze. Rura wisiała parę metrów nad ziemią i łączyła dachy dwóch ludzkich domów. Postawiła kolejny krok i aż się zachwiała – rynna okropnie zaskrzypiała i się przechyliła. Nie patrz w dół, nie patrz w dół.
Zamiast tego spojrzała w przód. Na dachu kamienicy naprzeciwko rosły niezliczone ilości zielska. Kształty lisi jednego wydawały się znajome... Rura znowu zaczęła ruszać się pod jej łapkami. Jeszcze chwila, a spadnie!
[259 słów: Stokrotkowa Łapa otrzymuje 2 Punkty Doświadczenia i 1 Punkt Treningu]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz